O problemach firmy, która obsługuje bagaże na Gatwick pisaliśmy w tym miesiącu -
tutaj. Jej szefowie po wcześniejszych incydentach, w których pasażerowie musieli dość długo czekać na odbiór bagaży, zapewniali wtedy, że rekrutacja pracowników rozwiąże problemy. Niestety, wczoraj tysiące podróżnych przekonało się, że zamiast lepiej, jest wręcz gorzej.
Niedzielny chaos na lotnisku dotknął pasażerów czterech linii lotniczych, które obsługiwane są przez firmę Swissport – jedną z trzech, która na Gatwick zajmuje się obsługą bagaży. Podróżni z około 20 samolotów, które lądowały w niedzielne przedpołudnie z pewnością nie mają dobrych wspomnień. Na odbiór bagażów przyszło im czekać nawet do 5 godzin. Zirytowani pasażerowie zaczęli skarżyć się na obsługę wrzucając informacje m.in. na Twittera. Wśród nich było również sir Steve Redgrave, słynny wioślarz i pięciokrotny złoty medalista olimpijski.
Brak informacji
Pasażerowie skarżyli się nie tylko na skandalicznie długie oczekiwanie na bagaż, ale również na brak jakichkolwiek informacji na temat sytuacji. Jeden z pasażerów, Mark Mullings z Watford napisał na Twitterze – „Siedzę na Gatwick, gdzie ma miejsce ogromne opóźnienie w wydawaniu bagaży, wraz z jednym z największych olimpijczyków, Stevem Redgravem. Myślę, że Steve zasługuje na coś lepszego”.
Inni w swoich tweetach najczęściej używali słów takich jak „kompletny chaos”. – Po dwóch godzinach czekania na bagaż, powiedziano nam, że jak chcemy to możemy wracać do domu bez walizek. Obsługa twierdziła, że bagaż nam przywiozą do domu, ale patrząc na ten chaos raczej trudno było w to uwierzyć. Nie chcieliśmy więc opuszczać lotniska, bo kto wie kiedy by nam przywieźli walizki. Na szczęście podróżowałam tylko z partnerem, ale na lotnisku było wiele rodzin z małymi dziećmi, który, było naprawdę ciężko – opowiada Beverley Childs z Newbury.
- W strefie odbioru bagaży nie ma na czym usiąść, więc ludzie leżeli, niektórzy spali na bagażowych pasach transportowych. Widziałam, że Steve Redgrave czekał na swoje walizki, jak wszyscy inni. Moim zdaniem władze lotniska powinny mieć plan awaryjny na taką sytuację. Chcieliśmy się napić kawy, czy czegoś w tym rodzaju, ale przecież w tej strefie nie ma żadnych sklepów czy kawiarni. W końcu po niemal trzech godzinach dostaliśmy swoje bagaże. Na szczęście od domu dzieliła nas tylko 1,5-godzinna podróż samochodem. To nie było zbyt miłe zakończenie urlopu – dodaje Childs.
Rzecznik lotniska przekazał oficjalne przeprosiny dla pasażerów linii British Airways, Monarch, Thomas Cook i Thomson. – Wobec problemów firmy Swissport, skierowaliśmy naszych pracowników, którzy starali się pomóc pasażerom. Wobec przedłużającego się czekania oferowaliśmy możliwość dowozu walizek do domu. Sytuacja po kilku godzinach wróciła do normy, a szefowie Swissport zapewnili nas, że zwiększyli liczbę pracowników do obsługi – mówi rzecznik.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.