Jedna czwarta pacjentów z londyńskich A&E, którzy umierają w ciągu 60 dni od diagnozy, to zdaniem ekspertów twardy dowód na to, że lekarze zbyt późno wykrywają choroby nowotworowe. Późna diagnoza w dużym stopniu ogranicza metody leczenia, co niestety skutkuje większym ryzykiem zgonu.
Raport opublikowali przedstawiciele London Cancer. Zebrali dane z londyńskich oddziałów A&E. Dużo lepiej, jeśli chodzi o wykrywanie nowotworów, wypadają statystyki osób leczących się u swojego lekarza ogólnego. Dane z gabinetów GP pokazują, że tu pacjenci mają szansę na wcześniejszą diagnozę, co oczywiście przekłada się na większe szanse w pokonaniu choroby.
Autorzy raportu przeanalizowali dane 965 pacjentów, którzy pojawili się na oddziałach A&E od stycznia do sierpnia 2013 roku. Zdiagnozowano u nich nowotwór, a średni wskaźnik przeżycia wyniósł dla nich mniej niż pół roku. Tylko 36 proc. pacjentów żyło ponad rok.
- Te szokujące dane potwierdzają to, o czym mówiliśmy wcześniej - że wczesna diagnoza w tego typu chorobach jest kluczowa. Decyduje bowiem o szansach na przetrwanie. Tymczasem jedna czwarta przypadków z A&E to zbyt późno postawione diagnozy. Musimy zrobić wszystko, aby ten wskaźnik w szpitalnych oddziałach polepszył się. To bardzo ważne z uwagi na nasz krajowy poziom leczenia chorób nowotworowych – mówi prof. Kathy Pritchard-Jones.
Dane z raportu zostały przedstawione podczas konferencji zorganizowanej przez National Cancer Research Institute w Liverpoolu. – Warto podkreślić, że problem, o którym mowa w raporcie, nie ogranicza się tylko do Londynu. Jesteśmy przekonani, że również w innych miastach i regionach Wielkiej Brytanii wczesne diagnozowanie chorób nowotworowych nie działa najlepiej – mówi prof. Charles Swanton.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.