Listy zostały wysłane do 30 tysięcy rodzin, w których jeden z rodziców zarabiał rocznie więcej niż 50 tys. funtów. Takie właśnie osoby w ubiegłym roku zostały objęte ograniczeniami reform zasiłków socjalnych, a konkretnie zasiłkiem child benefit.
Chodzi o jeden kwartał ubiegłego roku, po tym, gdy weszły zmiany w świadczeniach. Szacuje się, że wśród odbiorców listów są rodziny, które powinny oddać do budżetu państwa ponad 260 funtów w przypadku jednego dziecka lub nawet blisko 440 funtów przy dwojgu dzieci.
Część posłów skrytykowała pomysł z wysyłaniem wezwań. Ich zdaniem to kolejny przykład bałaganu, który kojarzy się z reformą zasiłków, a zwłaszcza zmianami w przyznawaniu i ustalaniu wysokości child benefit. – Przecież te rodziny nie zrobiły niczego złego, a my bombardujemy ich oficjalnymi wezwaniami. Te metody są nieproporcjonalne do skali problemu. Sprawę nadpłaconych zasiłków można załatwić przynajmniej na kilka innych sposób, bez tego całego koszmaru administracyjnego – mówi Christopher Chope z Partii Konserwatywnej.
Żeby było ciekawiej, okazuje się, że część adresatów wezwań wcale nie musi niczego zwracać, bowiem już wcześniej oddali nadpłacone pieniądze. Mimo to, poprzez bałagan, wkrótce dostaną wezwania.
- Mam coraz więcej pytań ze strony klientów, którzy rozliczyli się w tej kwestii, ale nadal są na liście adresatów wezwań. I państwo nadal domaga się od nich zwrotu. Ludzie są zaniepokojeni, część z nich już dostała te listy i nie wie o co chodzi. Byli przekonani, że rozliczyli się zgodnie z przepisami, że wszystko odbyło się prawidłowo, a tymczasem dostają wezwania – mówi Mike Crellin, dyrektor podatkowy z UHY Hacker Young.
Przypomnijmy, że od stycznia ubiegłego roku, jeśli w danej rodzinie chociaż jedna osoba zarabia od 50 do 60 tys. funtów rocznie, to takie gospodarstwo ma zmniejszoną wysokość m.in. child benefit. Jeśli zarobek jest wyższy niż 60 tys. funtów, to zasiłek nie przysługuje.
Zmiany wprowadziły potężne zamieszanie. Urzędnicy musieli obliczyć, kto ile traci wskutek reformy, a skalę tej pracy łatwo sobie wyobrazić, gdy w grę wchodzi milion rodzin do przeanalizowania. Wspomniana grupa 30 tysięcy adresatów wezwań to „ostatnia grupa”, z którą zmagali się urzędnicy.
Przedstawiciele skarbówki uspokajają, że te osoby, które już rozliczyły się z nadpłaconych zasiłków, mogą po prostu zignorować wezwania. – Wezwania są po prostu formą przypomnienia o zmianach i zachętą do przeanalizowania struktury dochodów i wzajemnych rozliczeń partnerów – mówi rzecznik skarbówki.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.