Sprawa Jakuba Tomczaka wraca na wokandę. Skazany w styczniu 2008 roku przez brytyjski sąd w Exeter na podwójne dożywocie Polak spędzi w więzieniu maksymalnie 12 lat – taką bowiem karę przewiduje polski kodeks karny za gwałt i pobicie. 6 czerwca Sąd Najwyższy nakazał wznowić postępowanie wobec odbywającego wyrok w Polsce Tomczaka.
- To jest tylko przekształcenie kary. Proces odbył się w Anglii i tam zapadło orzeczenie, które jest prawomocne – podkreślał wypowiadający się do mediów Piotr Hofmański, rzecznik prasowy Sądu Najwyższego.
Innymi słowy, polskich sędziów nie będzie interesować to, czy śledztwo brytyjskiej policji zostało przeprowadzone rzetelnie, ani też to, czy sąd w Exeter właściwie ocenił wagę zgromadzonych przez śledczych wobec Polaka dowodów. To nie będzie apelacja! Polscy sędziowie nie podważają jego winy. „Dopasują” wyłącznie rozmiar kary do polskiego kodeksu karnego.
Niezależnie od tego, co w sprawie Tomczaka orzeknie poznański sąd pewnym jest, że jej powrót na wokandę stwarza nadzieję na zmniejszenie kary dla innych Polaków skazanych przez zagraniczne sądy.
Dlaczego jednak taka możliwość pojawiła się dopiero dziś, siedem lat po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej? Czy skorzystać mogą z niej wszyscy skazani Polacy? I jakie jeszcze niespodzianki przygotował polski wymiar sprawiedliwości dla przebywających na emigracji rodaków? Postanowiliśmy zapytać o prof. dr hab. Teresę Gardocką, dziekan wydziału prawa Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
- Dlaczego sprawa Jakuba Tomczaka wraca przed polski sąd? Przecież wyrok już został wydany w Wielkiej Brytanii, a skazany rozpoczął odsiadywanie kary. Wydawało się, że sprawa jest zakończona. O co więc chodzi?
T.G. – Trzeba pamiętać, że Jakub T. został zatrzymany w Polsce i wydany do Wielkiej Brytanii na mocy Europejskiego Nakazu Aresztowania. Po ogłoszeniu wyroku został przekazany do Polski, ale pojawiło się pytanie: czy obywatel polski może odbywać w Polsce karę większą aniżeli odbywałby po skazaniu go za to samo przestępstwo przez polski sąd? Europejskie konwencje, przyjęte przecież przez Polskę wyraźnie mówią, że tak być nie może. Dlatego też w styczniu znowelizowano polski kodeks karny otwierając tym samym sądom możliwość do zniwelowania tych różnic. Sprawa Jakuba T. była pierwsza „w kolejce”, bo też w tym przypadku dysproporcja w wymiarze kary jest ogromna – w Wielkiej Brytanii został skazany na dożywocie, w Polsce za ten sam czyn grozi maksymalnie 12 lat. Pamiętajmy jednak o jednym – sąd nie będzie powtórnie badał samej sprawy. On jedynie zajmie się wielkością kary.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.