To pierwsza wypowiedź byłego brytyjskiego premiera dotycząca zbliżającego się referendum unijnego. Podczas wystąpienia w London School of Economics, Brown stwierdził, że Wielka Brytania powinna pozostać w centrum Europy, w jej politycznym sercu, czyli tam, gdzie się podejmuje ważne decyzje.
Brown, który jako kanclerz skarbu w 1990 roku sprzeciwiał się przystąpieniu UK do strefy euro, dodał, że współpraca Wielkiej Brytanii z Unią Europejską od zawsze dawała krajowi korzyści w postaci miejsce pracy, bezpieczeństwa i rosnącego standardu życia. – Chodzi o to, aby uzmysłowić sobie na ile te wszystkie korzyści przewyższają niedogodności. Musimy zacząć od swoich aspiracji i potrzeb jako Brytyjczyków, a nie od rzekomych zalet UE i jej instytucji – mówił Brown.
Jego zdaniem Wielka Brytania ma tendencję do bagatelizowania swojej roli w Europie i tak się dzieje już od zakończenia II wojny światowej, kiedy to zamiast zacieśniać związki z Europą, politycy wybrali bliższy sojusz z USA.
- Spójrzmy prawdzie w oczy. Od ponad pół wieku jesteśmy niechętni wobec Europejczyków. Przez lata nie rozumieliśmy, że na kontynencie dzieją się poważne zmiany. Oczywiście dziś świat jest „mniejszy”, ale będąc w Europie mamy większe wpływ na to co się dzieje zarówno na kontynencie, jak i na świecie. Głosowanie za wyjściem z UE nie jest „British” i na pewnie nie jest zgodne z duchem polityki Churchilla. Nie ma sensu się wycofywać i chować się na peryferiach. Wielka Brytania ma do odegrania poważną rolę w kształtowaniu polityki europejskiej, a problemów do rozwiązania nie brakuje – mówi Brown.
Zwolennicy wyjścia Wielkiej Brytanii z UE od razu skomentowali wypowiedzi Browna. – Gordon Brown był w rządzie, który otworzył nasze granice na Unię Europejską. Lekcje patriotyzmu od polityka, który ma na koncie takie wydarzenia brzmią trochę nienaturalnie – mówi rzecznik Vote Leave.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.