Brytyjskie media nazywają to już farsą, a najwięcej złośliwych komentarzy dotyczy nieudolnej współpracy na tym gruncie pomiędzy krajami należącymi do Unii Europejskiej. A wszystko przez to, że nadal nie udało się podpisać traktatu regulującego zasady transferu więźniów w ramach UE. Nadal brakuje przynajmniej sześciu podpisów ministrów spraw zagranicznych.
W efekcie w brytyjskich więzieniach siedzi obecnie ponad 3,5 tysiąca przestępców pochodzących z UE. Rocznie Wielka Brytania wydaje na nich ponad 125 mln funtów. Porozumienie z Brukselą ma dać Wielkiej Brytanii niemal automatyczne prawo wydalania skazanego imigranta z UE do ojczyzny, gdzie ma odsiadywać wyrok. Jednak droga do podpisania porozumienia jest jeszcze daleka.
Brakuje bowiem formalnej zgody sześciu krajów, w tym Niemiec. Mimo, że Komisja Europejska oficjalnie nakazała ratyfikację, to zarówno przedstawiciele Niemiec, jak też Estonii czy Portugalii nie bardzo kwapią się do podpisywania nowych zasad. Nic więc dziwnego, że w oparciu od stare zasady, w ubiegłym roku Wielkiej Brytanii udało się „wysiedlić” zaledwie 19 przestępców.
A już w 2010 roku premier Cameron obiecywał, że „osobiście będzie interweniował” w sprawie zwiększenia liczby deportacji skazanych cudzoziemców. Minęło pięć lat i problem nadal istnieje. – Liczba przestępców, których udaje nam się odesłać do rodzimych więzień jest naprawdę żałosna. Mam nadzieję, że nowy rząd w końcu przedstawi ultimatum w tej sprawie na europejskim forum. Najwyższa pora, aby zwlekające z ratyfikacją kraje nadrobiły opóźnienie – mówi Philip Hollobone, poseł konserwatystów.
Wśród skazanych obywateli krajów UE, którzy przebywają za brytyjskimi kratkami, najwięcej jest niestety Polaków – to blisko 970 osób.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk