MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

16/07/2012 15:45:00

W brytyjskich sklepach kradną na potęgę

W brytyjskich sklepach kradną na potęgęBrytyjskie sklepy zmagają się z prawdziwą plagą złodziei sklepowych. W ciągu jednego roku odnotowano 12-procentowy wzrost kradzieży sklepowych, a do „shopliftingu” przyznaje się aż 33% brytyjskiego społeczeństwa. Niestety są wśród nich również Polacy, co utrwalili reporterzy stacji Channel 4.

Emitowany przez stację dokument „Sekrety złodziejów sklepowych” („Secrets of the Shoplifters”) przedstawia Wielką Brytanię jako stolicę europejskiego „shopliftingu”. Prezentuje też wypowiedzi reprezentantów obu stron – zarówno złodziei, jak i tropiących ich pracowników ochrony.


Zawodowcy i amatorzy

Niejaki Jamie Nye z Brighton przed kamerami telewizyjnymi przyznaje się, że kradzieże sklepowe to dla niego źródło zarobku i sposób na życie. W dobry dzień potrafi zarobić 250 funtów, w gorszy – „jedynie” 100 funtów. Kradnie z półek sklepowych wszystko – od drobiazgów i jedzenia, aż po odkurzacze. Jedyny sklep, z którego nie kradnie, to „Primark”, bo – jak sam mówi – „za tani”. Jamie pierwszy raz został złapany na kradzieży w wieku 21 lat. Teraz ma 36 i jest dobrze znany lokalnym detektywom sklepowym. Kradnie również na zamówienie, zwłaszcza przed Bożym Narodzeniem. To, co wyniesie ze sklepu, odsprzedaje swoim klientom za 1/3 sklepowej ceny.

Ale kradzieżami sklepowymi trudnią się też osoby, które na pierwszy rzut oka wyglądają uczciwie, nobliwie wręcz, tak jak pięćdziesięcioletnia kobieta w okularach, która wychodząc ze spożywczego M&S „zapomniała” wyłożyć przy kasie ze swej reklamówki trzech małych butelek wina i paczki ziemniaków o łącznej wartości 8,50 funtów.

Zgodnie z prawem nie jest przestępstwem samo włożenie towaru w sklepie do torebki, kieszeni czy pod ubranie zamiast do koszyka. Przestępstwem jest dopiero wyjście ze sklepu z niezapłaconymi towarami. Dlatego też sklepowi detektywi mogą wkroczyć do akcji dopiero po opuszczeniu sklepu przez klienta. Wcześniej obserwują delikwenta przez kamery albo bezpośrednio. Ich doświadczenie i znajomość ludzkich zachowań są niebywałe. Potrafią wśród klientów wychwycić tego, który zachowuje się podejrzanie.

Niektóre sklepy radzą sobie z kradzieżami na własną rękę. Pani z M&S została na przykład ukarana tylko zakazem wchodzenia do sklepów sieci Marks and Spencer. Po złapaniu na gorącym uczynku zrobiono jej zdjęcie, które rozesłano do wszystkich placówek M&S, chociaż wartość skradzionych towarów była nieznaczna, a dodatkowo po złapaniu owa pani zdecydowała się zapłacić za butelki wina i oddać ziemniaki do sklepu.

Jeden z detektywów sklepowych zauważa, że 10 lat temu 80% wszystkich kradzieży sklepowych w jego okolicy była dokonywana przez dobrze znaną grupkę 25 złodziei. Teraz kradzieże są tak nagminne, że złodziei trudno już zliczyć.

Sposoby na markery

Sklepy bronią się przed kradzieżami, instalując różnorodne urządzenia – kamery, bramki alarmowe i zatrudniając detektywów i ochroniarzy. Na droższych produktach instalowane są markery (na ubraniach) lub etykiety RFID, ale i na to złodzieje znajdują sposoby.

Tutaj często złodzieje działają w parach – jeden ściąga marker, drugi wychodzi z produktem. Jedna scena przedstawia sposób „rękawowy” – złodziej wkłada towar z markerami do rękawa kurtki, a następnie wychodząc ze sklepu podnosi rękę powyżej bramki, przez co bramka się nie aktywuje. Dwa inne sposoby na dezaktywowanie zabezpieczeń elektronicznych pokazano zamazując jednak obraz, aby nie podpowiadać innym gotowych i prostych w realizacji rozwiązań.

Ale pokazano też inny sposób – elektroniczny marker wystarczy owinąć folią aluminiową i można bez problemu wyjść ze skradzionym towarem ze sklepu, nie aktywując alarmu.

Kamera sklepowa uchwyciła nawet scenę, gdy klient sklepu odgryzał zabezpieczenia z butelek perfum o wartości 200 funtów. Oczywiście tego klienta ujęto po wyjściu ze sklepu i w tym wypadku przekazano w ręce policji.

Polski wątek


Właśnie przy opisywaniu sposobów na ściąganie markerów pojawił się w programie wątek polski. Elegancka młoda kobieta kradnąca spodnie wartości 40funtów z domu towarowego Elys na londyńskim Wimbledonie okazała się być Polką. Najpierw kręciła się przy wieszakach ze spodniami. Wzięła dwie pary spodni, przy czym jedną oficjalnie zabrała do przymierzenia, a drugą włożyła do torby. W szatni usunęła marker z jednej pary i założyła ją pod noszone spodnie. Drugą parę oddała jako niepasującą i jakby nigdy nic wyszła ze sklepu. Nie uszła kilku kroków, gdy podbiegł do niej sklepowy detektyw. Początkowo udaje, że nie rozumie, o co chodzi. Dopiero postraszona policją, już w sklepowym „pokoju zatrzymań”, przyznaje się, że spodnie ma na sobie, bo chciała je tylko przymierzyć.


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 3)

bumper72

117 komentarzy

17 lipiec '12

bumper72 napisał:

No za bateryjki nie będę płacił po 9 funta..porada....wyciągasz z pudełeczka bateryjki i wkładasz je do kaptura uprzednio drapiąc się po karku,pozdrawiam.

profil | IP logowane

stanislawski

469 komentarzy

17 lipiec '12

stanislawski napisał:

Fakt faktem, zodziejstwo to tutaj sport narodowy, zaraz po futbolu.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska