M jak mięso
Jak wiadomo, Brytyjczycy to rosłe chłopy. Trudno takich uchować po wegetariańsku.
W tym kontekście zrozumiałe jest, że najbardziej pierwotny fundament wyspiarskiej diety to mięso. Starożytni Celtowie i Brytowie zajadali się przede wszystkim wołowiną. Odpowiadała ona za dwie trzecie ich mięsnego jadłospisu. Na pozostałą część składały się głównie jagnięcina, wieprzowina i kozina. Co ciekawe, dawni mieszkańcy Wysp unikali kurczaków, gęsi oraz zajęcy – spożywanie ich uważali za grzech. Taką przynajmniej informację dostarczają współczesnym pisma Juliusza Cezara, który wizytował UK w 55 r. p.n.e.
Od tamtych czasów w brytyjskiej karcie dań zaszły pewne zmiany. Między innymi uobecnił się drób. Dziś to jeden z najpopularniejszych gatunków mięs, jadanych na Wyspach, obecny m.in. w „kuchniach etnicznych”. Mimo to nazwy znanych brytyjskich potraw wskazują na upodobanie Anglików przede wszystkim do czerwonego mięsa: roastbeef (pieczona wołowina), beefsteak (stek wołowy) czy mutton chops (kotlety baranie). Inne, typowo brytyjskie specjały to: steak and kidney pie (placek z wołowiną i nerkami), shepherd’s pie (placek z jagnięciny), cornish pastry (pieczony pieróg z wołowiną, ziemniakami brukwią i cebulą) czy sunday roast (pieczeń mięsna, zwykle wołowa, choć coraz częściej także drobiowa, podawana z ziemniakami, warzywami i w polewie z sosu miętowego).
Brytyjski warzywniak
By nie utrwalać błędnych stereotypów, ukazujących brytyjską dietę jako ociekającą tłuszczem i uginającą się pod ciężarem wołu, warto wspomnieć o jej zdrowszym, choć nieco mniej charakterystycznym aspekcie: ziołach i warzywach.
Tych pierwszych nigdy nie brakowało na żyznych brytyjskich ziemiach. W dawnych czasach stanowiły one jednak nie tyle dodatek smakowy potraw, ile jeden z głównych składników gotowanych dań, np. gulaszy. Dziś ta tradycyjna skłonność Anglosasów do ziół ujawnia się choćby pod postacią sosu miętowego, używanego m.in. w pieczeni sunday roast. W ostatnich latach Brytyjczycy zasmakowali jednak w ziołach jako przyprawach. Do tego pozytywnego zjawiska przyczynia się rosnąca liczba programów, serwisów i blogów kulinarnych, kucharzy-celebrytów podsuwających pomysły na zdrową żywność oraz – mimo popularności fast foodu – rosnąca świadomość dietetyczna części Brytyjczyków.
W daniach kuchni brytyjskiej pojawia się również sporo warzyw, gotowanych lub duszonych na parze. Oprócz wspomnianego na samym początku rozgotowanego groszku, a także nieodzownej w English breakfast fasoli, Wyspiarze znajdują upodobanie w marchwi, brokułach, brukselce, kapuście włoskiej, porze czy pasternaku.
Przemysław Ćwik, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.