Pechowiec nazywał się Robert Jones. Na co dzień wykonuje zawód kierowcy. Gdy dziennikarz Halifax Evening Courier zapytał go, jak doszło do zdarzenia, odpowiedział: „Urządzenie cały czas mówiło, że polna dróżka to droga, nawet kiedy stawała się coraz węższa i bardziej stroma, więc po prostu mu zaufałem”.
Przypadek 42-letniego Jonesa był wyjątkowo spektakularny. Mężczyzna stanął przed sądem i odpowiedział za nieostrożną jazdę, a złośliwi komentowali, że być może zrobiłby lepiej, gdyby bardziej niż GPS-owi ufał własnym oczom. Mieli oczywiście wiele racji, jednak jest przecież tak, że podobne - choć na ogół mniej dramatyczne - historie może bez trudu przytoczyć każdy kierowca, który regularnie korzysta z systemów nawigacji.
Niemal każdy przynajmniej raz został zaprowadzony na złą ulicę, przeprowadzony przez polną drogę, gdy chciał jechać autostradą lub skręcając zgodnie z „radą” nawigacji nadłożył wiele kilometrów drogi. Wszystko z powodu nadmiernej wiary w nieomylność GPS-u. Okazuje się, że zaufanie do nawigacji to błąd nie tylko kierowców, ale także całej gospodarki. Urządzenia wykorzystujące nawigację satelitarną znajdują dziś swoje zastosowanie w zaskakująco wielu jej sektorach (np. liniach lotniczych), a problemy kierowców, to jedynie zaczerpnięty z codziennego życia przykład ich zawodności.
Naukowcy z The Royal Academy of Engineering postanowili sprawdzić, jak bardzo Wielka Brytania jest uzależniona od GPS-u oraz jakie zagrożenia się z tym wiążą. Zadanie wykonali częściowo. Określili potencjalne przyczyny awarii całego systemu lub jego części, jednak nie byli w stanie dokładnie określić skutków, jakie mogłaby ona spowodować. Nie mogli, ponieważ okazało się, że GPS jest dziś - w mniejszym lub mniejszym stopniu - wykorzystywany niemal wszędzie, a jedynie niewielu zdaje sobie z tego sprawę.
800 mld euro
- Komisja Europejska szacuje, że w krajach Zachodu 6-7 proc. PKB, czyli ok. 800 miliardów euro w samej Unii Europejskiej, już dziś zależy od działania systemów nawigacji satelitarnej - napisał dr Martyn Thomas, który nadzorował prace RAE. To co ustalił jego zespół nie nastraja optymistycznie. - Doszliśmy do wniosków, że UK jest obecnie niebezpiecznie uzależnione od systemów GPS, jako jedynego źródła danych o pozycji, nawigacji oraz „timingu” - mówił w rozmowie z BBC. Jednocześnie jeden z jego współpracowników prof. Jim Norton zwracał uwagę, że ludzie nie zdają sobie sprawy z ogromnego znaczenia oraz wykorzystania systemów tego rodzaju w brytyjskiej gospodarce. Ufają im „w ciemno”.
Lista ich zastosowań jest rzeczywiście długa. Oprócz transportu drogowego, lotniczego i kolejowego z GPS korzystają między innymi także: rolnicy, rybacy, firmy telekomunikacyjne, policja, służby medyczne i ratownicze, opieka społeczna, geodeci, biolodzy i... energetycy. To oczywiście jedynie część z liczącej wiele stron listy zastosowań, do których wkrótce w Wielkiej Brytanii może dołączyć też pobieranie opłat za użytkowanie dróg lub wjazd do wydzielonych stref miast. Problemem jest także wzajemna zależność różnych dziedzin gospodarki. Jeżeli z GPS korzysta jedna, a inna jest od niej zależna, to potencjalna awaria zagrozi pracy obydwu.