Nowelizacja nie przenosi wprawdzie siedziby TK poza stolicę, ale wprowadza wiele nowych uregulowań, w zakresie terminów badania spraw i składów sędziowskich.
Pod rządami najnowszej nowelizacji Trybunał będzie zmuszony badać sprawy według kolejności zgłoszeń. Dodatkowo, od czasu doręczenia wezwań uczestnikom postępowania będą musiały upłynąć co najmniej trzy miesiące lub - w sprawach dużej wagi, wymagających tzw. pełnego składu sędziowskiego - co najmniej sześć miesięcy.
Regułą będzie badanie spraw przez pełny skład sędziowski, liczący wg nowych przepisów 13 sędziów. W tej sytuacji, prezes TK liczącego 15 sędziów będzie musiał w pełnym składzie uwzględnić także sędziów zaprzysiężonych przez prezydenta Andrzeja Dudę, z którym jest w politycznym konflikcie.
Wyroki Trybunału będą zapadać większością 2/3 głosów.
Skład siedmioosobowy jest przewidziany tylko do rozpatrywania pytań prawnych i skarg konstytucyjnych wnoszonych przed Trybunał przez sądy i obywateli w konkretnych sprawach, będących przedmiotem toczonych postępowań.
Całość obecnie obowiązującej nowelizacji ustawy o TK nosi tytuł: Ustawa z dnia 22 grudnia 2015 r. o zmianie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, Dz.U. z 2015 r. poz. 2217 i znajduje się
tutaj.
Unia przeciw Polsce już 13 stycznia?
Urzędnicy UE zapowiedzieli starania, by tzw. „sytuacja w Polsce" była przedmiotem obrad Komisji Europejskiej w dniu 13 stycznia 2016. Miałyby się one odbywać pod hasłem obrony demokracji i pluralizmu mediów w Polsce.
Niemiecki komisarz UE do spraw cyfryzacji, Guenther Oetinger, zapowiedział nawet w mediach, że Polska straci prawo głosu w Radzie Europy.
Brzmi to groteskowo, bowiem władza Prawa i Sprawiedliwości w Polsce pochodzi właśnie z demokratycznego wyboru społeczeństwa. To społeczeństwo zdecydowało się poprzeć i dać pełnię władzy partii będącej od ośmiu lat w demokratycznej opozycji. Partii która otwarcie akcentowała rezerwę wobec niektórych unijnych projektów, w miejsce koalicji PO-PSL podporządkowanej władzom w Berlinie i Brukseli, czego najlepszym dowodem był wybór Donalda Tuska na stanowisko we władzach UE. Czyżby zdaniem unijnych urzędników demokracja kończyła się tam, gdzie zaczyna się konflikt z ich interesami?
Na naszych oczach kończy się w Polsce pewien rodzaj systemu polityczno-społecznego zapoczątkowany porozumieniem władz komunistycznych i części opozycji solidarnościowej podczas obrad okrągłego stołu w roku 1989. Historycy zapewne postarają się o odpowiednią nazwę dla okresu lat 1989-2015.
Na razie wygląda na to, że Prawo i Sprawiedliwość sprawnie wprowadza zmiany, szybko i bez zwracania uwagi na opinie zagranicznych środowisk medialnych i politycznych.
Tb, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.