Więcej zajęć dodatkowych, dłuższe godziny otwarcia szkół, więcej lekcji matematyki – to tylko część najnowszych pomysłów ministerstwa edukacji. Tymczasem, według badania przeprowadzonego przez „Guardian”, coraz więcej brytyjskich nauczycieli pracujących w publicznych szkołach ma dość dokładania obowiązków. Prawie połowa z nich w ciągu najbliższych pięciu lat planuje odejście z publicznego systemu oświaty, a wręcz zmianę branży.
Niezadowolenie nauczycieli zdają się potwierdzać dyrektorzy szkół w UK. 79 proc. szkół z trudem udaje się skompletować odpowiednią kadrę nauczycielską, ale wielu dyrektorów musi spędzić sporo czasu na tym, aby zatrzymać nauczycieli w ciągu roku szkolnego. 88 proc. dyrektorów ma raczej pesymistyczne poglądy na przyszłość – ich zdaniem będzie coraz gorzej, a odchodzący z pracy nauczyciele są poważnym zagrożeniem dla utrzymania jakości nauczania.
Czego mają dość nauczyciele?
Przede wszystkim rosnącej biurokracji, kolejnych pomysłów ministra na dodatkowe zajęcia, godziny i aktywności. Nic więc dziwnego, że część już teraz szuka pracy w szkołach poza Wielką Brytanią, a coraz więcej pedagogów chce po prostu zmienić branżę.
W badaniu wzięło udział blisko 4500 nauczycieli z UK. Wielu z nich określiło swój stan kariery jako „kryzysowy”. Aż 98 proc. odczuwa w pracy rosnącą presję, a nakład obowiązków określają jako „nie do opanowania”. Trzy czwarte nauczycieli pracuje od 49 do 65 godzin w tygodniu. 73 proc. ankietowanych przyznało, że nakład ich pracy ma coraz większy wpływ na ich zdrowie fizyczne i psychiczne. Tylko 12 proc. nauczycieli przyznało, że ich „work-life balance” jest na zadowalającym poziomie. Z kolei tylko jedna trzecia badanych stwierdziła, że ich pracodawcy troszczą się o ich samopoczucie.
- Średnio w tygodniu pracuję około 60 godzin i nadal nie mam poczucia, że dobrze wykonuję swoją pracę. Chcę po prostu dalej robić to, co uwielbiam, ale bez całej tej biurokracji i ciągłego stresu – mówi jeden z nauczycieli.
Mary Bousted z Association of Teachers and Lecturers w pełni zgadza się z wynikami badania. - Jesteśmy świadkami prawdziwej zapaści jeśli chodzi o rekrutację nauczycieli. Ostatnio tak źle było w 2003 roku. Tylko w ubiegłym roku z zawodu odeszło 50 tys. nauczycieli, czyli 11 proc. ogólnej liczby. A tymczasem do 2020 roku przybędzie nam około 300 tysięcy uczniów. A do tego wszystkiego mamy ministrów, którzy w kółko majstrują przy programach nauczania, reformach i najróżniejszych pomysłach – mówi Bousted.
Niedawno pisaliśmy o rządowym pomyśle, który przewiduje, że
szkoły będą otwarte dłużej, popołudniami. Nauczyciele są sceptyczni, bo ich zdaniem nawet jeśli szkoły otrzymają dodatkowe fundusze na takie popołudniowe zajęcia czy lekcje, to i tak skończy się tym, że to oni będą musieli opiekować się dziećmi i nadzorować zajęcia.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.