MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

10/08/2016 09:14:00

To (nie)powód by wyjeżdżać?

To (nie)powód by wyjeżdżać?Czy Brexit wpłynie na decyzję Polaków o powrocie do kraju nad Wisłą? Czy polskie rodziny utracą prawo do przebywania i podejmowania zatrudnienia na Wyspach, świadczeń socjalnych i będą musiały opuścić Wielką Brytanię? To najczęściej zadawane pytania wśród wyspiarzy polskiego pochodzenia, ale nie tylko wśród nich. O powrót bliskich z brytyjskiej emigracji pytają także ich rodziny w kraju.
Raj na Mazurach

Iwona Mazurek na Wyspach mieszka od 12 lat. Jest fryzjerką, zajmuje się też stylizacją paznokci. Po pracy czekają na nią obowiązki związane z prowadzeniem domu i wychowaniem córek, które są w wieku szkolnym. Pomaga jej niania, ponieważ Iwona pracuje do późnego popołudnia. Na pomoc męża nie może liczyć. Marek pracuje od szóstej rano do późnego wieczora. Prowadzi własny biznes, zatrudnia pracowników, ale koordynacją całości nie dzieli się z nikim. Uważa, że nie można w pełni nikomu zaufać. Wylicza sytuacje, w których został oszukany przez... Polaków.
Iwona przyjechała do Wielkiej Brytanii kilka dni po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Jej mąż wyemigrował rok wcześniej. – Przyjechałem na Wyspy autokarem, bo wtedy nie było jeszcze tanich linii lotniczych, które przecież i tak nie są tanie. Na granicy była loteria, nie wszystkich wpuszczano, ale miałem opłaconą szkołę językową. Zapożyczyliśmy się wtedy na ten jego wyjazd. O matko, jak bardzo. U rodziny. Potem dołączyła do mnie żona. Oj, to było długie oczekiwanie. Kiedy byliśmy tutaj już razem, od samego początku wiedzieliśmy, że jesteśmy na Wyspach na chwilę. Dłuższą, krótszą, ale na chwilę, mimo że po latach urodziły się w Londynie nasze córki – wyjaśnia Marek.

Mazurkowie przyszłość swojej rodziny kojarzą tylko z Polską. Dla nich pobyt w Wielkiej Brytanii jest tylko przystankiem do tego, by dokończyć realizację planu, którym jest budowa domu na Mazurach. Nie narzekają, ale nie chwalą też swojego pobytu na emigracji. Przyznają, nie jest im łatwo, nie mogą liczyć na przyjazd i pomoc rodziny i wszystkie obowiązki z wychowaniem, i utrzymaniem córek spoczywają tylko w ich rękach. Tęsknią za bliskimi w Polsce. – Już jesteśmy przy końcówce tej naszej tułaczki, bo właśnie trwa wykończanie wnętrz naszego domu. Malowanie, kafelki, podłogi... Tyle lat, grosz do grosza... To nie będzie jakaś potężna chałupa, bo aż tak się nie dorobiliśmy, lecz mały domek. Ale nasz, ciężko na niego pracowaliśmy. Planujemy zjechać do Polski po nowym roku – podsumowuje Iwona, która zaznacza, że rodzina żyła na Wyspach oszczędnie, a ona z mężem ciężko pracowała, odkładała pieniądze, aby móc zabezpieczyć dzieciom przyszłość w rodzinnym kraju. – Nie wyobrażam sobie spędzić całego życia na emigracji, bo to nie jest miejsce dla naszej rodziny. A Brexit nas nie dotyczy, bez względu na sytuację i tak myśleliśmy o powrocie, jednak ci którzy tutaj zostaną, chyba powinni się jednak trochę martwić, bo będzie jeszcze drożej i trudniej – przekonuje jej mąż.

Uciekłam z wiochy do miasta

Renata i Adam Kowalscy są podobnego zdania. Uważają, że Brexit dotyczy Polaków, a jego skutki dopiero będą zauważalne w przyszłości. Uznają, że powinni martwić się ci, którzy żyją na koszt państwa brytyjskiego. Kowalscy mieszkają w Anglii od dziesięciu lat. Mówią, że co najmniej 30 procent pounijnej emigracji wróci do Polski. Przekonują, że zmusi ich do tego sytuacja, na którą złożą się liczne ograniczenia i dostęp do świadczeń socjalnych. – Wszystko jest tymczasowe. Tak oczywiście, słucham komunikatów radiowych i czytam na oficjalnych stronach rządowych, że nic się nie zmienia i nadal świadczenia są i będą wypłacane. Jednak nie informują, jak długo i na ile zmienią się zasady. A przecież mnóstwo Polaków z nich korzysta, bo inaczej nie mogliby się utrzymać w Londynie. Tylko nieliczni i do w dodatku bardzo uczciwi mogą pozwolić sobie na luksus. Zarabiamy mało, życie jest potwornie drogie. Skutki Brexitu przegonią Polaków do Polski – twierdzi Adam Kowalski, który jest pracownikiem najemnym w niewielkiej polskiej firmie budowlanej. Kowalscy nie są przekonani, czy wrócą do kraju, jednak biorą taką ewentualność pod uwagę. Mają do czego wracać, ponieważ rodzice Renaty przepisali jej część gospodarki z dwoma hektarami pola i licznymi zabudowaniami.

 – Jest gdzie mieszkać, tylko nie wyobrażam sobie pracy na wsi. Z wielu powodów. Jeden jest najważniejszy. Uciekałam z tej wsi najpierw a studia, a potem do Anglii. Powrót na Śląsk mnie przeraża – wyznaje Kowalska. Renata podkreśla, że póki nikt z Wysp nie będzie ich wyganiał, ona sama na powrót raczej się nie zdecyduje. Nie obawia się ciężkiej pracy w Londynie, bo od lat sprząta domy zamożnych ludzi. Nie przeraża jej wzrost cen żywności, lecz wynajmu mieszkań w perspektywie utraty świadczeń socjalnych. – Nie byłoby nas wtedy stać na wynajem domu z trzema sypialniami, nie moglibyśmy posyłać córek na zajęcia dodatkowe, nie jeździlibyśmy na wakacje, bo zarabiamy mało, ale możemy sobie na to wszystko pozwolić, bo pomaga nam państwo. Innym Polakom też, tylko nie wszyscy mają odwagę się przyznać – komentuje.
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 3)

kinga77

133 komentarze

11 sierpień '16

kinga77 napisała:

"Tutaj większość Polaków dziaduje"

-No comment :)

profil | IP logowane

michalbedok

169 komentarzy

10 sierpień '16

michalbedok napisał:

Ten kto miał głowę to odłożył w taki czy inny sposób i ma z czym wracać ale takich jest nie wielu .Większość przerąbała kilka lub nawet kilkanaście lat tutaj i dorobili sie wersalki auta i myślą że są kimś ... i takim najlepiej wychodzi NAŻEKANIE i ZAZDROŚĆ .

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska