To co zdarzyło się w sobotni wieczór naszego czasu w Belo Horizonte przekroczyło granice wyobraźni kibiców futbolu. Brazylijczycy szybko objęli prowadzenie prawdopodobnie po samobójczym golu Gonzalo Jary. Prawdopodobnie, bo wszystko działo się tak szybko, że FIFA zaliczyła bramkę Davidowi Luizowi. Z rzutu rożnego dośrodkował Neymar, a Thiago Silva głową przedłużył w kierunku prawego słupka. Naszym zdaniem Jara usiłował interweniować w tak ekwilibrystyczny sposób, że skierował piłkę do własnej bramki. Tuz za nim składał się do strzału David Luiz. Telewizyjne powtórki nie rozwiały wątpliwości.
Chilijczycy prowadzili wyrównany mecz i zdobyli gola po odebraniu piłki przed polem karnym rywali. Vargas podał w pole karne do Alexisa Sancheza, a ten pewnie pokonał Julio Cesara.
Herosi futbolu
Mecz prowadzony był w porywającym stylu. Szybkie wymiany piłek, podania z pierwszej piłki, kotłowaniny na polach karnych i akcje charakterystyczne dla rzadko oglądanych bezpośrednich przekazów z Copa America.
W dogrywce tempo spadło, a gracze obu drużyn zaczęli słaniać się ze zmęczenia. Nie wytrzymały mięśnie nóg chilijskiego obrońcy Medela, który na noszach i ze łzami w oczach opuścił boisko. Mimo tego obie drużyny miały jeszcze szanse na przełomowe dokonania w tym meczu. Mężem opatrznościowym La Roja i bohaterem narodowym Chile miał szansę zostać wprowadzony na boisko Mauricio Pinilla. Jednak w ostatniej minucie dogrywki jego strzał trafił w poprzeczkę. Czyż może być większy dramat? Okazało się że tak!
Piekielna loteria
Rzuty karne dostarczyły skrajnych emocji. Brazylijczycy prowadzili już 2-0, po celnych strzałach Davida Luiza i Marcelo. Dwa pierwsze strzały Chilijczyków obronił Julio Cesar, jednak później zdołali oni doprowadzić do remisu 2-2. Ciężar odpowiedzialności udźwignął wtedy Neymar, który w swoim stylu, technicznym strzałem wyprowadził wynik na 3-2. Wówczas do piłki podszedł znany z pierwszej połowy meczu i wyjątkowej tajemniczości zdobytego gola dla Brazylii, Gonzalo Jara. Jego potężna bomba trafiła w słupek i wyszła w pole z taką szybkością, że w pierwszej chwili niejasne było, czy bramkarz musnął piłkę, czy nie.
W ten sposób Chile pożegnało się z mundialem, tworząc razem z Brazylią najlepszy i najbardziej dramatyczny mecz w turnieju.
Bezzębny Urugwaj
Wraz z nieobecnością zdyskwalifikowanego Luisa Suareza, drużyna Urugwaju straciła na wartości. I nie była w stanie stwarzać kombinacyjnych okazji bramkowych w meczu z Kolumbią. Strzały z daleka spacyfikował Ospina. W tej sytuacji do głosu doszedł James Rodriguez i zdobył na Maracanie w Rio de Janeiro dwie bramki. Dały one pierwszy w historii mistrzostw świata w piłce nożnej awans Kolumbii do fazy ćwierćfinałowej. Dla Rodrigueza, którego imię wymawia się „Hames" były to czwarta i piata bramka w turnieju. Został samodzielnym liderem w tabeli strzelców.
W ćwierćfinale Brazylia spotka się z Kolumbią, a dziś zobaczymy kolejne mecze 1/8 finału: Holandia - Meksyk i Kostaryka - Grecja.
Relacje z meczów 1/8 finału znajdują się
w tym temacie.
Brasil, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.