Rasizm – społeczny wirus Ebola. Obok homofobii i antysemityzmu – jedna z największych plag współczesności. Na szczęście już niedługo. Szwedzi pokazali nam bowiem, jak pozbyć się tej zmory raz na zawsze, wyrywając chwast z korzeniami.
Szwecja nie zawodzi. Przynajmniej moich oczekiwań. Ten słabo zaludniony, dziewięciomilionowy kraj to prawdziwa kuźnia postępu, która co rusz wypuszcza w świat próbki przyszłego raju powszechnego. Pod względem kowalności (jeśli już trzymać się metafory kuźni) mentalność Szwedów porównywalna jest z umysłowością Koreańczyków Północnych lub Turkmenów pod rządami Turkmenbaszy. Państwo, w którym takie pojęcia jak „równość”, „tolerancja” i „redystrybucja”, pisane są wersalikami, obrysowywane serduszkiem i odmieniane przez wszystkie przypadki, dało kolejny popis społecznego wizjonerstwa.
Otóż Szwedzi – tęgie głowy! – odkryli, że rasa jest pojęciem fikcyjnym. „Wiemy, że odmienne rasy ludzki w praktyce nie istnieją” – oświecił publikę Erik Ullenhag, szwedzki minister ds. integracji, w wypowiedzi dla telewizji SVT. „Wiemy też, że głównym podłożem rasizmu jest przekonanie, że odmienne rasy ludzi istnieją, i że przynależność do jednej z nich sprawia, iż ludzie zachowują się w określony sposób, a niektóre rasy są lepsze niż inne” – wyklarował swoje stanowisko. Teoretycznie fakt, że szwedzkiego ministra pogięło, nie musi oznaczać, iż pogięło wszystkich Szwedów. Biorąc jednak pod uwagę szwedzką jednomyślność w kwestii wielu pogiętych koncepcji postępowej polityki społeczno-ekonomicznej, raczej bym się nie spodziewał, że Ullenhag wyjedzie z gabinetu na taczkach.
Na razie taksonomiczna eureka odbije się na szwedzkim prawodawstwie, z którego mają wylecieć wszystkie odniesienia do ludzkiej rasowości. Obecnie o rasie wspomina się w ok. 20 aktach normatywnych, m.in. z zakresu prawa karnego, prawa o informacji kredytowej czy prawa o pomocy finansowej dla studentów. Szwedzki rząd głowi się właśnie, jak wyeliminować wzmianki o rasie, by nie wylać dziecka z kąpielą. Jak błyskotliwie zauważył minister Ullenhag, „jeśli uznajemy, że rasy nie istnieją, to legislacja nie powinna posługiwać się tym pojęciem”.
Co ciekawe, po naukowych wynurzeniach szefa integracyjnego resortu przejechało się Narodowe Stowarzyszenie Afrykańsko-Szwedzkie (ASR) ustami swojego rzecznika Kitimbwa Sabuni. Afrykańczyk – prawdopodobnie znający problem rasizmu od kuchni, a nie od salonu jak minister nordyk – stwierdził przytomnie, że rasizm istniał przed pojawieniem się naukowej koncepcji rasy i świadomość istnienia rasowej różnorodności nie jest bynajmniej jego źródłem. Sprowadzenie różnic zauważalnych gołym okiem do „konstruktów społecznych” i eliminacja pojęcia rasy z dyskursu publicznego zwyczajnie uniemożliwi dyskusję na temat problemu, a także przyznawanie dotacji organizacjom walczącym z tym zjawiskiem (co – przyznajmy – Sabuniego może zaboleć również z przyczyn ekonomicznych).
Mniejsza jednak o dyskursy, debaty i kasę. To, co wybija się na pierwszy plan w tej rasowej rewolucji to gwałt na rozumie i prawie naturalnym – czyli ten rodzaj przemocy kulturowej, w którym Szwecja wprost celuje. Kilka lat temu odpłynąłem, oglądając film „Postęp po szwedzku”, opisujący dewastację norm etycznych i zwykłej ludzkiej wrażliwości postępującą w skandynawskich społeczeństwach od dziesiątków lat.
Nie jest to proces możliwy do zatrzymania przy użyciu siły i zapału ludzi dobrej woli. To jeden z nurtów transformacji kulturowej o charakterze globalnym – a zarazem jeden z obszarów doświadczalnych zmian cywilizacyjnych, które stopniowo obejmują cały glob. Pozbawianie słów ich znaczeń i nadawanie im nowych, często przeciwstawnych, to podstawowe narzędzie masowego prania mózgu, aplikowanego nam przez kreatorów życia społecznego w celu uzdatnienia naszych umysłów do akceptacji projektu świata tak odległego od tradycyjnej wizji tego, co dobre, jak dawanie jałmużny od produkcji granatów.
Rasy są, były i będą. Wśród wszystkich gatunków stworzeń na Ziemi. Ludzi, psów, koni, małp, wielorybów itp. itd. a ktoś kto to neguje zrównuje się poziomem swej wiedzy do poziomu wiedzy chomika
Rasy są były i będą. Może Szwedzi wycofają też z podręczników do np.biologii opisy ras psów i stwierdzą że nie ma dobermanów, owczarków, pudli tylko jest jedna rasa: Pies tak samo z końmi, wielorybami itp. itd.
Rasy są były i będą. Może Szwedzi wycofają też z podręczników do np.biologii opisy ras psów i stwierdzą że nie ma dobermanów, owczarków, pudli tylko jest jedna rasa: Pies tak samo z końmi, wielorybami itp. itd.
Rasy są były i będą. Może Szwedzi wycofają też z podręczników do np.biologii opisy ras psów i stwierdzą że nie ma dobermanów, owczarków, pudli tylko jest jedna rasa: Pies tak samo z końmi, wielorybami itp. itd.
Rasy są były i będą. Może Szwedzi wycofają też z podręczników do np.biologii opisy ras psów i stwierdzą że nie ma dobermanów, owczarków, pudli tylko jest jedna rasa: Pies tak samo z końmi, wielorybami itp. itd.
Rasy są były i będą. Może Szwedzi wycofają też z podręczników do np.biologii opisy ras psów i stwierdzą że nie ma dobermanów, owczarków, pudli tylko jest jedna rasa: Pies tak samo z końmi, wielorybami itp. itd.
Niewykluczone. Na razie ogłosili, że gotówka jest niepotrzebna i szkodliwa (przestępczość, szara strefa itd.), i zapewne jako pierwsi wycofają ją z obiegu na rzecz pieniądza elektronicznego. Z drugiej strony - może ich wyprzedzić Singapur, inny technokołchoz.
Może Szwedzi niedługo ogłoszą że narody/nacje też nie istnieją tylko żyjemy tak naprawdę w jednym wielkim światowym "kraju" i wszystko jest fajnie i pięknie