Przedstawiciele Local Government Association oficjalnie poinformowali ministerstwo, że wkrótce skończą się możliwości powiększania liczebności klas w istniejących szkołach podstawowych. Z przygotowanych przez nich prognoz wynika, że we wrześniu przyszłego roku dwie na pięć brytyjskich gmin stanie przed problemem większej liczby dzieci chcących rozpocząć naukę niż miejsc w szkołach. Sytuacja ta będzie się jeszcze pogarszać a w latach 2017/18, problem ten dotknie trzy na pięć samorządów.
Już w ubiegłym roku, Michael Wilshaw z Ofsted ostrzegał przed trudnościami, z jakimi szkoły w UK muszą sobie radzić przez rosnącą liczbą dzieci imigrantów. Od tego czasu samorządy zrobiły wiele, aby zwiększyć liczbę miejsc w szkołach podstawowych, jednak w wielu rejonach to nadal za mało.
70 uczniów w jednej klasie
Z danych Local Government Association wynika, że od maja 2010 roku brytyjskie gminy stworzyły łącznie 300 tys. nowych miejsc w szkołach podstawowych. Bardzo często efektem były przeludnione klasy, gdyż nie było możliwości stworzenia dodatkowych klas. A jeśli już udawało się wygospodarować pomieszczenia to najczęściej na potrzeby zajęć przerabiano np. sale prób muzycznych.
Problem jednak w tym, że wielu dyrektorów nie ma już pomysłów na to jak zwiększyć liczbę miejsc. To dlatego zdaniem LCA, nowy rząd powinien niezwłocznie zająć się tym problemem. Potrzebne są bowiem nie tyle nowe miejsca w działających szkołach, ale po prostu nowe szkoły. Aby sytuacja przestała być niepokojąca, szacuje się, że w ciągu najbliższych trzech lat powinno powstać przynajmniej 130 tys. nowych miejsc w podstawówkach.
- Rodzice mają pełne prawo oczekiwać, że ich dziecko dostanie się do szkoły znajdującej się w rejonie ich zamieszkania. Jednak coraz częściej okazuje się, że szkoła pierwszego wyboru jest dla nich niedostępna. Obawiam się, że doszliśmy do momentu, w którym zarówno samorządy, jak i dyrektorzy szkół nie są już w stanie znaleźć dodatkowego miejsca w istniejących placówkach – mówi David Simmonds, z LGA.
Tematem aktywnie interesuje się opozycja. Wczoraj liderzy Partii Pracy zarzucili ekipie Camerona, że ich program tworzenia miejsc w szkołach nie działa jak trzeba. Według nich miejsca w szkołach w wielu wypadkach powstawały w rejonach, gdzie ich nie brakowało. – Sytuacja ta jest kolejnym dowodem na to, że rząd Torysów nie ma dobrego planu dla rodziców i uczniów – mówi Tristram Hunt z Partii Pracy.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.