Przykładem ma być m.in. Boston w Lincolnshire, który w policyjnym zestawieniu zajął drugie miejsce, a na trzecim jest popularne wśród imigrantów Peterborough. Na liście znajdziemy jeszcze m.in. Coventry, Leicester, londyński Croydon, Northampton, Slough czy Nottingham.
Sprawa nie jest nowa, bo już kilka lat temu była szefowa policji w Cambridgeshire stwierdziła, że imigranci z Europy Środkowo-Wschodniej odpowiadają za dość poważny wzrost w statystykach dotyczących jazdy po pijanemu. Jej zdaniem cudzoziemcy z tamtych stron mają „inne standardy” w tej kwestii w porównaniu do brytyjskich kierowców.
- Widać wyraźny wzrost w miejscowościach, gdzie mieszka duża liczba imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej. Część tych osób przenosi swoje wzorce zachowań do nas. Ich lekceważące nastawianie do jazdy po alkoholu mogę porównać do mentalności brytyjskich kierowców z końca lat 80. ubiegłego wieku – mówi Julie Spence.
- Brytyjczycy mają za sobą ponad 20 lat intensywnych kampanii społecznych, których celem było budowanie świadomości i ostrzeganie przed skutkami jazdy po pijanemu. Nic więc dziwnego, że czasem imigranci nie są tego tak mocno świadomi, mało kto z nich wie, że u nas od razu z automatu dostaje się roczny zakaz prowadzenia samochodu. Nie jest to typowe rozwiązanie w Europie. Przekaz dla wszystkich kierowców jest prosty. Jazda po pijanemu w UK się nie opłaca, jest niebezpieczna i dla kierowcy i dla innych – mówi Edmund King, prezes Automobile Association.
W Bostonie mieszka obecnie około 65 tys. ludzi. Ponad 10 proc. z nich to imigranci – głównie z Polski, Litwy, Rumunii, Łotwy. W raporcie Policy Exchange, Boston został wskazany jako najmniej zintegrowane społecznie miasto w UK.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk