Magdalena Gawin jest w zdecydowanej mniejszości, jeżeli chodzi o kobiety w tym fachu. Z kraju wyjechała siedem lat temu, tydzień po obronie pracy magisterskiej. Skończyła Informatykę i Ekonometrię na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Obecnie pracuje na stanowisku project consultant w Broadridge Financial Solutions, firmie, która dostarcza oprogramowanie dla instytucji finansowych, przede wszystkim dla banków inwestycyjnych. Zajmuje się szeroko pojętym wdrażaniem systemów finansowych.
– W Anglii podoba mi się otwartość na różne idee. W Polsce niestety tego brakuje i zejście z utartej ścieżki jest często negatywnie oceniane. Natomiast z codziennych spraw to bardzo dobre relacje w pracy – na luzie, ale zawsze bardzo kulturalne i profesjonalne – tłumaczy.
Co dalej…?
– Jedziecie do stolicy kraju kapitalistycznego. Który to kraj ma być może nawet tam i swoje… plusy. Rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy nie przesłoniły wam minusów! – kultowego „Misia” cytuje Artur Kozieł. Przyznaje, że tęskni za rodziną i przyjaciółmi, jednak na razie nie rozważa powrotu do Polski.
– Gdybym skończył karierę to byłoby to całkiem realne, ale póki co trudno planować emeryturę – dodaje.
Podobnie myśli Magda Gawin. – Na chwilę obecną nie myślę o tym, mój dom jest w Anglii. Natomiast nigdy nie mówię nigdy i nie wykluczam tego w przyszłości – wyznaje.
Grzegorz Dymarek, też nie chce wracać. – Uważam, że w UK można dużo więcej korzystać z życia. Brytyjczycy potrafią zachować balans. W Polsce, od kiedy pamiętam, tempo życia jest niesamowite. Rzeczy się zmieniają jak w kalejdoskopie. A tutaj, mogę się skupić na rzeczach, które mnie po prostu interesują. Poza tym ciężko byłoby przekonać moją narzeczona Austriaczkę do przeprowadzki. Chociaż ostatnio powoli zaczyna rozmawiać po polsku – dodaje z uśmiechem.
Przeciwnego zdania jest Bartosz Wójtowicz. Wieczny pęd, tłok, brud na ulicach, brak wolnej przestrzeni, zaniedbane domy – to tylko kilka z jego listy negatywów mieszkania na Wyspach. Od dłuższego czasu rozważa powrót, ponieważ tęskni za ojczyzną.
– Ale aby tak się stało, musiałbym mieć możliwość utrzymania podobnych zarobków, czyli albo możliwość pracy zdalnej, albo propozycja pracy na wysokim stanowisku, albo własna firma – mówi.
Łukasza Musiała do kraju ciągnie rodzina. – W mojej ocenie tam są lepsze warunki do wychowania dzieci, jeśli więc pojawi się potomek i interesująca praca – to będzie to poważna opcja do rozważenia – odpiera.
Historia obecności Polonii na Wyspach Brytyjskich dowodzi temu, że Polacy mają szczególną łatwość adaptacji nawet w nie zawsze sprzyjających warunkach. Tak było w przypadku emigracji niepodległościowej i tak też jest w przypadku tych, którzy swoją młodość przeżyli w wolnej Polsce. Przy czym obecnie Polacy mają wybór.
– Tylko wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach myśli się już trochę bardziej w kategoriach Europy jako całości, niż poszczególnych krajów. Zobaczymy, jak nasze dzieci będą to postrzegać, za 20 lat – sumuje Kozieł.
Magdalena Grzymkowska, Dziennik Polski