Dr Aric Sigman postanowił głośno zaprotestować przeciwko, jego zdaniem, coraz silniejszym stereotypom i uprzedzeniom wobec tzw. „stay-at-home mothers”. Jego zdaniem istnieje coś takiego jak „motherism”, czyli zespół uprzedzeń widoczny w wielu kręgach społecznych, który w ostatnim czasie przybiera na sile. Według Sigmana, „motherism” powinien być traktowany tak samo jak rasizm czy seksizm.
- Pełnoetatowa matka daje swoim dzieciom wyjątkowe i niepodważalne korzyści, których nie da się niczym innym zastąpić. Mam tu na myśli korzyści pozytywnie odbijające się na rozwoju dzieci. Tymczasem te kobiety coraz częściej muszą się zmagać z niesprawiedliwymi opiniami i uprzedzeniami. Wiele osób słysząc o pełnoetatowych matkach, od razu wyobraża sobie uciśnioną i służalczą kobietę, która jest nieatrakcyjna, leniwa i głupawa – mówi dr Sigman.
Z najnowszych danych wynika, że większość matek w UK jednocześnie pracuje w różnym wymiarze czasowym. Cześć z nich „pełnoetatowe mamy” kojarzy raczej z bogatszą częścią społeczeństwa lub osobami żyjącymi z zasiłków.
Nie wszyscy eksperci wychwalają całodzienną opiekę matki. Cześć z nich uważa, że posłanie dziecka do dobrego żłobka i przedszkola może je lepiej przygotować do życia w społeczeństwa, zwłaszcza pod kątem komunikacji z innymi.
Spore grono przedstawicieli środowiska akademickiego uważa, że obecna nagonka na matki wychowujące dzieci może być wynikiem obecnej strategii politycznej i gospodarczej.
- Jesteśmy jedynymi ssakami, które świadomie oddzielają młode od matki z powodów ekonomicznych i finansowych. Dzieje się to jeszcze na etapie, kiedy dzieci nie są w stanie fizycznie walczyć o siebie – zauważa Sally Goddard Blythe z Institute for Neuro-Physiological Psychology.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk