O sprawie pisaliśmy w połowie stycznia. W mrożonych hamburgerach sprzedawanych w marketach Tesco w UK i Irlandii znaleziono końskie mięso. Sieć wycofała produkty ze sprzedaży. Trefny towar pochodził z dwóch irlandzkich zakładów mięsnych i jednego zlokalizowanego w Anglii.
Od razu rozpoczęło się dochodzenie, które miało ustalić pochodzenia końskiego mięsa. Irlandzkie służby ustaliły, że należyty składnik hamburgerów, czyli wołowina była sprowadzana z Polski, z zakładów ABP w Pniewach. Szefowie polskiego zakładu stanowczo zaprzeczyli, aby to u nich dodano końskie mięso. Dowodem ma być fakt, że w żadnym zakładzie należącym do ABP nie dokonuje się uboju koni – czytamy na stronie guardian.co.uk.
Przeciwnego zdania jest irlandzki rząd i tamtejsze media. Ich zdaniem zanieczyszczone mięso wołowe to sprawa polskiego producenta. Co prawda wcześniej wskazywano, że wołowina w zanieczyszczonych hamburgerach miała pochodzić z Argentyny i Brazylii. Pojawiły się też tezy, że konina mogła trafić do zagęszczacza - dodatku mięsnego, który służy do związania mielonej wołowiny z tłuszczem i wodą. Producentem zagęszczacza mieli być producenci z Holandii.
Wygląda na to, że obie strony będą się domagać kolejnych, niezależnych testów laboratoryjnych.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk