MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

06/12/2012 09:14:00

Pracowniku – nie daj się!

Egzekwowanie praw pracowniczych wymaga solidarności pracowników, wsparcia związków zawodowych i silnej determinacji. O tym, jak walczyć o swoje mówi Polka, która nie poddaje się i mobilizuje innych do działania.


Da się to zmienić? Jeśli tak, to co jest do tego potrzebne?

Podstawą skutecznego działania jest wypracowanie poczucia solidarności między pracownikami, niezależnie od różnic narodowych czy kulturowych między nimi. Poczucie solidarności wymaga znalezienia czy raczej pokazania pracownikom istnienia „wspólnego mianownika”, a tym jest wspólny interes ekonomiczny wszystkich pracowników, który jest niezależny od ich pochodzenia narodowego, etnicznego, kulturowego czy religijnego. Uświadomienie, że niezależnie od tych różnic, pod względem naszej sytuacji ekonomicznej i pozycji społecznej wszyscy jedziemy na tym samym wózku. To, że pracodawca niektórych pracowników-imigrantów z danego kraju klepie przyjaźnie po plecach, zaś tych z innego kraju wali po plecach, nie ma znaczenia wobec faktu, że jedni i drudzy są tak samo wyzyskiwani i oszukiwani, tyle że jednych wyzyskuje się z uśmiechem na ustach zaś innych z grymasem pogardy. Musimy zachować wzajemny szacunek dla naszych, jakże różnych, korzeni, pochodzenia, tradycji itp., i po prostu usiąść razem przy stole z kalkulatorem w rękach, a wtedy czarno na białym przekonamy się, kto tu komu faktycznie jest przeciwnikiem, jeśli nie wrogiem. Nasze - pracowników-imigrantów z całego świata - korzenie to nasza tożsamość, nasza mentalność i określony system wartości. Ale nasze interesy ekonomiczne to nasz byt, nasze przetrwanie, przeżycie naszych rodzin, dzieci. Czym więc będzie owa tradycja, religie, obyczaje, jeśli nie będzie komu ich kultywować, bo walcząc ze sobą z tymi klapkami na oczach wszyscy, niezależnie od narodowości, po prostu wymrzemy z przepracowania czy głodu? Moim zdaniem uświadomienie pracownikom, bez względu na ich narodowość, tego prostego niby faktu, to podstawa, abyśmy mogli wspólnie coś zdziałać, zmienić rzeczywistość, a przynajmniej – przetrwać.

W sytuacji, gdy pracodawca łamie przepisy – nie lepiej się zwolnić i znaleźć lepszą pracę?

Zmiana pracy w takiej sytuacji nie jest dobrym rozwiązaniem, to ucieczka od problemów. To bardzo krótkowzroczna wizja zmian na lepsze i krótkodystansowe rozwiązanie. Nigdy nie mamy pewności, że problem nas nie dogoni z powrotem za rok czy dwa, a jeśli nie nas to naszych bliskich. Płace z roku na rok się obniżają w stosunku do kosztów życia, niedługo zabraknie lepszych ofert do wyboru, dla tych którym się teraz wydaje ze taki wybór istnieje. Nadejdzie czas, kiedy każdy bez względu na miejsce pracy będzie się borykał ze swoim własnym „hotelem".
Mamy szeroki wachlarz możliwości w kwestii egzekwowania swoich praw, począwszy od rozmów, mediacji, negocjacji po sąd pracy i należy z tych możliwości jak najbardziej korzystać. Jeśli odchodzimy z pracy ze spuszczoną głową budujemy w ten sposób pole do popisu dla bezwzględnych wyzyskiwaczy. Jak to mówią - apetyt rośnie w miarę jedzenia - liczba pokoi do posprzątania w hotelach, w stale tym samym czasie z roku na rok rośnie. W restauracjach kelner pracuje w tym samym czasie na kilku stanowiskach - kelner, kitchen porter, barman, sprzątacz;  kelnerki obsługują klientów, przyrządzają desery, przyrządzają koktajle, obsługują kasę, a wszystko w tym samym czasie i za te same pieniądze - niezgodnie z wytycznymi z kontraktów. W Kambodży miliony pracowników mdleją z niedożywienia i skrajnego przemęczenia. Nie możemy się na to godzić. Ktoś zawsze będzie musiał wykonywać prace kelnera, sprzątaczki, ktoś będzie musiał stać przy taśmie czy przy maszynie szwalniczej. Nie zalecam męczeństwa, a wprost przeciwnie, zmiana pracy jak najbardziej, ale po szybkim wyrównaniu rachunków z pracodawcą. Do tego służy prawo pracy, ale najpierw trzeba je poznać, do tego służy sąd pracy, ale najpierw trzeba mieć trochę odwagi i godności. Pracodawca, który będzie musiał zapłacić bajońskie sumy z tytułu odszkodowań z powodu łamania praw swoich pracowników, zacznie w końcu działać zgodnie z prawem, ponieważ taki biznes przestanie mu się opłacać.

Czy widzi Pani jakieś różnice między traktowaniem pracownika w UK a w Polsce?

Na podstawie własnych doświadczeń trudno mi jest porównać to z sytuacja w Polsce. Przed wyjazdem do Anglii prowadziłam razem z moimi rodzicami naszą rodzinna autorska galerię sztuki, malowałam, pisałam, ilustrowałam, prowadziłam Świetlicę Zajęć Artystycznych dla dzieci i młodzieży. Nigdy nie doświadczyłam ani mobbingu, ani żadnego innego przejawu przemocy psychicznej. Nie zdarzyło mi się by w Polsce którykolwiek pracodawca mnie oszukał.
Jak już wspominałam większość dzisiejszych pracodawców jest nastawionych na jak najszybszy i jak największy zysk. Za granicą sytuacja jest o tyle trudniejsza, że pracownicy niejednokrotnie nie znają ani prawa, ani języka, co jest doskonałym polem do wszelkich nadużyć. Imigranci nie wiedzą, gdzie szukać pomocy, mało tego oni bardzo często nie zdają sobie sprawy, że ich pracodawca łamie ich prawa, zatem nawet nie próbują tej pomocy szukać. Bariera językowa jest kolejnym bardzo istotnym problemem, który pracodawcy bez zbędnych skrupułów wykorzystują, bo taki pracownik ani się nie przeciwstawi, bo nie wie jak ująć o co mu chodzi, ani się nie poskarży, bo nie potrafi klarownie wytłumaczyć w czym problem. Wobec powyższego pracodawcy często czuja się zupełnie bezkarni, odbierając swoim pracownikom ich podstawowe prawa, jak chociażby prawo do przerwy, prawo do urlopu, prawo do zwolnienia chorobowego etc.

Bardzo często spotykam się np z takim przekonaniem, że jeśli pracownik zachoruje to pracodawca go zwolni, często osoby nawet nie dały sobie wytłumaczyć, ze jest to wierutne kłamstwo. Ta szerzona przez pracodawców dezinformacja w efekcie daje im upragnionego niewolnika, z którego będą czerpać korzyści, dopóki się nie zużyje.


„Ikar" – grafika, autor: Barbara Pokryszka: Inspiracją była znana nam wszystkim historia Dedala i Ikara. Symbol ogromnej nieutulonej tęsknoty za ojczyzną, symbol urzeczywistnienia marzeń o odzyskaniu wolności, gdzie pomimo ogromnych strat Dedal odzyskuje wolność i przechytrza niewyobrażalnie bogatszego i silniejszego przeciwnika, jakim jest Minos. Jest w tej opowieści również bardzo istotna przestroga, aby pomimo emocji kierować się zawsze ostrożnością i zdrowym rozsądkiem...
h


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 3)

Dinth1906

19 komentarzy

7 grudzień '12

Dinth1906 napisał:

Oj gdyby rzeczywiscie tak zle bylo, to nie przyjezdzalyby tutaj pracowac w hotelach dziesiatki tysiecy Polakow kazdego miesiaca.
Jesli komus sie nie podoba praca w hotelarstwie to jest jeszcze tuzin innych branz ktore chetnie zatrudniaja imigrantow, nie koniecznie nawet mowiacych po angielsku

profil | IP logowane

galadriel

821 komentarz

6 grudzień '12

galadriel napisała:

To sie Hilton zdziwil. I dobrze im tak!

A Cymanskiego, (pomimo roznic w pogladach) zawsze lubilam:)

Walka z wiatrakami? To lubie!

profil | IP logowane

musashixxx

4 komentarze

6 grudzień '12

musashixxx napisał:

nigdy tak niebedzie jak chcielibyśmy - ale walczyc trzeba jak syzyf :D

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska