MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

02/10/2011 15:17:00

Uśmiech szczęścia, czyli loteria prawdę ci powie

Uśmiech szczęścia, czyli loteria prawdę ci powieMożliwość wielkiej wygranej zawsze kusiła i kusić będzie. Opowieści o zwycięzcach z takich samych lub podobnych środowisk, z takimi samymi lub podobnymi życiorysami kuszą jeszcze bardziej. Co komu szkodzi zagrać za półtora czy za 2 funty? Szczęśliwy traf może się okazać naprawdę szczęśliwym. Każdy ma marzenia i zastanawia się: „Co by było, gdyby wygrało się chociaż milion?”. Są jednak tacy, którzy za nic w świecie nie chcieliby nawet tego miliona. A co dopiero jego wielokrotności.

National Lottery to najpopularniejsza loteria, w której liczą się naprawdę wielkie wygrane. Są jednak i tacy jej zwycięzcy, którzy żałują chwili, w której za jeden jedyny los zapłacili tylko półtora funta.

Pieniądze niszczą relacje międzyludzkie

W 1995 roku padła wygrana w wysokości 22,6 miliona funtów. Połowa przypadła Markowi Gardinerowi z Hastings. „Myślę, że liczba problemów mnoży się właśnie dlatego, że nagle masz pieniądze” – mówi dziś Gardiner. Razem z kolegą kupili losy i wpisali te same numery. Później okazało się, że podzielili wygraną. Kiedy poszedł z losem do punktu lotto, ktoś z kolejki rozpoznał go i powiadomił media.


Następnego dnia w prasie, zwłaszcza lokalnej, ukazały się serie artykułów, które uderzyły w Gardinera. „Nie wiedziałem, o kim piszą, ale potem dotarło do mnie, że wiele historyjek o mojej przeszłości, nieudanych związkach sprzedała prasie moja własna mama. To pokazuje, jak bardzo pieniądze mogą zniszczyć każde relacje międzyludzkie” – opowiada Brytyjczyk. Wraz z narzeczoną wyjechał na tydzień na Teneryfę, aby burza w mediach ucichła bez jego udziału. Wtedy zaczęła się fala listów z prośbami o pomoc i ofertami matrymonialnymi. Media nie odpuszczały. „W ciągu miesiąca dostałem list od mojej byłej narzeczonej, w którym zagroziła pozwem sądowym, jeśli nie przeleję na jej konto pewnej sumy na dziecko, które rzekomo miało być moje. Przez kilka lat przychodziły do mnie pisma, w których ktoś chciał sądowo uszczknąć coś z mojej wygranej” – wspomina Gardiner.

Za część wygranej kupił dwa lokalne kluby sportowe, ale przyznał potem, że pieniądze zostały wyrzucone w błoto. Kupił też domy dla czterech najbliższych przyjaciół, którzy wkrótce, jeden po drugim, zaczęli wykorzystywać jego hojność. Kiedy ich relacje zaczęły się psuć, posprzedawali domy i wyprowadzili się z pieniędzmi, które za nie dostali. „Odeszła ode mnie żona, która nie mogła wytrzymać napięcia psychicznego. Zaczęliśmy się awanturować o najgłupsze drobiazgi. Nie da się ukryć fortuny. Prędzej czy później ludzie się dowiedzą i zaczną się problemy. Jedyną dobrą rzeczą, jaka wynikła z wygranej, jest to, że znowu jestem ze swoją pierwszą żoną” – podsumowuje.

Szemrani przyjaciele

Rok 1995 to także jeszcze jeden głośny przykład wielkiej wygranej. 9 milionów funtów przypadło wtedy piekarzowi Keithowi Gough’owi. Wraz z żoną Louise Gough wydawał pieniądze na drogie samochody, wyścigi konne, wielki dom za pół miliona funtów, lożę w Aston Villa za 350 tysięcy. Zaraz po wygranej małżonkowie zdecydowali się upublicznić swoje szczęście.

Z czasem Keith zagustował w alkoholu. Po kilku latach przestał sobie radzić z uzależnieniem, rozstał się z żoną i zmuszony był przejść terapię odwykową. W szpitalu poznał Jamesa Prince’a, znanego policji oszusta finansowego. Na tej znajomości stracił kolejne 700 tysięcy funtów.
Keith Gough zmarł w wieku zaledwie 58 lat. „Wygranie takich pieniędzy było chyba najgorszą rzeczą, jaka mogła mu się przytrafić” – stwierdzili znajomi Gough’a.

„35 milionów zrujnowało jej życie”

15 sierpnia 2007 roku Angela Kelly ze szkockiej miejscowości East Kilbride wygrała 35 milionów funtów. Kiedy poszła do pracy w lokalnym oddziale poczty, zorientowała się, że półtora funta, które zapłaciła za jeden los, odmieniło jej życie.

Dzięki wygranej Angela Kelly mogła liczyć na procent w wysokości 21 tysięcy funtów tygodniowo. Ostrzeżono ją także przed konsekwencjami ujawnienia wygranej, ale Kelly postanowiła upublicznić ten fakt. Ta decyzja okazała się nieszczęśliwa. Szkotka nie była rozwiedziona, jednak nie mieszkała ze swoim mężem. Samodzielnie wychowywała syna i dzieliła życie z narzeczonym. Mąż nie wnosił żadnych roszczeń i otwarcie gratulował Kelly wygranej, powtarzając, że na nią w pełni zasłużyła. Pierwsze problemy wydały się błahe. Początkowo kobieta chciała się przeprowadzić do większego mieszkania. Oznaczałoby to jednak przeniesienie syna do innej szkoły, a ten nie chciał się na to zgodzić. Ostatecznie oboje przeprowadzili się do pobliskiego mieszkania, którego właścicielką była siostra kobiety. Dzięki temu jej syn mógł kontynuować naukę w tej samej szkole. Informacja o jej wygranej szybko rozeszła się po okolicy i po kraju. Codzienna obecność mediów i dziesiątki listów z prośbami o pomoc finansową zaczęły powodować presję psychiczną. Razem z małżonkiem obawiała się o życie syna. Brali pod uwagę możliwość porwania i żądania okupu. Zdecydowali się na wynajęcie ochrony. Po pewnym czasie odszedł od niej narzeczony. Angela Kelly nadal mieszka sama z synem. Nie wydała wygranej na drobiazgi i chwilowe przyjemności. Najwyższa kwota, jaką kobieta zdecydowała się wtedy wydać, to 63 funty na fryzjera. Nie ujawnia się, nie pokazuje się publicznie, nie zwraca na siebie uwagi, robiąc zakupy. „Gdyby wygrała 50 tysięcy, byłaby najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. 35 milionów przytłoczyło ją psychicznie i zrujnowało jej życie. Presja jest dla niej nie do zniesienia. Była naprawdę szczęśliwą kobietą, zanim wygrała” – mówią jej przyjaciele.



 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska