- To chyba jest w ich naturze, że więcej walczą, że nie poddają się śmierci bardziej, niż kobiety. Oni w ogóle nie trawią zależności od kobiecego personelu medycznego, są pacjentami bardzo ciężkiego gatunku. Oswajanie ich przypomina walkę ze zranionym tygrysem. Spróbuj sobie poradzić ze 100 kilogramami pacjenta, który ma Alzheimera. Nie wiem, jak w tym stadium choroby umieją rozpoznać płeć, ale umieją i trzeba dużo wysiłku i cierpliwości, żeby pozwolili się do siebie zbliżyć – wyjaśnia pani Krystyna, która pomogła przejść na „drugą stronę życia” między innymi zawodniczce olimpijskiej w pływaniu, a także w tańcu figurowym na lodzie.
- Tancerce figurowej na lodzie nie powiesz, że powinna pogodzić się z kompletnym paraliżem. Kiedyś była uosobieniem wdzięku, płynęła po lodzie, jak sylfida w blasku reflektorów w pięknych kostiumach, a teraz leży w pampersach. Nienawidziła nas, choć staraliśmy się zapewnić jej komfort psychiczny do końca, ale umarła niepogodzona z losem. Tak samo nie wmówisz zawodniczce olimpijskiej w pływaniu, że powinna umrzeć – tłumaczy pani Krystyna. - Już sam fakt, że znalazła się w domu starców, na wózku, bezradna, bez swojego żywiołu, swojej pasji, było dla niej końcem świata! Umarła zanim całkiem przestała kontaktować się ze światem; kiedy ją myłam, ubierałam, sadzałam na toaletę rozmawiałyśmy tylko o pływaniu i o pogodzie. Była wtedy spokojna i szczęśliwa. Odchodziła nad ranem, niespokojna, również niepogodzona ze śmiercią. Ostatnie, o co mnie zapytała, to, czy wierzę w Boga. Z czystym sumieniem odpowiedziałam, że wierzę. Wtedy się rozpogodziła i umarła. Tak po prostu w jednej chwili, tak, jakby moje przekonanie o istnieniu Boga dało jej zielone światło.
Red light
Praca opiekuna to nie tylko wysiłek fizyczny czy psychiczny, to przede wszystkim powołanie, a nawet misja. Praca opiekuna to służba ludziom chorym, niezależnie od tego czy zbiera się nam na wymioty na widok cuchnących odchodów, cudzych torsji, cuchnących ran, czy widok śmierci. Żeby zostać opiekunem nie wystarczą dokumenty, bo w tej pracy trzeba chcieć żyć chorobą i śmiercią innych ludzi. Żeby zostać profesjonalistą dobrze samemu wiedzieć, co to jest choroba i śmierć; trzeba poczuć to na własnej skórze, aby zrozumieć ból tych, którym chce się pomóc. Pani Krystyna jest opiekunem idealnym, bo oprócz wszystkich dokumentów, kwalifikacji, wrażliwości i empatii posiada doświadczenie życiowe, a tego w żadnych książkach i nigdzie nie nauczą. Najlepszym nauczycielem jest życie, jak sama podkreśla:
- Na koniec naszych dni z reguły dorywa nas to samo, niezależnie od zasług. Ktoś mądry powiedział „zaczynamy życie bezrozumnie w pieluchach i takoż je kończymy”. Należałoby tylko dodać, że świat bez miłości i empatii jest światem martwym i zawsze i dla każdego nadejdzie godzina, kiedy stojąc u wrót śmierci zapragnie czułości i miłości.
Życie jest jak sygnalizacja świetlna. Jest czas narodzin, jest czas zabawy i życia, ale bez względu na to, czego dokonamy w życiu, przychodzi choroba lub śmierć i zabiera nam to, co umiłowaliśmy najbardziej. Śmierć nie wybiera; czasami przychodzi wcześnie, czasami późno, ale nigdy na czas.
Damian Biliński, Magazyn Emigrant