„Financial Times” zauważa, że rząd polski obniżył prognozę wzrostu PKB na 2013 r. do 2,2 proc. z 2,9 proc. i odstąpił od terminarza redukcji deficytu budżetowego, który według pierwotnych planów na 2012 r. miał wynieść mniej niż 3,0 proc. PKB, a w 2013 r. ponownie się obniżyć. Rynki finansowe utrzymały na ogół pozytywną ocenę Polski, co gazeta tłumaczy tym, że utrzymanie wzrostu jest dla nich ważniejsze niż obawy o poziom wydatków rządu.
Według gazety w odróżnieniu od kryzysu z lat 2008-09 w okresie obecnego spowolnienia Polska może mieć jednak mniejsze pole manewru. Deficyt i dług wymusiły na rządzie zaostrzenie polityki fiskalnej. W 2009 r. Polsce pomogło też osłabienie złotego i napływ unijnych funduszy. Tym razem złoty nie traci na wartości. Zresztą gdyby stracił, stworzyłoby to trudności dla banków, ponieważ 58 proc. kredytów hipotecznych to kredyty we frankach lub euro.
„Wolniejsze tempo wzrostu u niektórych ekonomistów wywołuje obawy, że łatwa faza gospodarczych korzyści wynikających z doganiania, będącego efektem transformacji z początku lat 90., już się dokonała” – pisze dziennik.
„(Ekonomiści ci) obawiają się, że polska gospodarka może trwale przestawiać się na wolniejsze tempo wzrostu. Niższy poziom innowacyjności, kurczący się unijny budżet i malejący popyt wewnętrzny oznaczają, że średnia wzrostu może obecnie być bliższa 2 proc. niż 4-5 proc.” – podkreśla „Financial Times”.
Przy tym jednak są powody do optymizmu. W artykule „Reasons for optimism amid gloom” Cielski pisze, że rząd ułatwił start polskim biznesmenom, deregulując niektóre profesje i przyspieszając procedury sądowe. Dzięki temu kraj podskoczył o 7 pozycji w rankingu „Doing Business”, prowadzonym przez World Bank.
Polska cieszy się również wiarygodnością kredytową na rynku międzynarodowym. Rząd już teraz zaspokoił swoje potrzeby pożyczkowe i gdy rozpocznie się rok 2013, może starać się o bardzo niskie oprocentowanie. Kraj przyciąga również coraz więcej inwestycji zagranicznych.
Polski dziennikarz zauważa jednak także zmianę w podejściu ludzi do pracy. Podczas wizyty w Starbucksie w Warszawie Cielskiemu upadła i rozbiła się filiżanka. W ciągu kilku sekund pojawił się przy nim pracownik, sprzątający i przepraszający – Patrz na to – powiedział Piątkowski, ekonomista, z którym dziennikarz przeprowadzał wówczas wywiad.
– Ten kelner jest kompletnie inny od Polaków pracujących za komunizmu. To jeden z powodów, dla których jesteśmy europejskimi Chinami, jeśli chodzi o konkurencyjność. Tylko co na ten rozwój Polski opierający się na brukselskim budżecie powiedzą eurosceptyczni Brytyjczycy?
Karolina Zagrodna, Cooltura