Dane przedstawione przez urząd statystyczny pochodzą z maja, czerwca i lipca br. To właśnie w tym okresie zaobserwowano duże ożywienie na brytyjskim rynku pracy. Efekty widać w liczbach – wskaźnik bezrobocia jest bardzo optymistyczny i wynosi 6,2 proc. Przekłada się to na 146 tys. osób, które nie są już bez pracy. Łączna liczba bezrobotnych w UK spadła do 2,02 miliona.
Kolejna dobra wiadomość dotyczy malejącej liczby osób pobierających zasiłki dla bezrobotnych. W sierpniu grono to zmniejszyło się i po raz pierwszy od sześciu lat wynosi mniej niż milion osób. Dokładnie jest ich 966 tys. Tej formy pomocy socjalnej od sierpnia nie dostaje 37,2 tys. osób.
Mniej optymistycznie jest za to w kwestii wynagrodzeń. Eksperci zwracają uwagę, że wzrost płac w UK nadal jest w tyle za inflacją. Wyłączając premie, średnie zarobki w maju br. były tylko o 0,7 proc. większe niż przed rokiem. Tymczasem obecny wskaźnik inflacji to 1,5 proc.
Przypomnijmy, że w ubiegłym miesiącu przedstawiciele Bank of England w swoich prognozach zmniejszyli o połowę wartość wzrostu płac w 2014 roku (1,25 proc. ). Cześć ekspertów powiązała ten ruch z zamiarem rychłego podniesienia stóp procentowych. Na razie członkowie Monetary Policy Committee nadal w większości głosują za zachowaniem historycznie niskiego poziomu stóp na poziomie 0,5 proc.
Warto zwrócić też uwagę na największy – od 1988 roku – roczny spadek liczby bezrobotnych w UK. W ciągu ostatnich 12 miesięcy bez pracy przestało być aż 468 tys. mieszkańców Wysp. Maleje również grono młodych bezrobotnych – w ciągu wspomnianych trzech miesięcy zanotowano spadek o 106 tys. wśród osób w wieku od 16 do 24 lat. W skali 12 miesięcy spadek ten wyniósł 213 tys.
- To największe spadki, zarówno w ujęciu kwartalnym, jak i rocznym, dotyczące bezrobocia wśród młodych ludzi. Największe odkąd prowadzimy takie rejestry, czyli od 1992 roku – zauważają eksperci ONS.
- Niższe bezrobocie jest zawsze mile widziane, ale najnowsze dane są niepokojące ze względu na brak wzrostu wynagrodzeń. Ludzie mają pracę, to dobrze, ale ich zarobki nie zwiększają się, a koszty życia idą w górę – mówi Stephen Timms, minister pracy w opozycyjnym gabinecie cieni.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk