Przed sądem w Lincoln toczy się proces zabójcy 48-letniego Polaka z Bostonu. O wydarzeniu informowaliśmy
na Mojej Wyspie. We wrześniu 2011 roku zwłoki Smoderka znaleziono przy Sleaford Road. Sekcja zwłok potwierdziła, że mężczyzna zmarł w wyniku obrażeń zadanych nożem. Głównym oskarżonym jest Stephen Sleaford – czytamy na stronie thisislincolnshire.co.uk.
Podczas procesu w końcu pojawiły się nowe okoliczności na temat tego zdarzenia. 38-letni Sleaford zaatkował Polaka, gdy ten próbował zagadywać pijaną kobietę wracającą do domu po zakrapianej imprezie w mieście. Być może napastnikiem kierowała zazdrość. Wraz z kolegą podbiegli do Smoderka i zaczęli go odciągać od kobiety. Polak nie był agresywny, mimo to Sleaford wyjął nóż i sześć razy wbił go w klatkę piersiową 48-latka.
- Naszym zdaniem nie ma tu żadnych wątpliwości, że Janusz Smoderek został zasztyletowany przez Stephena Sleaforda. Pierwszy kontakt mężczyzn na ulicy nie wróżył niczego złego. Sleaford wraz z dwoma kolegami napotkali na swej drodze Smoderka, który rozmawiał z pewną bardzo pijaną kobietą. Oskarżony i jego kolega zaczęli potem odciągać mężczyznę od kobiety. Polak nie stawiał oporu, mimo to Sleaford wyjął nóż i zadał śmiertelne ciosy – relacjonował przed sądem prokurator
38-letni Sleaford konsekwentnie nie przyznaje się do zarzutu zabójstwa. Wyrok w tej sprawie poznamy za miesiąc.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk