MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

28/05/2011 08:55:00

Angielski syn, polski wnuk

Tylko w 2009 roku Polki w Wielkiej Brytanii urodziły 20 tys. dzieci. Kim będą kiedy dorosną? Polakami w Anglii, Anglikami polskiego pochodzenia, czy może raczej całkowicie odrzucą narodowość rodziców? Odpowiedzią na to pytanie może być tzw. „prawo Hansena”.

To powodowało, że dzieci tych ludzi, które nie miały już więzi z krajem pochodzenia, zaczynały swoją szkolną edukację obciążone balastem braku wystarczającej znajomości języka i kultury, bo - inaczej niż Amerykańscy koledzy - nie wynieśli tej wiedzy i umiejętności z domu. Ich pochodzenie z innego kraju bywało także obciążeniem w zdominowanym przez anglosaskich protestantów społeczeństwie.
Dlatego często drogą do poprawy życia i otwarcia drzwi do lepszych zawodów było zerwanie z „polskością” rodziców, która w tych okolicznościach była postrzegana jako niepotrzebna. Wielu decydowało się na przykład na zmianę nazwiska. Helena Znaniecka-Łopata podaje, że w pierwszej połowie lat 60-tych w samym tylko Detroit, gdzie mieszkało 300 tys. osób polskiego pochodzenia, decydowały się na to 3 tys. ludzi rocznie.


Taka skokowa asymilacja - nie tylko w USA i nie tylko  w odniesieniu do Polonii - ma swoje pozytywne konsekwencje. Jest to zapewne jeden z najważniejszych powodów, dzięki którym drugie pokolenie imigrantów na ogół cieszy się z lepszych zawodów oraz wyższych dochodów niż ich rodzice.
Powoduje to także, że trzecie pokolenie - a więc wnuki przybyszów - mogą się cieszyć dobrymi warunki życia, obywatelstwem. Ich rodzice ograniczają się do języka angielskiego, więc jest to ich „naturalny” język.

Zwykle widoczna jest także większa liczba małżeństw poza własną grupą narodowościową, co w pierwszym pokoleniu zdarza się dość rzadko. Dzięki temu kolejne pokolenie czuje się już bardzo pewnie. Wnuki pierwszego pokolenia Polaków były już w Stanach „swoje”. Nie musiały udowadniać „amerykańskości”, bo ci ludzie byli Amerykanami. Wtedy bez obaw zwracali się do korzeni. Wracali do historii rodzinnej i częściowo też do narodowej tożsamości. - Towarzyszyła temu często nadzieja, iż da się w tej przeszłości, w kulturze ojczyzny przodków, znaleźć wartości rodzące prestiż w nowej ojczyźnie - pisali Kubiak i Wiatr. Choć wiele osób nie doszło do fazy szukania korzeni i najzwyczajniej „roztopiło się” w społeczeństwie USA.
           
W UK jak w USA?

Emigracje do USA i UK są oczywiście różne. Przede wszystkim dzisiejsza wielokulturowość Wielkiej Brytanii pozwala na życie z dwoma narodowościami - jedną praktyczną, tutejszą, determinowaną językiem, znajomymi, miejscem życia. Drugą - rodziców. Praktyczny przejaw takiej deklaracji to zdanie, które łatwo usłyszeć na londyńskiej ulicy: „Urodziłem się tutaj, ale jestem z Malezji (Singapuru, Indii, Polski...)”. - Dziś w badaniach i analizach migracyjnych bardzo popularna jest transnarodowość. A więc tożsamość określona przez aktywne uczestnictwo w dwóch krajach, dwóch kulturach. W tym przypadku – polskiej oraz angielskiej - mówi dr Agnieszka Kubal z Uniwersytetu Oksfordzkiego.

Nie chodzi jednak tylko o inne czasy, ale też o lepsze wykształcenie, znajomość języka, ambicje przyjeżdżających. Dużo łatwiej jest też - o ile się chce - utrzymywać więź z ojczyzną. Mimo to nietrudno zauważyć też liczne podobieństwa. Zwłaszcza gdy pamięta się o zachowaniu odpowiednich proporcji. Podobnie jak w czasie exodusu do USA, tak i dziś w UK emigracja jest przede wszystkim motywowana ekonomicznie, spowodowana fatalną sytuacją gospodarczą w Polsce. I - co nawet ważniejsze - tak, jak i wtedy dla większości jest w zamierzeniu tymczasowa i dopiero po kilku latach na miejscu okazuje się, że nowy kraj jest już na zawsze. To wpływa na dzieci. Ich pozycję, stosunek do świata, szkoły, kolegów. To podstawowe i w tym kontekście najważniejsze podobieństwo obydwu fal emigracji z Polski.

- Rodzice i dzieci często przyjeżdżają do UK z bardzo ograniczoną znajomością angielskiego i całego systemu. Ich plany zwykle nie wiążą się z decyzją osiedlenia w Brytanii ale, przynajmniej na początku, zarobienia wystarczających pieniędzy, by zbudować lepsze życie w Polsce - napisali autorzy raportu „Polish Pupils in London Schools”.

Badania przeprowadzone przez naukowców z Middlesex University pokazują, że - tak jak w USA - największe problemy polskich dzieci wynikają właśnie z tymczasowości pobytu rodziców, która na ogół już żadną tymczasowością nie jest. Wywiady przeprowadzone w londyńskich szkołach pokazały, że Polacy, którzy niedługo wcześniej przyjechali na Wyspy lub nie planują zostać na nich na stałe nie znają systemu szkolnego w UK przez co narażają dzieci na trudności - np. prowadzą je do szkół za późno.



 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

rafald

12 komentarzy

29 maj '11

rafald napisał:

Autor artykułu wydaje się nie rozróżniać pojęć "Anglik" i "Brytyjczyk"...

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska