UK: Właściciele diesli znowu dostaną po kieszeni

Ochrona środowiska ma różne oblicza i najpewniej dbałość o czystość powietrza powoduje, że radni niektórych dzielnic Londynu zapowiadają karanie kierowców, którzy w określonych miejscach zostawią swoje pojazdy na jałowym biegu.

Kilka dni temu z takim pomysłem wyszły władze Islington. Zdaniem radnych, samochody, które bez powodu pracują na jałowym biegu, generują niepotrzebne zanieczyszczenie środowiska. Eksperci podkreślają, że to pierwsza tego typu inicjatywa w Anglii.

Władze Islington nie ukrywają, że na cel chcą wziąć przede wszystkim autobusy, ciężarówki, ale również także samochody z silnikami diesla. Także właściciele tych ostatnich, mają kolejny powód do zmartwienia. Propozycja przedstawia się następująco: kierowca, który podczas postoju odmówi zgaszenia silnika swojego pojazdu będzie mógł być ukarany mandatem w wysokości 20 funtów. Opłata wzrośnie do 40 funtów, jeśli mandat nie zostanie zapłacony niezwłocznie.

Nieoficjalnie mówi się, że radni kolejnych londyńskich dzielnic wkrótce pójdą w ich ślady. Samorządowcy szukają wzorów do naśladowania również poza stolicą. Ciekawym przykładem jest z pewnością przypadek z Dudley w West Midlands, gdzie urzędnicy wydali walkę rodzicom podwożącym dzieci do szkół. Oczywiście konkretnie tym, którzy pod szkołami nie gaszą silników swoich samochodów.

Kierowcy diesli mają pod górkę

Pomysł radnych dzielnicy Islington to kolejne zmartwienie dla londyńskich kierowców samochodów z napędem diesla. Przypomnijmy, że kilka dni temu burmistrz Londynu zgłosił propozycję, aby od 2020 roku kierowcy diesli, za wjazd do centrum miasta, musieli zapłacić dodatkowe 10 funtów tytułem „congestion charge”. W ten sposób wycieczka do centrum Londynu właściciela diesla kosztować będzie ponad 21 funtów.
 
Pomysł Borisa Johnsona związany jest z wprowadzeniem w centrum stolicy strefy niskiego zanieczyszczenia. Zmiany, w tym dodatkowa 10-funtowa dopłata dla właścicieli diesli, ma „zachęcić brytyjskich kierowców do zmiany samochodów na bardziej ekologiczne”. Johnson najwyraźniej preferuje pojazdy benzynowe, zapowiedział bowiem, że wkrótce zawnioskuje o podwyższenie podatku drogowego dla „dieslowców”. Jego zdaniem to nie fair, że obecnie właściciele aut płacą taką samą stawkę mimo, że silniki napędzane ropą mają bardziej negatywny wpływ na środowisko.

Nie trudno sobie wyobrazić, że propozycje włodarza Londynu wielu osobom nie przypadły do gustu. Jedną z nich jest Matthew Jaffa z Federation of Small Businesses, który pomysły Johnsona nazwał „zamachem na przedsiębiorców”. – W ten sposób pan burmistrz sprawi, że z centrum zaczną znikać małe i średnie firmy. Moim zdaniem warto jeszcze raz przemyśleć te propozycje, bo jeśli Londyn chce być otwarty dla biznesu, to na pewno nie w ten sposób – mówi Jaffa.

Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk

Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

• Londyn: Ultra Low Emission Zone rozszerzona!
• Od 2035 roku w UE koniec sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi
• Gang nastolatków nęka i zastrasza polską rodzinę
• Polacy przesiadają się na rowery
• 20 mil na godzinę w centrum Londynu