37-letni Paweł Legomina był jedną z dziesięciu osób zatrzymanych we wtorek w Brighton i Hove, przez policjantów w asyście oficerów imigracyjnych. Akcja nadzorowana przez Sussex Police opierała się na przepisach wprowadzonych w maju tego roku, które w przypadku udowodnionej bezdomności mogą skutkować deportacją z UK.
Od trzech lat na Wyspach
Problem w tym, że Paweł, którego na tydzień zamknięto w Brook House Immigration Removal Centre w Gatwick, nigdy nie był bezdomnym. Mężczyzna twierdzi, że policjanci zatrzymali go około godz. 6.30 w drodze do pracy. Na Wyspach mieszka i pracuje od trzech lat i w tym czasie żadnej nocy nie spędził na ulicy.
Nasz rodak przeprowadził się do Brighton latem tego roku, mieszka ze znajomymi, a najczęściej pracuje przy remontach i rozbiórkach dla okolicznych firm. Wcześniej mieszkał przez prawie trzy lata w Londynie, gdzie pracował na pełny etat i wynajmował mieszkanie za 150 funtów tygodniowo.
- Przyjechałem tu po lepsze życie z zamiarem zostania na stałe. Przez cały czas pobytu pracowałem, moja najdłuższa przerwa od pracy to raptem tydzień. Podoba mi się Brighton i miałem nadzieję, że posiedzę tu dłużej. Nie zrobiłem nic złego i mam nadzieję, że w końcu mnie stąd wypuszczą. Jednak całe to zajście mocno zmieniło moją opinię o Anglii. Czuję w tej całej akcji pierwiastek rasizmu – mówi 37-latek.
Czekał w samochodzie na poranny pociąg
Wśród dziesięciu zatrzymanych osób było dwóch Polaków, w tym Paweł, a także obywatele Estonii, Węgier, Słowacji, Włoch, Szwajcarii i Niemiec. Wszyscy – jako obywatele UE – mieli prawo legalnego pobytu na Wyspach, ale pod zarzutem bezdomności trafili do wspomnianego centrum.
Wśród zatrzymanych były dwie kobiety z Niemiec, które dobrowolnie zgodziły się na opuszczenie Wielkiej Brytanii. Nie wiadomo do końca, jak wygląda sytuacja pozostałych osób. Dziennikarze kilkukrotnie prosili o informacje.
Rzecznik Home Office poinformował, że 37-letni Polak został zatrzymany, gdy spał na prywatnym parkingu samochodowym. – Zatrzymamy mężczyzna przyznał, że spał na parkingu, nie potrafił też podać nazwiska swojego pracodawcy ani nazwy firmy, podał tylko imię – twierdzi rzecznik.
Legomina utrzymuje, że faktycznie zdrzemnął się tam w oczekiwaniu na poranny pociąg. Zaprzecza jednak oskarżeniom i przedstawia dokumenty potwierdzające zatrudnienie.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.