Atrakcje zakute w kajdany
Powstał w 1247 r. z inicjatywy biskupa Goffredo de Prefetti i był pierwszym szpitalem psychiatrycznym na świecie. Bethlem Royal Hospital początkowo przyjmował różnych pacjentów – poza tymi z problemami psychicznymi również osoby cierpiące na demencję, epilepsję oraz mające kłopoty z nauką. Z czasem jednak zawęził specjalizację. Londyńczycy szybko zaczęli wymawiać jego nazwę jako Bedlam, co oznacza chaos i dom wariatów. Wewnątrz budynku znajdowało się 12 sal, miejsce do ćwiczeń fizycznych, kuchnia oraz pomieszczenie dla personelu. Pacjentów, których zachowanie sprawiało największe problemy, skuwano łańcuchami i kajdanami, wystawiając na widok publiczny jako atrakcję turystyczną, za zobaczenie której trzeba było wysupłać z kieszeni pensa.
W szczególnie drastycznych przypadkach stosowano wymyślne metody „lecznicze” – zanurzanie w wodzie, bicie, izolację. Jednak, jak zaświadczają kroniki, większość chorych mogła swobodnie poruszać się po przyległym terenie, a po przejściu kuracji wracali do społeczeństwa. Choć nie wszyscy mieli taką możliwość – ci, którzy zmarli w szpitalu, byli chowani na cmentarzysku Bedlam, które ponad 300 lat po założeniu placówki wybudowano w pobliżu. Ich szkielety również zostaną wydobyte podczas prowadzonych obecnie wykopalisk, chociaż, zdaniem specjalistów, o ile nie mieli charakterystycznych cech fizycznych, ich identyfikacja będzie praktycznie niemożliwa.
Sam szpital przechodził różne koleje. W 1674 r. został przeniesiony kilkaset metrów dalej na zachód, do Moorfields, co tłumaczono faktem, że więcej otwartej przestrzeni sprawi, iż warunki dla chorych będą zdrowsze. 141 lat później placówka zaliczyła kolejną przeprowadzkę – do St George’s Fields w Southwark, gdzie aktualnie mieści się Imperial War Museum. Ostatecznie w 1930 r. szpital ewakuowano na przedmieścia Bromley – funkcjonuje tam do dziś i ma opinię jednej z najlepszych psychiatrycznych lecznic w Wielkiej Brytanii.
3 tysiące szkieletów
Pracują 6 dni w tygodniu, nie marnują czasu. Zespół składający się z 60 archeologów rozpoczął wykopaliska pod London Street w połowie marca. Akcja prowadzona przez Museum of London Archaeology w imieniu Crossrail ma potrwać około miesiąca, a jej celem jest wydobycie ponad 3 tys. szkieletów ludzkich. Następnie zostaną one wzięte pod lupę przez specjalistów od badania kości, a uzyskane wyniki mogą rzucić nowe światło na zjawisko migracji ludności, odżywiania się, sposobu życia i okoliczności śmierci. Finalnym etapem będzie ponowne pochowanie szczątków na poświęconym cmentarzu.
Nie oznacza to jednak końca wykopalisk. Kolejna faza obejmuje przekopanie niższej warstwy gruntu – podczas tych prac, których zakończenie planowane jest we wrześniu, archeolodzy liczą na znalezienie średniowiecznych i starożytnych artefaktów. Już wcześniej robotnicy operujący w tym rejonie natknęli się na cenne pozostałości z dawnych czasów, m.in. końskie podkowy i urny do kremacji. Nadzieje na ciekawe odkrycia są tym większe, że w okresie rzymskim przebiegała tędy droga.
Naukowcy i pasjonaci historii zacierają ręce, takiej okazji do prowadzenia badań wykopaliskowych w centrum brytyjskiej stolicy jeszcze nie było. Jakie zagadki kryją londyńskie podziemia? Co nowego wniosą do wiedzy o przeszłości? O tym przekonamy się już niebawem…
Piotr Gulbicki, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.