Spóźnianie się pracowników na Wyspach to dość częste zjawisko. Wiedzą o tym dobrze zwłaszcza polscy imigranci, którzy bardzo często opowiadali o „luźnym podejściu” Brytyjczyków do wyznaczonych godzin rozpoczęcia pracy. Obserwacje te zdaje się potwierdzać opracowanie przygotowane przez Heathrow Express – przewoźnika kolejowego obsługującego linię łączącą lotnisko Heathrow z dworcem Paddington.
W ankiecie wzięło udział tysiąc pasażerów tej linii. Wyniki nie są zbyt optymistyczne. Spóźnianie zaczyna się nawet już na etapie rozmowy kwalifikacyjnej. Co dziesiąta ankietowana osoba przyznała się do spóźnienia na własne interview. 11 proc. osób przyznało, że ich spóźnianie skutkowało stratą potencjalnego klienta. 25 proc. badanych potwierdziło, że spóźniając się na spotkanie nie pracuje efektywnie. Aż połowa ankietowanych zgodziła się z tym, że ich spóźnianie źle wpływa na wyniki i postawę współpracowników.
Wszystkiemu winne korki
Prawie wszyscy byli zgodni w jednym – aż 82 proc. badanych stwierdziło, że spóźnianie się jest nieprofesjonalne. Kolejne etapy badania doprowadziły do wniosku, że codziennie w Wielkiej Brytanii do pracy na czas nie trafia 590 tysięcy osób. Średnio każda spóźniająca się osoba miesięcznie marnuje 97 minut swojej pracy, co kosztuje brytyjską gospodarkę 305 funtów rocznie.
Oczywiście najczęstszym wytłumaczeniem spóźniania się są korki spowodowane przez remonty. Inne wymówki to spóźnienia pociągów, samolotów, autobusów, a także brzydka pogoda, przespanie alarmu budzika, złe samopoczucie czy zostawienie czegoś w domu.
63 proc. ankietowanych przyznało, że ich spóźnianie jest dla nich stresujące. Natomiast 39 proc. badanych dodało, że poranne spóźnienie źle wpływa na resztę dnia. Aż 75 proc. sprawdzanych pracowników zdało sobie sprawę, że spóźnianie powoduje u nich częste poczucie winy, a połowa z nich przyznała, że wielu ludzi straciło przez do nich szacunek przez takie zachowania. Badanie wykazało również, że po spóźnieniu się do pracy potrzebujemy średnio około 49 minut, aby dojść do siebie i ogarnąć wszystkie sprawy.
- Koszt spóźniania się do pracy ponoszony przez gospodarkę jest ogromny, ale jeszcze bardziej szkodliwy może być wpływ spóźniania się na naszą wydajność w pracy, morale zespołu i ich produktywność. Optymistyczne jest to, że tak naprawdę nikt nie lubi się spóźniać i w wielu osobach rośnie poczucie winy, a więc może i chęć do poprawy – mówi psycholog Cecilia d'Felice.
- Czas to pieniądz, a kiedy mówimy o podróżach biznesowych to punktualność i szybkość to rzeczy obowiązkowe – dodaje Keith Greenfield, dyrektor zarządzający Heathrow Express
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.