James
– Kiedy pojawił się syn wpadłem w depresję i rozgoryczenie. Wcześniej uwielbiałem otaczać się dziećmi. Zawsze na przyjęciach byłem tym, który się z nimi bawi. Jednak sam nigdy nie chciałem mieć własnych. Żona czuła to samo. Kiedy skończyliśmy 40-tkę poczuliśmy desperacką potrzebę posiadania maleństwa. Po kilku rundach in vitro i wielu kosztach, które ponieśliśmy, pojawił się zdrowy synek.
To wtedy wpadłem w spiralę nawracających depresji i rozgoryczenia. Stany depresyjne były tak głębokie, że musiałem udać się do psychiatry i długo leczyć farmakologicznie. Niestety wiedziałem, że minąłem pewną granicę i nie mogę już się wycofać. Rodzicielstwo całkowicie zmieniło nasze życie, zabrało spontaniczność i elastyczność. Wszystko wymagało planowania, a nasz syn opieki i pielęgnacji 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Kiedy urósł wszystko stało się nieco łatwiejsze, chociaż dni nadal mijały na podwożeniu go na karate, na basen, szkolne wycieczki i ciągłym planowaniu wszystkiego. To są rzeczy, których każdy rodzic nie znosi, jednak tylko niektórzy mają odwagę o tym powiedzieć na głos.
Terapeuta przyznał, że to wielkie tabu i wielu dorosłych ma podobne uczucia, tylko o tym nie mówi. Gdy wygooglowałem: „Nienawidzę być rodzicem” zobaczyłem jak wielu ludzi jest w podobnej sytuacji. Anonimowo piszą o tym wszystkim szczerze. Moja żona jest świadoma moich uczuć i wie jak męczę się z byciem ojcem. Jest na mnie bardzo zła. Przyznaje, że to mocno naderwało nasz małżeńskie relacje. Jej stosunek do moich problemów powoduje, że czuję, jakby ze mną było coś nie tak. Są chwile, kiedy czuję się tak źle, że chcę stanąć przy drzwiach i walić w nie głową. Mój syn ma teraz 10 lat. A co ja robię? Cały czas liczę, że za 8 lat pójdzie na studia i pójdzie sobie z naszego domu.
Laura
– Pierwsze lata macierzyństwa spędziłam żałując, że mam dzieci. Mój były partner był autystykiem, tyle że niezdiagnozowanym. Mamy dwójkę dzieci, młodsze ma ADHD, a starsze cierpi na rzadką odmianę autyzmu. Każda najprostsza nawet rzecz stawała się prawie nieosiągalna. Nauka podstawowych czynności niewyobrażalnie trudna. Nie chciałam być matką. Dzieci zamieniły moje życie w ogrom zmartwień, stresu i niedoli. Obecnie są prawie dorosłe i sytuacja nieco się poprawiła. Czasem udaje mi się zapomnieć jak straszne były początki mojego macierzyństwa i jak bardzo żałuję decyzji ich posiadania. Wiem, że nie podołałam tej trudnej roli. Nie można być gotowym na bycie rodzicem, ponieważ nikt nie wie co to znaczy, zanim nim nie zostanie...
Viktoria
– Byłam tak bardzo zdesperowana, by mieć dziecko, że wyszłam za mąż za pierwszego, który chciał je ze mną mieć. Moja biologiczna potrzeba posiadania następcy była bardzo silna. Wystarczająco silna, bym zignorowała negatywne sygnały, które wysyłał mi mój były dziś mąż. Wcześniej uchodziłam za wspaniałą, dużo starszą kuzynkę moich dużo młodszych kuzynów. Uwielbiali mnie, adorowali i często powtarzali, że chcieli, abym była ich matką. Miałam wewnętrzne przekonanie, że sytuacja przełoży się na moje własne macierzyństwo. Nic bardziej mylnego.
Prawie natychmiast po urodzeniu własnego dziecka, przekonałam się, że popełniłam największy błąd mojego życia. Wyszłam za mąż za kogoś, kogo nie kochałam, kto był kompulsywnym kłamcą, chcącym mnie kontrolować, do tego kompletnym idiotą z którym nie miałam nic wspólnego. Teraz jestem matką tej malutkiej dziewczynki, która wodzi za mną małymi, niebieskimi oczkami, jest ode mnie całkowicie zależną i oczekuje miłości i adoracji. Przez lata zmagałam się z problemami finansowymi. Obecnie jest dużo gorzej. Zdaję sobie sprawę, że na świecie jest sporo ludzi, borykających się z problemami finansowymi i wychowujących dzieci. Jednak pewnie nikt z nich nie myśli w ten sposób jak ja. Nadal twierdzę, że moje dziecko to pomyłka. Pomimo tego kocham je i próbuję być dobrą mamą. Jednak nigdy nie wyzbędę się uczucia, że lepiej by się nie narodziło. Kocham małą i jeśli cokolwiek stałoby się jej, czułabym się za to odpowiedzialna. Gdyby umarła, wolałabym umrzeć razem z nią. Czuję się winna, że na nią nie zasługuję. Nawet jeśli zrobię wszystko, by dobrze ją wychować, a ona będzie kiedyś wspaniałą osobą, nadal będę czuła się winna, bo ciągle żałuję, że zostałam matką. Dziewczynka nie wie co czuję i nigdy się tego nie dowie. Skrzętnie to ukrywam. Robię wszystko, by nigdy nie czuła się odrzucona.
Sylwia Milan, Cooltura