Najczęściej łamanym przepisem jest ten mówiący o tym, że pracownik agencyjny po 12 tygodniach ma prawo do tych samych stawek, które obowiązują stałych pracowników w danej firmie. Zdaniem związków w TUC, w wielu brytyjskich firmach stawki „agencyjnych” są zaniżane. Problem zgłosili do Komisji Europejskiej – czytamy w serwisie BBC News.
Według związkowców, rządowe wdrażanie unijnej dyrektywy o pracownikach agencyjnych, które miało miejsce dwa lata temu, to przykład błędnego aktu legislacyjnego. Na tej podstawie dochodzi do wielu sytuacji, w której wykorzystuje się prawo, aby „agencyjnym” płacić mniej. Przykładem jest choćby sytuacja, kiedy firmy zatrudniają pracowników przez agencję tylko dlatego, żeby nie płacić im takiej stawki, jak stałym pracownikom. Tego typu umowy są bardzo powszechne szczególnie w przypadku stanowisk dla osób z niskimi kwalifikacjami.
- Najwyższa pora dostosować przepisy do zmieniającej się rzeczywistości. Prawo w niewystarczający sposób chroni pracowników tymczasowych, którzy są wykorzystywani przez coraz większą liczbę agencji i firm. Coraz częściej dochodzi do sytuacji, w której osoba pracująca obok i robiąca to samo, dostaje większą stawkę. Liczymy na to, że Komisja Europejska zobowiąże rząd do zmiany tych regulacji – mówi Frances O'Grady z TUC.
- Współpracujemy blisko zarówno z przedstawicielami pracodawców, jak też i ze związkowcami. Celem tej współpracy jest właściwe wdrożenie unijnych dyrektyw regulujących tę sferę rynku pracy. Starannie rozważymy wszelkie propozycje ekspertów z TUC kierowane do Komisji Europejskiej – zapewnia rzecznik ministerstwa biznesu, innowacji i umiejętności.
Według związkowców prawdziwą plagą brytyjskiego rynku pracy są umowy śmieciowe, czyli tzw. kontrakty zerowe. Takim pracownikom płaci się tylko za przepracowane godziny, nie dostają oni wynagrodzeń za przestoje, urlopy czy zwolnieniach chorobowe. Nie mają też szans na wiele innych świadczeń czy odprawy. Z najnowszych danych urzędu statystycznego wynika, że na zerowych kontraktach w UK pracuje dziś 250 tysięcy osób. Z kolei eksperci z Chartered Institute of Personnel and Development twierdzą, że takich osób jest cztery razy więcej.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk