Obecnie na brytyjskim rynku pracy nie dzieje się jeszcze nic niepokojącego. Pracodawcy otrząsnęli się po czerwcowym referendum i sprawili, że zatrudnienie rośnie drugi miesiąc z rzędu. Jednak eksperci z Recruitment and Employment Confederation przeanalizowali, co może czekać rynek pracy w ciągu 2-3 lat. Już teraz w kilkunastu wybranych profesjach obserwuje się dość niepokojące braki kadrowe.
Raport, który jest efektem konsultacji z ponad 400 pośrednikami pracy pokazuje, że już teraz widać braki wśród kierowców zawodowych, księgowych, pracowników sektora opieki, ale także architektów i naukowców. Jeśli chodzi o pracę tymczasową, to rośnie zapotrzebowanie na murarzy, elektryków i pracowników call centre.
Przedsiębiorcy swoje, rząd swoje
Tymczasem premier Theresa May cały czas zapowiada wprowadzenie zmian mających na celu ograniczenie imigracji do UK. Tom Hadley, dyrektor Recruitment and Employment Confederation, uważa, że rząd May powinien mieć świadomość, że coraz więcej firm ma problem ze znalezieniem kandydatów do pracy.
- Cały czas potrzebujemy i będziemy potrzebować pracowników spoza kraju. Braki kadrowe będą się powiększać, już teraz widać ogromne zapotrzebowanie od inżynierów do służby zdrowia. Przedsiębiorcy powinni odgrywać aktywną rolę w formułowaniu takiego modelu polityki imigracyjnej, który zabezpieczałby ich interesy i oczekiwania – mówi Hadley.
Dane rynkowe za wrzesień są bardzo pozytywne. Po raz pierwszy od czerwca br. przedsiębiorcy na Wyspach wyrażają swój optymizm jeśli chodzi o plany na przyszłość. – Nasza ankieta wśród przedsiębiorców potwierdziła, że otrząsnęli się po unijnym referendum, jednak z drugiej strony badania były prowadzone przed konwencją Partii Konserwatywnej, podczas której padły
dość poważne zapowiedzi pod hasłem „twardego Brexitu” – dodaje Hadley.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.