MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

22/05/2014 07:31:00

Ważniejsza kwestia to ilu wyborców pójdzie głosować

Ważniejsza kwestia to ilu wyborców pójdzie głosowaćWiktor Moszczyński to znany działacz polonijny, były radny i polityk z ramienia Partii Pracy. Od lat zbiera dane na temat Polaków, którzy rejestrują się w londyńskich dzielnicach, aby oddać swój głos na lokalnych polityków. O wyborach i o statystykach opowiada Piotrowi Dobroniakowi.
Od lat monitorujesz statystyki związane z aktywnością polskich wyborców w UK. Czy zauważasz różnicę pomiędzy „starą emigracją” a emigracją po 2004 r.?

- Takie prawdziwe monitorowanie zacząłem dopiero w roku 2007, bo mogłem to zrobić tylko na podstawie danych z lokalnych samorządów londyńskich, a te oparte są na obywatelstwie. Przed wejściem Polski do Unii jedyni Polacy, którzy mieli prawo głosu, musieli już być obywatelami brytyjskimi, a więc statystycznie nie istnieli jako niezależna grupa. Wobec tego trudno jest porównywać „starą” i „nową” diasporę. Przedtem, w latach 90., monitorowałem jeszcze polskie głosy na Ealingu, a to była syzyfowa praca. Sprawdzałem polskie nazwiska i (w przypadku kobiet) polskie imiona z brytyjskimi nazwiskami na liście wyborców i obliczałem, ile jest w każdym podokręgu (ward). Dochodziłem wówczas do około 3500 polskich nazwisk, czyli jakieś 2,5 proc. elektoratu na Ealingu, ale to nie robiło tak dużego wrażenia jak teraz, gdy sami polscy obywatele tworzą aż 6 proc. elektoratu na Ealingu, a z dodatkiem Polaków z brytyjskim obywatelstwem sięgamy prawdopodobnie 8-9 proc. elektoratu.

Teraz tymi statystykami interesują się media i politycy londyńscy. Przed wyborami na burmistrza Londynu „Evening Standard” raz wydrukował całą moją coroczną tabelę statystyk o polskich wyborcach w Londynie, a w tym roku zacytowano moją globalną sumę w liście do redakcji „Evening Standard”. Oczywiście w Ealingu znajduje się też dzielnica Southall, kojarzona z hinduską i pakistańską mniejszością, gdzie nas jest mało, a więc tym intensywniejsza jest proporcja naszych głosów poza Southallem, czyli w centralnym Ealingu, Acton, Hanwell, Greenford i Perivale. W tych ostatnich dwóch częściach Ealingu tworzymy 12,5 proc. elektoratu.

Jak obecnie wygląda sytuacja z rejestracją polskich wyborców w Londynie i w UK? Jaka jest ich liczba?


- Oczywiście mogę tylko operować danymi na Londyn, gdzie według spisu ludności z roku 2011 mieszka 159 424 osoby urodzone w Polsce (łącznie z dziećmi). Obecnie uzyskaliśmy dane co do liczby obywateli polskich zarejestrowanych do głosowania w lokalnych wyborach w maju tego roku od wszystkich 33 samorządów londyńskich. Jest to 104 155 wyborców. Pokaźna liczba. To dwie trzecie Polaków tu obecnych, a jeżeli uwzględni się tylko liczbę dorosłych i liczbę tych nieposiadających brytyjskiego obywatelstwa, to prawie 80 proc. polskiego społeczeństwa w Londynie. A więc sprawa rejestracji jest od początku na dobrej drodze. Można do tej liczby śmiało jeszcze dodać 20/25 000 wyborców polskiego pochodzenia z obywatelstwem brytyjskim, czyli mamy około 125 tys. wyborców polskiego pochodzenia w Londynie.

I jeszcze inne spojrzenie na tę liczbę londyńską. Cała dzielnica samorządowa (Borough Council) w Westminster składała się w zeszłym roku ze 141 tys. wyborców. A więc liczby niewiele większej niż liczba Polaków w Londynie. Możemy mówić, że jako Polacy tworzymy oddzielną „dzielnicę” Londynu, taki London Borough of Poland. I jeszcze jedno. W roku 2011 było w sumie 5 266 000 zarejestrowanych wyborców w Londynie. Czyli Polacy stanowią około 2 proc. wszystkich wyborców w tym mieście.

Gorzej jest z liczbą Polaków zarejestrowanych do udziału w wyborach brytyjskich do europejskiego parlamentu. Aby zarejestrować się do wyborów lokalnych, Polacy musieli po prostu administracyjnie zgłosić swoją obecność w przymusowej deklaracji zamieszkania dla lokalnych władz. Aby zarejestrować się do wyborów europejskich, trzeba było już zgłosić oddzielną, nieobowiązkową deklarację obywatelską, że nie będzie się głosować w wyborach na polskich europosłów. Dane są niepełne, ale z oświadczeń od 11 rad londyńskich wynika, że przeciętnie około 26 proc. polskich wyborców podpisało deklarację gotowości udziału w wyborach europejskich (w samym Ealingu liczba ta była najwyższa – 32 proc.). A więc w sumie około 27 tys. polskich obywateli jest zarejestrowanych do głosowania na londyńskich europosłów, plus oczywiście tych 20/25 000 brytyjskich obywateli polskiego pochodzenia, którzy takiej deklaracji nie musieli podpisywać. Według danych ze spisu ludności z roku 2011 w Londynie mieszka jedna czwarta osób urodzonych w Polsce zamieszkałych w Anglii i Walii. Tym samym wnioskuję, że musi być około 350 tys. do 400 tys. polskich obywateli zarejestrowanych w tym państwie jako wyborcy. Jest to imponująca liczba, cytowana w zeszłym miesiącu w gazecie „Sunday Times”.

Jak oceniasz: czy liczba polskich wyborców jest stosunkowo duża, czy mogłaby być większa?

- Myślę, że liczba zarejestrowanych polskich wyborców do samorządów jest wystarczająco duża i tu nacisk organizacji profrekwencyjnych – JUSZ, Vote, Zjednoczenie Polskie itd. –powinien się koncentrować bardziej na liczbie głosujących niż rejestrujących się. Oczywiście w przypadku głosowania w wyborach europejskich liczba ta mogłaby być większa, ale już sam fakt, że około 26 proc. wyraziło świadomą gotowość partycypowania w tych wyborach, gdzie w ogóle udział wszystkich wyborców jest normalnie niski, świadczy o nas jednak pozytywnie.

Ważniejsza kwestia to ilu z tych wyborców pójdzie rzeczywiście głosować. W ostatnich wyborach na burmistrza Londynu głosowało tylko około 18 proc. Jeżeli podobnie niska liczba zagłosuje w tym roku, to politycy i media brytyjskie przestaną traktować nas poważnie i będziemy coraz częściej przedmiotem ich debat o imigracji, Europie itd. Powinniśmy być podmiotem takich dyskusji, a nie przedmiotem. A to może zmienić nie tyle wysoka frekwencja rejestracyjna, ale wysoka frekwencja wyborcza.

Na Ealingu w czwartek odbyła się debata na temat brytyjskich partii politycznych i polskiego elektoratu. Przybyli laburzystowski lider samorządu Ealingu, lider opozycji konserwatywnej i lider lib-demów. Zjawił się nawet lokalny poseł. Ale udział samych Polaków był niestety bardzo słaby. Organizatorzy z JUSZ nagrali wypowiedzi głównych przedstawicieli na spoty wyborcze i puścili to na Facebooku i Twitterze. Lepszy efekt wywołałoby liczne przybycie Polaków, które jednak nie miało miejsca.

Z czego wynika ta stosunkowo niska „polska frekwencja”?


- Frekwencja wyborcza polskich obywateli dotychczas była niska z wielu powodów. Po pierwsze, czuli się z początku na obcej ziemi i na pierwszym planie było dorobienie się i znalezienie ekonomicznego gruntu pod nogami. Nie znali w pełni prawa brytyjskiego, a sami kandydaci i ich programy wydawały się obce. Po drugie, wielu z nich nigdy nie głosowało w Polsce, a więc dlaczego mieli to robić w obcym kraju? Po trzecie, słaba znajomość języka angielskiego. Partie polityczne chętnie wydawały ulotki w języku polskim, ale i to nie skutkowało. Po czwarte, nie wiedzieli, czy tu w ogóle zamieszkają na długo. Teraz obraz się nieco zmienia. Poprawiła się znajomość języka angielskiego, a wielu założyło rodziny i widzi tu swoją przyszłość. Nagle sprawy lokalne, takie jak szkoły, stan szpitali, problemy z ulicami i transportem publicznym, stały się im bliższe. Do tego dochodzi kwetsia traktowania Polaków przez media brytyjskie i lekceważące wypowiedzi polityków, szczególnie styczniowy komentarz premiera Camerona o Polakach korzystających nadmiernie ze świadczeń społecznych. No a w dodatku fenomen UKIP i groźba wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej po potencjalnym referendum w roku 2017. Coraz więcej Polaków chciałoby zapobiec takiemu referendum, a to będą mogli zrobić, wzmacniając proeuropejskie głosy w wyborach 22 maja. I tu zaczynają się naprawdę interesować. Potrzebny był raczej bat UKIP niż miłe zachęty pozostałych partii.

Bardzo popieram wszystkie obecne inicjatywy profrekwencyjne, ale uważam, że w przyszłości najlepszy efekt da, jeżeli kandydować będą również osoby o bezpośrednim polskim rodowodzie. Najlepiej zrozumieli to konserwatyści, którzy, według radnej Joanny Dąbrowskiej, wystawiają w Londynie aż 10 kandydatów polskiego pochodzenia.

Dlaczego polskie głosy są takie ważne w wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego?

- Polskie głosy są ważne w wyborach 22 maja, bo dają nam mocny wspólny głos w naszych interesach w tym kraju, pomagają nam w naszej integracji w życiu i rozwoju tego kraju, a także wzmocnią głosy proeuropejskie w kluczowej walce w debacie o możliwości referendum „in-out” („wejscia-wyjścia”), co będzie miało monumentalne konsekwencje i dla nas jako mniejszości w tym kraju, i dla całego państwa, a właściwie dla całej Europy.

Tak jak Dywizjony 302 i 303 w roku 1940, jesteśmy tym jednym zagranicznym, cudzym, ale pozytywnym elementem, który może zaważyć o następnej Bitwie o Wielką Brytanię, w której bronią nie są myśliwce, tylko urny wyborcze. Z naszymi 350 tys. wyborców w Londynie i w terenie możemy uratować ten kraj od nieodwracalnej drogi do klęski. Ocalamy wówczas i siebie, i Zjednoczone Królestwo, i Europę. Później już takiej szansy nie będziemy mieli. Nigdy.

Źródło: Cooltura
//tagi
 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 4)

Cowboy

3603 komentarze

26 maj '14

Cowboy napisał:

teraz mam inny patent - wolam do psa - DAJ GLOS!- i juz ...

profil | IP logowane

ja6565

2 komentarze

24 maj '14

ja6565 napisała:

Wyslalam deklaracje ze nie będę głosować w wyborach do parlamentu na polakow i nie pozwolili mi zagłosować w dniu wyborów Pozwolili mi głosować tylko lokalnie
Miał ktos podobna sytuacje??? Czuje sie oszukana

profil | IP logowane

WiedzmaPlePle

42 komentarze

22 maj '14

WiedzmaPlePle napisała:

Miejmy nadzieje, ze Polacy sie obudzili i na wybory poszli.

Nawet ci, ktorym sie wydaje, ze sa Brytyjczykami...

8- )

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska