Mówi się, że język polski jest trzecim (po angielskim i walijskim) najczęściej używanym językiem na Wyspach. W maju 2014 roku minie dziesięć lat od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, kiedy Wielką Brytanię zalała fala emigracji, której rozmiarów nikt się nie spodziewał. Od tej pory Polaków często widać i słychać na angielskich ulicach, ale w jaki sobie zbudowaliśmy wizerunek przez ten czas? Postanowiliśmy sprawdzić.
Cebulaki i cwaniaki, ale pracowici i odważni
"Dziennik Polski" przeprowadził internetową sondę wśród rodaków mieszkających w Polsce, jakie są ich pierwsze skojarzenia z Polonią w Wielkiej Brytanii. Nie jest zaskoczeniem, że niemal połowa wskazała pracę zarobkową, z czego ponad jedna trzecia miała na myśli pracę na zmywaku. Powtarzającymi się skojarzeniami były także pieniądze i młody wiek. Sporo było też innych określeń neutralnych (22%). Część osób zazdrości Polakom w UK, uważa, że są szczęściarzami i byli bardzo odważni, że zdecydowali się na wyjazd. Wśród pejoratywnych określeń pojawiły się takie sformułowania jak: burak ze wsi, cebulak, dorobkiewicz, uciekinier, zdrajca.
Innym pytaniem zadanym respondentom było: jak opisałbyś Polaka mieszkającego w Wielkiej Brytanii, używając 3 przymiotników? Największą popularnością cieszy się słowo „pracowity”. Polacy z kraju uważają tak, że Polacy są przede wszystkim odważni, zaradni i ambitni. Niestety następnym w kolejności określeniem jest słowo „prosty”. Ponadto często powtarzały się odpowiedzi: młody, niewykształcony, zdeterminowany, biedny, cwaniak, zapracowany.
Zapytaliśmy także naszych respondentów, czy kiedykolwiek byli w Wielkiej Brytanii. Okazuje się, że zaledwie 46% odwiedziła ten kraj, przy czym tylko 18% mieszkało tu dłużej niż miesiąc. Jednak zapytani, czy znają kogoś, kto na stałe mieszka w UK, w 88% odpowiadali twierdząco. Z tego można wywnioskować, że swoją opinię na ten temat kształtują na podstawie… samych emigrantów – przyjaciół, rodziny, czy choćby znajomych.
Różne Polonie
Niektórych z naszych respondentów, w różnym wieku, z różnych miejscowości poprosiliśmy o szerszy komentarz na temat w tej sprawie. Anna, nauczycielka w szkole w małej miejscowości rozważa zagadnienie Polonii w Wielkiej Brytanii w dwóch płaszczyznach. – Zacznijmy od tego, że należy rozróżnić dwie grupy Polaków na Wyspach. Dla mnie słowo „Polonia” jest zarezerwowane dla osób, które zasymilowały się ze społeczeństwem brytyjskim i wiążą swoją przyszłość z Wielką Brytanią. Mam tu na myśli emigrację powojenną, lotników, żołnierzy Andersa, którzy ze względów politycznych nie mogli wrócić do kraju. Moim zdaniem współczesna młodzież wyjeżdżająca do UK w celach zarobkowych nie jest Polonią, bo w większości przypadków te osoby planują oni powrót do kraju w bliższej lub dalszej pespektywie – tłumaczy Anna. Tak właśnie zrobił jej mąż – wyjechał zarobić pieniądze i wrócił. Zdaje sobie sprawę z tego, że są ludzie, którzy wyjechali i zostali już tam na stałe, nawet zna takie przypadki z własnego otoczenia. Ale nie ocenia, czy to dobrze, czy źle. – Mówi się, że „im się udało”, ale czy faktycznie mają tak dobrze? Czy są szczęśliwi? – pyta retorycznie.
Agnieszka pochodzi z Elbląga, wyjechała do Londynu do pracy i na studia, po czym wróciła do kraju. Obecnie mieszka w Gdańsku, pracuje w międzynarodowej firmie i bardzo ceni sobie doświadczenie zdobyte za granicą. Siłą rzeczy miała duży kontakt z Polonią w Anglii i zdaje sobie sprawę ze złożoności tego środowiska. – Wydaje mi się, że każdy wyjeżdzający na Wyspy ma swój własny cel,, więc ciężko w jednym zdaniu opisać taką grupę ludzi. Są tacy, którzy mają apetyt na większe pieniądze, nie zawsze wykonując pracę marzeń. Są też tacy, którzy już kiedyś zaplanowali sobie, że zrobią na przekór wszystkim i wszystkiemu samodzielnie coś osiągną. Niektórzy liczą na międzynarodową edukację czy doświadczenie w brytyjskich firmach. Są i ci, którym w kraju się nie powiodło i uciekają do lepszej rzeczywistości. Nie wkładałabym zatem mieszkających na Wyspach do jednego pudła – tłumaczy.