Justyna Jakubowska przyjechała do Wielkiej Brytanii 15 kwietnia. Kilka dni później straciła dowód osobisty – jedyny dowód tożsamości, jaki miała. Został skradziony lub zgubiony. Nie wiadomo. Tymczasem dokument jest pilnie potrzebny do załatwienia formalności związanych z rozpoczęciem pracy i nadaniem National Insurance Number. Pani Justyna natychmiast zgłosiła się do Konsulatu RP w Londynie z nadzieją na uzyskanie szybkiej pomocy.
– Pani w konsulacie powiedziała, że nie wystawi zaświadczenia potwierdzającego moją tożsamość, gdyż nie posiadam innego dowodu tożsamości. Powiedziała również, że muszę umówić się na spotkanie z konsulem, a najwcześniejszy termin to 8 lipca 2013! Oznaczało to, że pani Justyna pozostanie bez dokumentów i ubezpieczenia zdrowotnego przez ponad dwa miesiące. Oczywiście jej błędem był wyjazd za granicę z jednym dowodem tożsamości. Co jednak, gdyby zaginął jednocześnie i dowód, i paszport?
Stres dodatkowo potęgował utrudniony kontakt z konsulatem.
– Pracownicy konsulatu proponują kontakt mailowy z konsulem, ale ten adres e-mail w ogóle nie działa. Nikt nie podnosi telefonów. Chciałam otrzymać tylko zastępczy, tymczasowy dokument potwierdzający tożsamość. Czy tak wiele wymagam od własnego kraju?
Zdesperowana Czytelniczka zwróciła się z prośbą o pomoc do redakcji "Cooltury". „Przyjechałam na Wyspy Brytyjskie z nadzieją pomocy materialnej mamie, która została w Polsce i jest bezrobotna. Ja również nie mogłam po studiach znaleźć zatrudnienia we własnej ojczyźnie. Mój ojciec nie żyje. Sytuacja finansowa jest ciężka. A teraz jeszcze takie nieszczęście w postaci utraty jedynego dokumentu tożsamości. Boję się, że stracę pracę, tym bardziej że jest to nowa praca i nie wyrobiłam sobie jeszcze zaufania u pracodawcy. Nie mam pieniędzy na utrzymanie” – napisała pani Justyna.
Za dużo rodaków
Robert Szaniawski, rzecznik prasowy Ambasady RP w Londynie, tłumaczy odległy termin rozpatrzenia tej pilnej sprawy bardzo dużym obciążeniem konsulatu.
– Czas oczekiwania na spotkanie ściśle zależy od liczby osób zainteresowanych złożeniem wniosku i w okresie sezonowego, wzmożonego zainteresowania należy liczyć się z koniecznością rejestracji spotkania z wyprzedzeniem – informuje Robert Szaniawski.
Jak mówi rzecznik, ogólną liczbę Polaków zamieszkałych na terenie Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej oficjalnie szacuje się na ok. 800 tys. Według nieoficjalnych danych jest to dużo więcej. W trakcie największego natężenia ruchu interesantów budynek urzędu odwiedza około 500-600 osób dziennie. W granicach okręgu Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Londynie znajdują się 2 największe miasta brytyjskie, będące jednocześnie głównymi skupiskami polskiej emigracji – Londyn oraz Birmingham. W samej stolicy zamieszkuje obecnie, według danych z brytyjskiego spisu powszechnego, ok. 130 tys. naszych obywateli, co stanowi ponad 16 proc. całej polskiej emigracji (w rzeczywistości Polaków może tu być nawet 2-3 razy więcej – dop. red.). Wydział Konsularny Ambasady RP w Londynie od kilku lat stale odnotowuje wzrost wykonywanych czynności konsularnych w każdym obszarze swojej działalności. Wkrótce po uzyskaniu odpowiedzi od rzecznika Justyna Jakubowska dostała mail z zaproszeniem na spotkanie z konsulem... 29 maja. Okazało się, że jednak sprawę można przyspieszyć. Mało tego, kilka dni później dostała telefon z konsulatu, że sprawę można załatwić nawet 13 maja, czyli właściwie od ręki.
Robert Szaniawski zapewnia, że Wydział Konsularny Ambasady RP w Londynie stara się przyspieszyć obsługę, zmieniając organizację pracy.
– Wprowadzane zmiany to m.in. zmiana organizacji pracy urzędu poprzez wydłużenie czasu bezpośredniej obsługi interesantów do 7 godzin dziennie oraz wyodrębnienie godzin wydawania dokumentów, utworzenie dodatkowego punktu przyjmowania wniosków paszportowych dla dzieci do 5. roku życia w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w londyńskiej dzielnicy Hammersmith, zwiększenie częstotliwości przeprowadzanych dyżurów konsularnych poza Londynem, wreszcie uruchomienie aplikacji e-konsulat w celu umówienia wizyty w urzędzie w terminie dogodnym dla zainteresowanego – wylicza rzecznik.
Państwo zawiodło
Pani Justyna ma wystarczająco dużo powodów do niepokoju, związanych z sytuacją rodzinną, zmianą miejsca i kraju zamieszkania, a także poszukiwaniem pracy. Urzędnicy zafundowali jej dodatkowy stres, którego, jak się okazuje, można było uniknąć. Postanowiliśmy opisać jej historię, ponieważ w podobnej sytuacji może znaleźć się wiele osób.
– Ubolewam nad faktem, że polskie prawo jest tak ułomne. Wnioskuję to po tym, jak zostałam obsłużona w konsulacie podczas mojej pierwszej wizyty 2 maja 2013, i wizji pozostania przez 2 miesiące bez dokumentów. Mam nadzieję, że ludzie nie będą pokrzywdzeni już więcej przez nieżyciowe przepisy lub niekompetencję urzędników, a także że będą rzetelnie informowani o zaistniałej sytuacji i uzyskają niezbędną pomoc – apeluje pani Justyna.
Marcin Urban, Cooltura