Zeznanie marynarza
Tajemnicze zniknięcie 116 kolonistów na pewien czas zastopowało dalsze osadnictwo angielskie w tym rejonie. Dopiero 17 lat później, w 1607 r., została założona kolonia Jamestown. Jej członkowie próbowali wyjaśnić losy swoich poprzedników, ale nie tylko ich – chodziło również o lokalizację samej osady Roanoke, gdyż niedokładne dane geograficzne pozostawione przez White’a, a także upływ lat sprawiły, iż umiejscowienie jej sprawiało duże trudności. O ile pozostałości kolonii z 1585 r. zostały szybko odkryte, o tyle śladów Roanoke nie udało się zlokalizować. Z zapisków White’a wynikało, że druga osada powinna znajdować się niedaleko pierwszej, na południowym końcu wyspy. Jednak złożone pod przysięgą w 1589 r. zeznanie hiszpańskiego marynarza wskazuje jej lokację raczej w centrum wyspy. Obecnie niektórzy historycy uważają, że osada w wyniku następującej przez lata erozji gleby znajduje się pod wodą.
Tymczasem koloniści z Jamestown po nawiązaniu bliższych stosunków z tubylcami uzyskali od nich informacje o białych ludziach żyjących w głębi wybrzeża, w domach krytych strzechą – a więc w stylu typowym dla Anglików. Inni opowiadali o pobliskich plemionach, które posługiwały się językiem angielskim i ubierały podobnie jak Europejczycy. To potwierdzałoby teorię, że pionierzy zasymilowali się z pokojowo nastawionymi Indianami, a w ciągu dalszych lat wspólnego życia, skutkującego mieszanymi małżeństwami, grupa mogła wytworzyć nowy szczep – Lumbee. Jak się przypuszcza, plemię mieszkające na wyspie Croatoan wygasło na początku XVII wieku, a ich bezpośredni potomkowie, wspomniani Lumbee, pojawili się około pół wieku po zniknięciu kolonistów. Do 1650 r. migrowali, by ostatecznie osiedlić się w Robeson County w Karolinie Północnej, gdzie mieszkają do dziś. Członkowie tej społeczności potrafią pisać i czytać po angielsku, a niektórzy noszą brytyjskie nazwiska – Dial, Hyatt czy Taylor. Szkopuł w tym, że nawet wśród samych Lumbee związki z kolonistami z Roanoke nie do końca są potwierdzone.
Sztorm stulecia
„W rezultacie walk z tubylcami liczba osadników skurczyła się do 24. Ostatecznie przeżyło tylko siedmiu” – taki napis znajdował się na jednym z serii kamieni, które odnaleziono w latach 1937 – 1941. Przylgnęła do nich nazwa „The Dare Stones”, a autorką zamieszczonych na nich informacji, dotyczących dalszych losów osadników i wezwań do zemsty na „dzikich”, miała być jedna z ocalałych kolonistek – Eleanor White-Dare, córka Johna White’a. Znalezisko wywołało duże zainteresowanie, jednak według opinii naukowców to klasyczna fałszywka.
Niemniej mimo upływu ponad 400 lat historia pionierów z Roanoke ciągle budzi zainteresowanie i stanowi podatny grunt do snucia różnych hipotez. Według jednych koloniści mieli próbować na własną rękę wrócić do Anglii i zginęli na morzu. Inna teoria zakłada, że padli ofiarą Hiszpanów, którzy w tym czasie osiedlili się na wybrzeżu Florydy. Miałby uwiarygodniać to fakt, że jeden z osadników z Roanoke, niejaki Derby Glande, w 1587 r. w poszukiwaniu żywności dotarł do Puerto Rico, a po powrocie chwalił się, że rozmawiał z hiszpańskimi oficjelami, którym podał lokalizację angielskiej osady.
Niektórzy badacze sugerują, że koloniści padli ofiarą wyniszczającej choroby, a nawet kanibalizmu tubylców. Z kolei zdaniem antropologa Lee Millera z Johns Hopkins University osadnicy mogli się przyczynić do zachwiania równowagi pomiędzy tubylczymi plemionami. Załóżmy, że te, które były przyjaźnie do nich nastawione, straciły swoje wpływy, a dominację w regionie przejęli Indianie wrodzy wobec Europejczyków. Jeśli w wyniku takiego obrotu zdarzeń osadnicy wyruszyli w głąb lądu, mężczyźni najprawdopodobniej zostali zabici, a kobiety i dzieci pojmano jako niewolników. Później mogli stać się cennym przedmiotem handlu na szlaku niewolniczym, który rozciągał się między obecną Georgią a Virginią.
Swoich zwolenników ma również teoria, że w obliczu kryzysu – cokolwiek było jego przyczyną – pionierzy podzielili się na mniejsze grupy i rozproszyli. – To jedyny sposób, dzięki któremu mogli przetrwać. Tak dużej grupie ludzi żadna indiańska osada nie była w stanie pomóc, ponadstuosobowa społeczność to więcej, niż liczyły niektóre tubylcze wioski – twierdzi historyk Eric Klingelhofer z Mercer University w Macon.
Wszystkie powyższe hipotezy mają większe bądź mniejsze podstawy naukowe, jednak jak było naprawdę, ciągle nie wiemy. Prowadzone w ostatnich latach badania archeologiczne na terenie kilku dawnych wiosek indiańskich zaowocowały znalezieniem wielu przedmiotów należących do osadników. Jednak tu pojawia się kolejne pytanie – w jaki sposób się tam znalazły?
Temat budzi emocje, tajemnicza kolonia pobudza wyobraźnię kolejnych pokoleń i stanowi inspirację dla twórców, w tym również dla Stephena Kinga, klasyka horrorów, który odwołał się do niej w „Sztormie stulecia”, a w jego książkach nieraz pojawiają się nazwy „Roanoke” i „Croatoan”…
Piotr Gulbicki, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.