We wspomnianych dziedzinach GPS jest używany przede wszystkim do synchronizacji działań, jako pomoc w tworzeniu map lub - tak jak w samochodach - do określania pozycji. Przykładem może być np. lepsze wykorzystanie sieci komputerowych, na które pozwala dokładne „zgranie” zegarów. Marynarka korzysta z tych systemów, by zarządzać ruchem na uczęszczanych szlakach wodnych lub w portach. Przewiduje się, że w ciągu najbliższych 10 lat nawigacja pomoże także kierować ruchem pociągów oraz dostarczać pasażerom precyzyjnych informacji nt. aktualnych rozkładów jazdy.
Autorzy raportu „GNSS: reliance and vulnerabilities” zwracają uwagę, że ze względu na skalę wzajemnych zależności, nie da się opisać wszystkich sfer, w których ludzie polegają dziś na nawigacji.
Wiadomo natomiast, że chodzi co najmniej o kilka procent PKB. Być może nawet więcej. Wiadomo także, że to uzależnienie ma jeszcze wzrastać w miarę, jak amerykański GPS będzie uzupełniany o rozwijany rosyjski GLONASS, europejskie GALILEO oraz chiński COMPASS. Stosunkowo niewielkie koszty korzystania oraz jego ogromna użyteczność będzie skłaniać kolejne przedsiębiorstwa i sektory gospodarki do wdrażania rozwiązań opartych o nawigację satelitarną.
Wyrzucili mapę
Jednak nie to - zdaniem autorów raportu RAE - jest problemem. Chodzi raczej o nadmierne zaufanie do tych systemów i zapominanie o konieczności posiadania alternatywy dla wciąż nieco chimerycznych urządzeń. - Na poziomie codzienności świetnym przykładem jest to, że miliony z nas poruszają się po UK dzięki prowadzeniu przez systemy GPS i coraz rzadziej mamy przy sobie zabezpieczenie w postaci mapy, a jeżeli nawet tak to zwykle jest ona bardzo stara i być może nieaktualna - napisano w „GNSS”.
Tymczasem system GPS może ulec awarii z wielu względów. Wśród najbardziej prawdopodobnych wymieniono awarie satelitów, „wgranie” do nich błędnych danych (co w ograniczonej skali wydarzyło się już kilkukrotnie) lub coraz łatwiejsze do przeprowadzenia celowe zakłócanie lub „okłamywanie” systemów. Niekiedy zdarza się, że dane wysyłane do odbiorników są błędne lub same odbiorniki przetwarzają je w nieprawidłowy sposób. Pomijając „jamming”, o którym napiszę więcej nieco dalej, zdaniem autorów GNSS sytuacja, w której nagle przestaje działać GPS - np. z powodu wzmożonej aktywności słońca i uszkodzenia satelitów - jest mało prawdopodobna, ale możliwa.
- Nikt nie wie, jaki jest realny zasięg usług, które są zależne od GNSS lub skomplikowanych sposób ich interakcji z innymi systemami, więc nikt nie może wiarygodnie przewidzieć konsekwencji poważnych zakłóceń jego sygnału - napisano. Jednocześnie autorzy raportu nieco alarmistycznie przewidują, że w takim wypadku wszystko co zależy od skutecznego działania systemów nawigacyjnych, mogłoby po prostu stanąć. Jest tak choćby dlatego, że procedury awaryjne - o ile w ogóle są - na ogół nie były testowane lub nie są aktualizowane.
Zresztą nie musi dojść od razu do całkowitej awarii systemu. W wypadku precyzyjnych urządzeń wykorzystywanych np. do tankowania w powietrzu wystarczy ograniczenie jakości sygnału, a fachowcy przewidują, że poważnym problemem mogłoby być np. zmniejszenie liczby satelitów spowodowane trudnościami finansowymi. To znacznie ograniczyłoby precyzję działania odbiorników i wywołało problemy z dokładnym ustalaniem pozycji. Warto podkreślić, że taki scenariusz nie jest wzięty z kapelusza. Amerykański General Accounting Office już dwa lata temu ostrzegał, że kryzys finansowy może uniemożliwić utrzymanie GPS na dotychczasowym poziomie.