MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

19/12/2014 08:44:00

Biali niewolnicy z Anglii

Kiedy Europejczycy po raz pierwszy zaczęli osiedlać się w Ameryce, ta była światem, który wolnym i pracowitym ludziom zapewniał nieograniczone możliwości. Prawda? Nieprawda. Pierwsze angielskie kolonie na tej ziemi opierały się na niewolnictwie. Białych Anglików i Irlandczyków przywożono tam tysiącami i zmuszano do wyniszczającej pracy na plantacjach.


Ciężkie życie Starego Johna

Los, który czekał tych białych niewolników, był niezwykle ciężki. Stawali się własnością swoich panów i byli traktowani jak robocze zwierzęta. Czasami gorzej. Starano się, by nie odzyskiwali wolności. Zrobiono to, wprowadzając specjalny system kar – opisano go w Ustawie o Prawach Panów i Niewolników stanu Virginia z 1661 r. – i za każde naruszenie obowiązków dokładając kolejne lata do odpracowania. Dla przykładu: za zawarcie małżeństwa podczas „terminu” przybywały 4 lata, za spłodzenie dziecka – 3 lata, za kradzież chleba – 2 lata, a za zniknięcie z plantacji bez pozwolenia… 1 rok za każde dwie godziny. I tak dalej… To prawo było zresztą pierwowzorem późniejszego kodeksu czarnego niewolnictwa.

Sytuacja pogarszała się z roku na rok, o czym przekonuje statystyka. O ile na samym początku istnienia plantacji, gdy wśród pracujących byli jeszcze ludzie wolni, średnia „wydajność” robotnika wynosiła 400 funtów tytoniu rocznie, to 80 lat później było to już funtów 1900. Był to wynik osiągnięty bez żadnych zmian w technologii, a więc tylko poprzez zwiększenie wydajności pracowników. Jednak to tylko statystyka. Często więcej mówi anegdota. Wśród dzieci, które przypłynęły do Virginii w pierwszych transportach, znalazła się niejaka Elizabeth Abbott. Dziewczyna była sprytna i rezolutna, i należała do nielicznych, którzy dożyli dorosłości. Młoda kobieta miała niezależną duszę i niespecjalnie lubiła poddawać się kontroli panującej na plantacjach. Znikała od czasu do czasu, a właściciele starali się ją tego oduczyć. Pewnego dnia zarządzili karę w postaci 500 batów, którą miał wykonać jeden z jej przyjaciół. Było to równoznaczne z wyrokiem śmierci. „Elizabeth odczołgała się z plantacji i zmarła na sąsiadującej z nią działce. O charakterze służebności w Virginii wiele mówi, że nawet kiedy leżała tam umierająca, to sąsiad, który się do niej pofatygował, zaoferował, że weźmie ją z powrotem, by mogła przeprosić właściciela za swoje zachowanie” – pisali Don Jordan i Michael Walsh w doskonałej książce „White Cargo”. Plantatorzy musieli tłumaczyć się przed sądem, ale uniewinniono ich z zarzutu nadmiernego okrucieństwa, tłumacząc, że była to kara umiarkowana.

Wiele szczegółów życia na plantacjach ujawniła też będąca wielkim skandalem afera Henry’ego Smitha. Choć – tak to często bywa – zaczęło się nie od współczucia dla bezlitośnie bitych i poniewieranych niewolników, a skandalu obyczajowego. Trzeba pamiętać, że Virginia w tym okresie była na wskroś purytańska, a głową można było odpowiadać nawet – przynajmniej w teorii – za uparte niechodzenie do kościoła. Dlatego sensacje łóżkowe miały sporą siłę rażenia, choć – to także znaczące – na przykład gwałtów na służących nie uznawano za jakikolwiek problem. Henry Smith był bogatym plantatorem, który dorobił się na przewożeniu ludzi z Wysp do kolonii. Urządził się w Virginii, a jego słabością były kobiety. Kochanki dobierał sobie spośród niewolnic lub służących, a jedną z nich była Elizabeth Carter. Traf chciał, że ta zaszła z nim w ciążę i urodziła. Jednak zaraz po porodzie zabiła dziecko i trafiła za to przed sąd. Tam opowiedziała, że należało ono do Smitha, a opowieść okrasiła licznymi szczegółami dotyczącymi jego życia łóżkowego. Opowiedziała o gwałtach, nietypowych upodobaniach, a nawet o manage a trois, w którym uczestniczył on, ona i siostra jego żony.

Za gwałt i morderstwo Smith wprawdzie nie odpowiedział – to byłby niebezpieczny precedens – ale skazano go za naruszenie porządku publicznego i musiał zapłacić 500 funtów tytoniu. Jednak sprawa nie skończyła się w ten sposób i kolejni służący zaczęli składać na niego skargi. Wśród zachowanych historii jest i taka, której bohaterem był Stary John. Był to człowiek mniej więcej 60-letni, którego ciało przestało nadążać za wymaganiami życia na plantacji. Starość nie była jednak wymówką, którą Smith mógł uznać. Kiedy mężczyzna ukradł… kromkę chleba, właściciel wymierzył mu karę. Tą było 50 batów na nagie ciało, zakucie w łańcucy oraz dodatkowa praca. Człowiek przeżył trzy tygodnie, po których zakopano go w bezimiennym grobie. Jak setki tysięcy innych.

***

Fala niewolników płynęła z Wysp do Stanów Zjednoczonych aż do końca XVIII wieku. Skończyła się dopiero w kilka lat po tym, jak USA wygrały wojnę o niepodległość. Zdecydowała nie tylko polityka, ale też ekonomia – z czasem czarni niewolnicy z Afryki stali się po prostu tańsi od białych z Wysp. Jednak wcześniej – to znów Jordan i Walsh – „to, co działo się z białymi skazańcami po ich przybyciu do Nowego Świata, było tym samym, co działo się z Afrykanami. Jedni i drudzy byli reklamowani na sprzedaż, poddawani inspekcji i w łańcuchach zabierani przez nowych panów lub pośredników. Innych służących, poza łańcuchami, sprzedawano w ten sam sposób”. Ludzi znacznie bardziej dzieliło bowiem wówczas nie to, że byli biali i czarni, ale to, że byli bogaci lub biedni.

Tomasz Borejza, Cooltura

Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

     
    Linki sponsorowane
    Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

    Komentarze (wszystkich 4)

    stanislawski

    469 komentarzy

    20 grudzień '14

    stanislawski napisał:

    O tym się nie mówi pewnie również dlatego, bo czarni straciliby swój monopol na bycie ofiarami dyskryminacji.
    Hasło "wszyscy (no prawie) byliśmy niewolnikami" mogłoby się więc okazać niebezpieczne dla obecnego porządku społecznego i systemu wartości.

    profil | IP logowane

    daroxxl

    245 komentarzy

    20 grudzień '14

    daroxxl napisał:

    Bo GB to mocarstwo które osiągnęło swój obecny status i bogactwo dzięki kolonizacji, piractwu, wyzyskowi. Do czasów Rzymian w Brytanii i prawie całą pierwszą połowę drugiego milenium było to zadupie Europy, uznawani za podludzi przez Francuzów. Sytuacja się zmieniła po rozkwicie ich floty morskiej.
    Pracując tu jesteśmy trochę jak służący u gangstera, który kiedyś się dorobił a teraz stara się być wzorowym, poprawnym politycznie, tolerancyjnym obywatelem.

    profil | IP logowane

    daroxxl

    245 komentarzy

    20 grudzień '14

    daroxxl napisał:

    No a my, Polacy jesteśmy to gdzieś za podludziami z Irlandii i Afro - Anglikami.
    Więc może kiedyś nadmiar imigrantów z nowych krajow EU wyślą do pracy przy kolonizacji Księżyca lub Marsa ? Pewnie tego by chcieli jak obserwuję ich niechęć do nas tutaj.

    profil | IP logowane

    KlosowskaRenata

    19 komentarzy

    20 grudzień '14

    KlosowskaRenata napisała:

    wielu z anglikow do dzis marzy,aby posiadac niewolnika,sluzacego-obserwuje ich zachowania w pracy.....to kraj leniwych ludzi

    profil | IP logowane

    Reklama

    dodaj reklamę »Boksy reklamowe

    Najczęściej czytane artykuły

          Ogłoszenia

          Reklama


           
          • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
          • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
          • Tel: 0 32 73 90 600 Polska