O sprawie pisaliśmy wiosną tego roku. Walizkę ze zwłokami młodej Polki zauważyli przypadkowi przechodnie. Policja szybko zatrzymała trzech podejrzanych. Przed sądem za tę zbrodnie odpowiada 38-letni Tomasz Kocik, który wczoraj został uznany za winnego zabójstwa swojej partnerki.
Obsesyjnie zazdrosny – tak śledczy określi Tomasza Kocika - i to chyba jedno wiele wyjaśnia, gdy próbujemy zastanowić się nad motywem zabójstwa. Wiadomo jednak na 100 procent, że to 38-latek 1 maja tego roku mocował się z ciężką walizką nad kanałem Grand Union, a następnie wrzucił ją do wody. W środku była jego dziewczyna, 23-letnia Marta.
Eksperci twierdzą, że kobieta w chwili wrzucenia walizki do wody jeszcze mogła żyć. Sekcja potwierdziła bowiem, że Marta zmarła w wyniku wychłodzenia oraz wcześniejszego pobicia. Kocik podczas procesu przyznał się do wrzucenia ciała do wody, ale nie przyznał się do zabójstwa. Twierdzi, że Marta Ligman zmarła w wyniku zażywania narkotyków podczas łóżkowych ekscesów. Mężczyzna próbował przekonać sąd, że jej martwe ciało znalazł na łóżku dzień później, gdy wrócił z pracy.
Nie umiał za to zbyt jasno wyjaśnić, dlaczego resztki jego spalonych dokumentów i kart bankowych znalazł przypadkowy przechodzień na trasie prowadzącej do kanału. Początkowo policja sprawę Marty prowadziła jako zaginiecie. Kocik przekonywał jej rodzinę, że dziewczyna postanowiła zapewne wrócić do Polski, a on nie zamierza jej szukać. Dopiero 10 dni później natknięto się na ciało 23-latki. Znajdowało się w pozycji embrionalnej, zawinięte w worki na śmieci i zasłony. Zdjęcia pojawiły się we wszystkich serwisach informacyjnych, dopiero wtedy Kocik zdecydował się zgłosić zaginięcie dziewczyny.
Para poznała się w internecie, kiedy Marta mieszkała jeszcze z rodziną w Polsce. W 2012 roku postanowiła wyjechać do Londynu i zamieszkać z Kocikiem. Podczas procesu świadkowie zeznawali o chorobliwej zazdrości 38-latka, który kontrolował swoją partnerkę na każdym kroku. Często też dochodziło do aktów przemocy z jego strony.
Gdy sędzia zapytał go dlaczego nie skontaktował się z policją, gdy rzekomo znalazł ciało Marty, która przedawkowała narkotyki, odpowiedział, że przestraszył się problemów wynikających z obecności narkotyków w domu. Sąd odrzucił jego wyjaśnienia, został uznany winnym a wyrok poznamy w najbliższy piątek.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk