Dla poczatkujących
Pub dla Brytyjczyków to coś więcej niż tylko miejsce, w którym można napić się piwa. Według British Beer and Pub Association (BBPA) 80 procent dorosłych mieszkańców Wielkiej Brytanii uważa się za częstych gości pubów, a ponad 15 milionów — niemal jedna trzecia dorosłej populacji kraju — pije w pubie przynajmniej raz w tygodniu.
Dziś nie istnieje już coś takiego, jak typowy brytyjski pub. Do dyspozycji gości jest cały przekrój przybytków — od tradycyjnych wiejskich pubów z prawdziwym gorzkim piwem i ogniem w olbrzymim otwartym kominku (obok którego najczęściej siedzi staruszek z psem), po tętniące życiem popularne miejsca w centrach miast pełne nastolatków i dwudziestokilkulatków przekrzykujących się do dźwięków dudniącej muzyki.
Największą różnorodność pubów widać w dużych miastach. Niektóre z nich są bardzo stare — za najstarszy pub w Anglii uważa się Ye Olde Trip To Jerusalem w Nottingham, zbudowany w 1189 roku. Czasy się jednak zmieniają i wiele pubów jest przejmowanych przez korporacje, które przekształcają je w sieciówki, niestety często pozbawiając przy tym ich oryginalnego charakteru. W ostatnich latach coraz więcej pojawia się pubów
w nowoczesnym, europejskim stylu, przypominających raczej bary. Na przedmieściach wciąż zachowało się wiele starych pubów z atmosferą odzwierciedlającą charaktery lokalnych społeczności — niektóre z nich są przyjazne, inne raczej nie zachęcają do wstąpienia na szklaneczkę, a jeszcze inne wręcz budzą grozę. Większość pubów znajduje się dziś w rękach browarów i sprzedaje piwo jednego producenta lub — od czasu do czasu — piwa „gościnne”. Tylko puby oznaczone jako „free house” mogą sprzedawać takie piwo, jakie tylko im się zamarzy.
Dzisiejsze puby to nie tylko pijalnie piwa, ale często również restauracje. Według BBPA brytyjskie puby serwują rocznie ponad miliard posiłków. Najpopularniejsze pubowe dania to oczywiście niedzielne pieczyste (ang. Sunday roast), paszteciki z mięsem, kiełbaski z tłuczonymi ziemniakami, ryba z frytkami i podobne proste potrawy. Do posiłku nie obejdzie się bez piwa, ale alkohol można w Wielkiej Brytanii zamawiać dopiero po skończeniu 18 lat. Wyjątkiem jest piwo do posiłku dla 16-latków, którzy spożywają obiad w towarzystwie dorosłych. Nie wszystkie puby wpuszczają do części barowej dzieci, które nie skończyły 14 lat, inne zamykają drzwi dla młodocianych wieczorami. Do całkiem niedawna w życie pubowe nieodłącznie wpisany był papierosowy dym. Od lipca 2007 roku palenie papierosów w budynkach użyteczności publicznej, również w pubach, jest zakazane.
Odrobina kindersztuby
Zamówienie w angielskim pubie po prostu „piwa” jest uważane za nietakt i może narazić spragnionego gościa na kpinę ze strony barmana i innych gości pubu. Koniecznie trzeba poprosić o określony typ piwa lub podać nazwę marki. Bardzo popularnym i typowo brytyjskim smakiem piwa jest „bitter” (gorzkie). Zawdzięczające nazwę gorzkiemu posmakowi piwo o brązowo-czerwonym kolorze jest silnie aromatyzowane chmielem i występuje w różnych stężeniach alkoholu, smakach i aromatach, ze względu na różne techniki warzenia wykorzystywane w różnych regionach. To z powodu „bitter” Brytyjczycy są krytykowani za picie „ciepłego piwa”. Otóż „bitter” nie jest ciepłe, po prostu nie jest lodowato zimne i nikt nie chce, żeby takie było!
Bardziej znane Europejczykom (i zimne) są piwa pod nazwą „lager”, które w Wielkiej Brytanii były niemal nieobecne do 1960 roku, a dziś stanowią niemal połowę sprzedawanego na Wyspach piwa. Wśród innych rodzajów warto wymienić „stout” (gęste, ciemne piwo, popularne w Irlandii, gdzie w każdym pubie serwuje się lanego Guinessa) i „cider”, czyli piwo ze sfermentowanego soku jabłkowego, wyjątkowo popularne w południowo-zachodniej Anglii. Mimo oficjalnego obowiązywania systemu metrycznego, piwo nadal sprzedaje się na pinty (ok. 568 ml) i półpinty.
Drugim nietaktem, a raczej posunięciem pozbawionym sensu w brytyjskim pubie, jest oczekiwanie na przyjęcie zamówienia przy stoliku. W pubie z prawdziwego zdarzenia wszystko — od szklanki herbaty po trzydaniowy obiad — zamawia się przy barze. Etykieta barowa jest bardzo ważna dla Brytyjczyków. Niedopuszczalne jest wciskanie się do kolejki, a barman zazwyczaj dobrze wie, który z gości prowadzących spokojną konwersację przy barze jest następny do serwowania. Zwykle za napoje trzeba płacić od razu przy zamawianiu, otwarte rachunki nadal nie są specjalnie popularne.
Na ratunek pubom
Niestety, puby znikają z mapy Wielkiej Brytanii z szybkością niemal błyskawicy — według szacunków organizacji Campaign for Real Ale (CAMRA) co tydzień zamykanych jest 29 z nich. Najgorzej sprawy mają się w Londynie i w południowo-wschodniej Anglii. Co tydzień w tych regionach znika 10 pubów. Kolejna na liście jest północna i środkowa Walia, gdzie każdego tygodnia zamyka się siedem pubów. Od 1980 roku liczba pubów w Wielkiej Brytanii spadła z 69 tys. do 50 tys.
W 1972 roku puby sprzedawały dziennie 29,2 miliona pint piwa. Dziś jest to 10,9 miliona. Taka sytuacja spowodowana jest rosnącymi kosztami najmu i ostrą konkurencją ze strony supermarketów. Trwa również kampania, której celem jest wymuszenie reform zezwalających na wyburzanie budynków bez pozwolenia na budowę. Zdaniem Toma Stainera, szefa organizacji CAMRA, rząd powinien objąć puby ochroną i zabronić ich wyburzania. Do tego czasu najlepszym sposobem, by zapobiec zamknięciu lokalnego pubu jest umieszczenie go na liście ACV (Asset of Community Value), czyli liście budynków ważnych dla lokalnej społeczności. Jeśli pub znajdzie się na takiej liście, nie można go wyburzyć lub przebudować bez decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania przestrzennego.
Magdalena Gignal, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.