W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o tym jak reformę firmowaną przez ministra Duncana Smitha skrytykowali analitycy z National Audit Office - czytaj
tutaj. Wczoraj zupełnie inną ocenę wystawili fachowcy z Institute for Fiscal Studies. Ich zdaniem plan ministra polegający na tym, aby miliony Brytyjczyków „zagonić do roboty” ma spore szanse powodzenia. Chodzi bowiem głównie o przekonanie, że bardziej opłaca się zarabiać pieniądze niż siedzieć w domu i żyć z benefitów.
- Rząd ma jasny cel, który polega na finansowym zachęceniu do aktywności zawodowej. Jednak do jego osiągnięcia użytych będzie wiele narzędzi w sektorze płac, podatków, świadczeń socjalnych. Wszystko to stanowi dość poważną operację, która na dodatek będzie nas sporo kosztować. To cena za uzdrowienie systemu i są spore szanse na to, aby ta reforma przyniosła wymierne korzyści – mówią analitycy.
Jak zwykle w przypadku reform, cenę za ich wprowadzenie zapłaci społeczeństwo – cięcia stawek zasiłków, zmiany podatkowe, redukcje świadczeń pomocowych – wszystko to ma przynieść oszczędności rzędu 22 mld funtów. Zmorą pomysłodawców są jednak koszty przedsięwzięcia – wprowadzenie tzw. kredytu uniwersalnego ma kosztować ministerstwo skarbu mnie więcej tyle, ile obecnie wynosi koszt utrzymania sześciu innych świadczeń socjalnych, które mają być zastąpione przez nowy kredyt.
Zmiany oznaczają bodźce do aktywności zawodowej. Generalnie biorąc pod uwagę skalę cieć, ich skutki są mniej dramatyczne niż można się było spodziewać. Widać też jednak więcej zachęt ze strony rządu dla rodzin z dziećmi, niż tych nie posiadających potomstwa – czytamy w opracowaniu.
- Bardzo nam miło, że Institute for Fiscal Studies pozytywnie ocenił naszą reformę. Eksperci jasno określili też jej cel – wspieranie aktywności zawodowej. Kredyt uniwersalny z pewnością jeszcze bardziej uaktywni nasz rynek pracy, co oznaczać będzie korzyści dla wszystkich – mówi rzecznik ministerstwa pracy i emerytur.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.