Ucierpią na tym setki tysięcy osób, które dojeżdżają do pracy z mniejszych miejscowości do dużych ośrodków miejskich.
Agata Białas mieszka w Brighton, a dojeżdża do Londynu. Pracuje w biurze podróży na Croydon. - Żyję z ołówkiem w ręku, dlatego korzystam z dobrodziejstwa biletów okresowych. Jednorazowy wydatek jest duży, ale w ciągu roku daje to wielkie oszczędności, a ja mam na utrzymaniu chorą matkę w Polsce. Nie wyobrażam sobie, że swojej marnej pensji będę musiała przeznaczyć, od nowego roku, dodatkowe 30 funtów miesięcznie na dojazdy.
Podobna niedogodność czeka małżeństwo Moniki i Grzegorza Stańczaków. Mieszkają w Reading, a pracują w Londynie w firmie reklamowej. Pół roku temu z powodów oszczędnościowych, zmniejszono im liczbę godzin pracy. Dojeżdżają do pracy codziennie z wyjątkiem weekendów. Oni też obracają w ręce każdego funta, zanim go wydadzą, oprócz tego w marcu urodziło im się dziecko. Pomaga im matka, która również jest na ich utrzymaniu. Roczny bilet, który do tej pory kosztował ich dwoje 3.338 funtów na osobę, teraz będzie droższy o ponad 170 funtów, jeśli to pomnożymy to przez dwa, to wyjdzie 340 funtów rocznie, czyli prawie 30 funtów miesięcznie – przy napiętym budżecie nawet taka kwota się liczy.
To niesprawiedliwe
Wzrost planowanych podwyżek znacznie przekracza wysokość inflacji, która wynosi obecnie 2,4 proc. Przewoźnicy tłumaczą je wzrostem kosztów użytkowania infrastruktury, wzrostu cen energii elektrycznej i cen paliw oraz koniecznością tworzenia nowych połączeń.
Alana Franklina, profesora wykładającego rzeźbę na jednej z londyńskich uczelni, drażni to, że użytkownicy kolei są traktowani niesprawiedliwie: - Motocykliści, właściciele samochodów, czy pasażerowie samolotów nie muszą płacić za budowę dróg czy lotnisk. A jeszcze teraz rząd obiecuje, że zamrozi do końca roku ceny paliw - złości się.
Związkowcy protestują
Kolejarze protestują nie tylko w imieniu pracowników kolei, lecz również w swoim – na przyszły rok przewoźnicy planują zwolnienia, co oznacza likwidację około 20 tysięcy miejsc pracy. Jak nietrudno się domyślić, posunięcia te mają charakter oszczędnościowy. Zwolnienia obejmą głównie kasjerów, pracowników ochrony itp. Związkowcy domagają się, by przewozy kolejowe zostały znacjonalizowane, ponieważ prywatyzacja doprowadziła do tego, że taryfy przewozowe w Wielkiej Brytanii od wielu lat są najwyższe w Europie i - jak wszystko na to wskazuje, na tym nie koniec.
14 sierpania protesty związkowców objęły przeszło 40 stacji. W Londynie odbyły się m. in. na Waterloo, Euston i Kings Cross w Londynie, Birmingham New Street, Newcastle upon Tyne, Liverpool Lime Street, Crewe, Glasgow Central i Waverley. Na Waterloo działacze związkowi rozwiesili rozpostarli olbrzymi banner o treści: „Tnijcie taryfy, nie pracowników”.
O ile więcej zapłacimy
Na swojej stronie internetowej związkowcy umieścili informację pod hasłem : „Jak 10 procentowa podwyżka cen biletów okresowych, wpłynie na twój portfel” Oto przykłady:
Brighton – Londyn
obecna cena : 4,020 funtów po podwyżce : 4,422 wzrost o 402 funty
Edynburg - Glasgow
obecna cena: 3,380 funtów po podwyżce : 3,718 wzrost o 338 funtów
Swansea - Cardiff
obecna: 1,468 funtów po podwyżce: 1,614 wzrost o 146 funtów
Preston - Manchester
obecna cena: 2,496 funtów po podwyżce: 2,745 wzrost o 249 funtów
Canterbury - Londyn
obecna cena: 4,588 funtów po podwyżce: 5,046 wzrost o 458 funtów
Northampton - Londyn
obecna cena : 4,756 funtów po podwyżce: 5,231 wzrost o 475 funtów
York - Leeds
obecna cena: 1,972 funtów po podwyżce: 2,169 wzrost o 197 funtów
Reading - London
obecna cena : 3,800 funtów po podwyżce: 4,180 wzrost o 380 funtów
Janusz Młynarski, MojaWyspa.co.uk