- Egzamin ten był zawsze dla brytyjskiej Polonii ważnym elementem świadomości narodowej. Przeprowadzany był już w kilka lat po zakończeniu II wojny światowej. Pamiętam, kiedy ja sama zdawałam go jako młoda osoba. Teraz brytyjskie władze chcą pozbawić coraz liczniejszą grupę polskich dzieci możliwości zdawania tego ważnego egzaminu z rodzimego języka. Na to nie możemy się zgodzić i zrobimy wszystko, by do tego nie dopuścić - deklaruje w rozmowie z PAP Aleksandra Podhorodecka, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej w Wielkiej Brytanii.
Decyzja brytyjskich instytucji edukacyjnych stanowiła ogromne zaskoczenie dla polskiej społeczności na Wyspach. Statystyki mówią jednoznacznie, że liczba polskich dzieci w brytyjskich szkołach rośnie z roku na rok. Tak samo jest z liczbą osób podchodzących do egzaminu A-level z języka polskiego. Jeszcze dziesięć lat temu o zdawanie egzaminu starało się średnio kilkadziesiąt osób na rok. W 2014 roku było ich już prawie tysiąc.
O tym, że tendencja ta będzie się utrzymywać, świadczyć mogą również statystyki egzaminu GCSE z języka polskiego (egzamin kończący naukę na szczeblu odpowiadającym polskiemu gimnazjum). W zeszłym roku zdawało go w Anglii około 5 tys. dzieci.
AQA (Assessment and Qualifications Alliance), instytucja odpowiedzialna bezpośrednio za organizację egzaminu A-level z języka polskiego, decyzję o wycofaniu się z organizacji egzaminu tłumaczy koniecznością cięcia kosztów wynikającą z reformy brytyjskiego systemu szkolnictwa. Los języka polskiego podzieli wiele innych języków obcych. Od 2018 roku zdawać będzie można tylko z francuskiego, niemieckiego, hiszpańskiego, rosyjskiego i chińskiego.
Prezes Podhorodecka tłumaczy jednak, że sytuacja języka polskiego jest w tym kontekście wyjątkowa. - Jesteśmy największą grupą narodowościową w Wielkiej Brytanii, a język polski jest drugim najpopularniejszym na Wyspach. Żadna inna grupa narodowościowa nie ma również tak rozbudowanej sieci szkół sobotnich. Wszystkie te argumenty AQA zbywa jednak tłumaczeniem, że nie może faworyzować wybranego języka kosztem innych - wyjaśnia.
Interwencja ambasadora
Po nagłośnieniu sprawy w mediacje z brytyjskimi władzami włączył się ambasador RP w Londynie Witold Sobków, który wystosował do brytyjskiej minister edukacji pismo. - Podkreślając szczególną pozycję języka polskiego w Wielkiej Brytanii, nie kwestionując słusznego kierunku reformy nauczania języków obcych, zwróciłem się z prośbą o wnikliwe przyjrzenie się sprawie A-level z języka polskiego - pisze polski ambasador
na swoim blogu na stronie internetowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Informuje, iż minister edukacji zaznaczyła w odpowiedzi, że nie stoi na przeszkodzie organizowania matury języka polskiego w zmienionej formie, ale decyzja w tej sprawie należy do tzw. awarding organisations (instytucji certyfikujących), czyli w tym przypadku do AQA. - Stanowisko takie nie może nas satysfakcjonować, bo brytyjski rząd ponosi odpowiedzialność także za pośrednie skutki wprowadzanej reformy edukacji. Zamierzam zatem kontynuować dialog z władzami brytyjskimi w tej sprawie - pisze ambasador Sobków. Zapewnia, że ambasada planuje też inne działania skierowane do brytyjskich instytucji zaangażowanych na różnych szczeblach w kwestię organizacji egzaminu maturalnego. - Chcemy także zainteresować problemem niektórych przedstawicieli brytyjskiego establishmentu - deklaruje.
Protest Polonii
Brytyjska Polonia postanowiła również podjąć inicjatywę oddolną mającą wpłynąć na decyzję AQA. Polska Macierz Szkolna zainaugurowała akcję zbierania podpisów pod internetową petycją w sprawie polskiego A-level. Podpisy zbierane są też w tradycyjny sposób przez polskie kościoły, sklepy czy instytucje kulturalne. O tym, co można zrobić i gdzie podpisywać petycję
- tutaj.
- Mieliśmy nadzieję, że uda się uniknąć takiej konieczności, ale niestety odpowiedź na list pana ambasadora była na tyle niesatysfakcjonująca, że zdecydowaliśmy się na uruchomienie własnej akcji. Pani minister stwierdziła, że nie widzi przeszkód w kontynuowaniu egzaminu z języka polskiego, ale decyzja należy do ciała egzaminacyjnego i to na nich musimy wpływać, by wpłynąć na dalszy los egzaminu. Stąd taka a nie inna strategia - tłumaczy Aleksandra Podhorodecka.
Podpisy zbierane będą do połowy kwietnia, a akcja cieszy się dużą popularnością wśród brytyjskiej Polonii. Zaledwie po tygodniu od jej rozpoczęcia pod elektroniczną petycją udało się zebrać ponad 8 tys. podpisów. Biorąc pod uwagę liczbę Polaków mieszkających na Wyspach, to niewiele, ale organizatorzy liczą, że uda się przez internet i na papierze zebrać przynajmniej 100 tys. podpisów.
Prezes Polskiej Macierzy Szkolnej podkreśla, że argumentacja uzasadniająca stanowisko AQA jest co najmniej wątpliwa. O ile konieczność ograniczania kosztów nie budzi wątpliwości, to już tłumaczenie się brakiem wystarczającej liczby egzaminatorów jest zdaniem Podhorodeckiej sporym nadużyciem.