Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna sprawia, że cierpimy wszyscy: od zdesperowanych bankierów, przez dotychczas dobrze sytuowaną middle class, po większość z nas, Polaków, którzy jak dotąd radzili sobie na Wyspach całkiem nieźle. Jak więc pozostać optymistą w tak ekonomicznie pesymistycznych czasach?
Co złe – to rząd!
Europa znowu utknęła w finansowym dołku, a co za tym idzie, pogarsza się również sytuacja ekonomiczna na Wyspach. Jak donosi Office for National Statistics (ONS), tylko życie w Danii, Finlandii lub Szwecji może być obecnie droższe niż w UK. Recesja, bezrobocie, cięcia budżetowe – nie sposób o nich zapomnieć ani na chwilę. Wielu z nas doświadczyło też na własnej skórze ich konsekwencji. Premier David Cameron prosi naród, aby nie panikował, jednocześnie przyznaje jednak, że obecny kryzys może potrwać dłużej.
Niektórzy panikować nie przestają, popełniając przy tym czyny dalekie od roztropnych. Jak na przykład były pracownik RBS w londyńskim City Kweku Adoboli, który stwierdził, że warto się zabezpieczyć, okradł więc swoją firmę z miliarda funtów. Nie radzimy iść w jego ślady, ponieważ, podobnie jak Kweku, prędzej czy później prawdopodobnie zostaniemy złapani.
Brytyjskie media podają, że
bezrobocie jest najwyższe od 17 lat, a bez pracy jest obecnie ponad milion Brytyjczyków. Według Office for National Statistics w samym Londynie w ciągu zaledwie 3 ostatnich miesięcy liczba bezrobotnych wzrosła o 28 tys. BBC donosi, że co dziesiąty Londyńczyk jest bez pracy, a rejon najbardziej dotknięty bezrobociem to Northumberland Park w Tottenham, gdzie aż 29 proc. mieszkańców nie ma zatrudnienia.
Nie dziwi więc, że protesty (zapoczątkowane śmiercią jednego z mieszkańców dzielnicy), jakie szybko przerodziły się w zamieszki w stolicy, podczas których rabowano sklepy z odzieżą i sprzętem elektronicznym, zaczęły się właśnie na Tottenham. Ot i kolejny sposób na szybkie wzbogacenie, i kolejny postępek, za jaki najłatwiej winić rząd.
Biedna klasa średnia
Czy należysz do grupy ludzi, którzy choć mają pracę na cały etat, boją się otwierać listy z rachunkami? Czy rozważasz sprzedanie paru zbędnych książek i ciuchów albo niechcianych prezentów na eBayu tylko dlatego, że nie śpisz po nocach, zastanawiając się, jak zapłacić za korepetycje czy lekcje baletu dla swojego dziecka? Podpisujesz już koperty z gotówką: „Jedzenie”, „Benzyna”, aby powstrzymać się od wydawania więcej, niż powinieneś? Jeśli tak, jesteś prawdopodobnie w najliczniejszej grupie ludzi w Wielkiej Brytanii – klasie średniej, która choć pracuje ciężko i ma dostatecznie wysokie dochody, nadal ma trudności z zapewnieniem śodków na podstawowe wydatki i utrzymaniem rodziny.
Rząd, aby pozbyć się deficytu w wysokości 19,9 mld funtów, zamierza wyciągnąć od nas jeszcze więcej pieniędzy. To, co my uważamy za podstawowe wydatki, on uważa bowiem za ekstrawagancje.
41-letnia Brytyjka Chantal Jones nigdy wcześniej nie sądziła, że będzie musiała się martwić o pieniądze. Jej mąż Andy kieruje zakładem tapicerskim, a ona sama pracuje na pół etatu w administracji. Mają 6-letniego syna. Dla małżeństwa najważniejsze jest, aby zapewnić dziecku jak najlepszą przyszłość. Choć z pozoru są rodziną, która powinna żyć dostatnio, nawet oni martwią się o swoją sytuację finansową.
„Nie jest najlepiej” – zwierzyła się kobieta w weekendowym wydaniu dziennika „The Times”. – „Czuję, jakbym bez przerwy miała kalkulator w głowie. Przy 45 tys. rocznie zarobki mojego męża dochodzą do przedziału, na który nakłada się najwyższy podatek, co oznacza, że możemy być uważani za dosyć bogatych. Ale my wcale nie czujemy się bogaci”. Chantel zdecydowała się więc na drastyczny krok – poddała się zabiegowi usunięcia macicy, aby uniknąć posiadania kolejnego dziecka. Wszystko po to, by zapewnić synowi Nickowi jak najlepszy standard życia. Najlepszy poziom życia w mniemaniu wielu brytyjskich rodzin to możliwość zapewnienia pociechom następujących rzeczy: lekcji gry na pianinie, pływania, korepetycji, egzotycznych wakacji, a co najważniejsze – dobrej szkoły, najlepiej prywatnej.
Jak ocenia ekspert jednej z największych firm księgowych Grant Thornton, Mike Warburton: „Jeśli ktoś zarobi 45 tys. w 2011 roku, do domu przyniesie 35 854 funtów po opodatkowaniu. Już w latach 2013-2014 suma ta zmniejszy się do 32 942 funtów, a zapomogi na dzieci zostaną zlikwidowane”.