Zdaniem Normana Bakera, w centrach miast jest zbyt duży ruch samochodowy. Minister uważa, że cenną przestrzeń miejską trzeba chronić, zakazując wjazdu samochodom, szczególnie tam, gdzie jest dużo ulic handlowych pełnych sklepów, kawiarni i restauracji. Baker chciałby jednocześnie inwestować w rozwój transportu publicznego, ścieżek rowerowych oraz ułatwień dla pieszych. Takie rozwiązania według ministra tchnęłyby życie w handel w centach miast. - Najgorszą rzeczą jaką można zrobić, to wpuścić samochody do centrum miasta. Pomysł lansowany w latach 70 ubiegłego wieku, sprawił, że piesi zostali zmarginalizowani. Po latach okazało się, że w ten sposób wyludniliśmy centra miast, co skutkuje zapaścią ekonomiczną sklepów i lokali. Parę lat temu byłem na wakacjach w południowych Niemczech. Odwiedziłem miasto, w którym zakazano ruchu samochodów w centrum. Zamiast nich było tam pełno ludzi, którzy spacerowali, wydając pieniądze w sklepach, kawiarniach, punktach usługowych. W każdym sklepie byli klienci – mówi minister.
Baker twierdzi, że wpuszczenie pieszych do centrów miast i inwestowanie w transport publiczny to dobre rozwiązanie. – Ludzie szybko przesiądą się do autobusów, wsiądą na rowery, zaczną spacerować. Warto spojrzeć, jak wygląda to w Cambridge, gdzie zainwestowano w miejskie deptaki. Centrum stało się przyjazne dla pieszych, a tamtejsze ulice mają najniższy wskaźnik pustostanów sklepowych – dodaje Baker.
Poglądy Bakera, liberalnego demokraty, niestety sporo się różnią od jego koalicyjnych kolegów. Jakiś czas temu minister Baker ostro starł się z Ericem Picklesem, który próbował przeforsować pomysł, aby kierowcy mogli na kwadrans stawać w niedozwolonych obecnie miejscach w centrach miast (tzw. podwójnych żółtych liniach) - pisaliśmy o tym
tutaj. Zdaniem Bakera pomysł był niedorzeczny i groził chaosem na ulicach.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk