MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

02/11/2010 12:22:00

Hell bus driver, odcinek (nie)SPECJALNY

Bałem się spojrzeć w lusterko wewnętrzne. Jednak powoli podniosłem wzrok i TO zobaczyłem. Pasażerowie siedzieli spokojnie, tylko, że zamiast głów mieli... dynie. Niemożliwe! Odwróciłem głowę i przekonałem się, ze zamiast pasażerów mam na pace 37 pumpkinów.

***

O, wreszcie cos normalnego. Co za urocza scenka. Dwóch przebranych malców tak na oko 7-8 lat puka do wiktoriańskiego domku. Otwiera mila pani z koszykiem cukierków w ręce. Chłopcy odsuwają pelerynki i wyjmują pistolety. Zaczyna się masakra. Dzieciaki walą z paintbalowych maszynówek do biednej kobiety. Ta pada cukierki, rozsypują się na chodnik. Jeden z dzieciaków zbliża się, celuje w czoło niewiasty oddaje ostatni strzał , odchyla maskę i pyta ” trick or treat?”
Racja. Najpierw strzelać potem pytać. A tak na marginesie musze sprawdzić, w co ostatnio grają moje dzieci na xbox-ie.


Podjechałem dalej. Małe postacie w kapturkach na głowie i zgrzebnych habitach uwijały się przy układaniu olbrzymich kamoli w coś jakby okrąg. Ha! To duchy Druidów coś kombinują. Już wiem, jeden z nich przybił właśnie obok mnie na słupie ogłoszenie. „Virgins Wanted! We pay in gold”
Nikt się nie zgłosił . Nie, żeby nie było chętnych. Po prostu - Nie Było!
Druidom to się chyba pory roku pomyliły. Ale kogo to obchodzi.

***

Wreszcie spotykam kogoś normalnego. To duch Sherlocka Holmesa. Poznałem po kapelusiku z dwoma kaszkietami i płaszczu z peleryną. Pykał fajkę z której zamiast dymu wydobywała się lawa. Na różowej smyczy prowadził pieska. Co oni maja z tym różowym? Czarne bydle zamiast ślepków miało ognisty wzrok i olbrzymie kły. Do spacerowiczów podszedł facet w prochowcu i śmiesznym kapelusiku. To Peter Sellers, mój ulubiony Clouseau. No przecież. On też się tu urodził. To miasto wydało wiele znakomitości, może i dla mnie będzie łaskawe!? Dwóch największych detektywów wymieniło uprzejmości. Ale okazja. Zawsze marzyłem, żeby porozmawiać z Sellersem, choćby na tamtym świecie, przywitać się, podać mu rękę. Ale na razie przyglądałem się. Sellers (Clouseau) zapytał swoim śmiesznym głosem. - Czy pański pies gryzie? Sherlock wyjął wulkaniczna fajkę z ust i przecząco kręcąc głową odpowiedział - Nie. Sellers pochylił się do psa, wyciągnął rękę, żeby pogłaskać bestie i w tej chwili potwor dziabnął go odgryzając rękę przy łokciu. Sławny aktor podniósł się szybko unosząc kikut w stronę właściciela psa i lekko zaskoczony powiedział - Przecież powiedziałeś ze twój pies nie gryzie! - Tak - odpowiedział Holmes - Ale to nie jest mój pies!
Oczywiście, teraz załapałem. I w dodatku przez cholernego kundla Baskervillow nie będę mógł podać reki mojemu idolowi. Zmywam się, bo do szlachetnych detektywów zbliżał się trzeci duch. Hercule Poirot. Ale ten zanudziłby mnie na śmierć.

***

Odjeżdżałem powoli oglądając sceny jak z horroru, gdy nagle ktoś podniósł rękę chcąc zatrzymać autobus. To moje ukochane emerytki, które nie zobaczą już świąt w tym roku. Dalej pchały WWZ-ety. - Panie kierowco zabierze nas pan - prosiły. Jedna pukała w okienko mówiąc - Kochaneczku, nie poznajesz? To ja. - Ciebie poznałbym i po śmierci – pomyślałem. – Niestety – odpowiedziałem - Jestem full, nie mam miejsca. Słuchajcie dziewczyny - ciągnąłem dalej - Tu niedaleko jest Milton Cemetery, jakieś pół mili. Idźcie tam i pytajcie o Charona, miły gość. On was zawiezie tzn. przewiezie, ale musicie mieć przynajmniej po pensie bo na Free Passa nie da rady.

*Dlaczego bus driver najbardziej na świecie kocha emerytów?

Pomachały mi na pożegnanie i odjechałem. Wzniosłem się do góry, żeby sprawdzić co słychać na wybrzeżu. Przelatując obok Spinnaker Tower zauważyłem coś - jakby czarne ptaszki krążące wokół wieży. To czarownice urządziły sobie sabacik. Moje znajome z Eastwick chyba załatwiły formalności z MOT-em i kręciły jaskółki na miotłach z przyjaciółkami. Pomachały mi z daleka i śmigały dalej.

Obok w suchym doku stary, potężny żaglowiec szykował się do rejsu. Dowodził chyba sam Nelson! Kościotrupy marynarzy uwijały się szybko. Okręt napinał żagle, oddal salwę z lewej burty i ruszył na południe. Mam nadzieje, że pokaże Francuzom, gdzie żaby zimują!
Za miastem zobaczyłem, jak zwarta armia szkieletów w zbrojach ze szczotkami na hełmach szła w kierunku Dover. To pogrobowcy legionów maszerowali w stronę klifów. Mam nadzieje, że pospadają, niech wracają skąd przyszli. Za nimi w nieładzie wlekły się hordy Saksonów. Oj, jak się spotkają, będzie jatka.

***

Do portu wdzierała się gęsta mgła. A wraz z nią setka długich lodzi wypełnionych wojownikami. Piraci? Nie. To wikingowie przypłynęli na imprezę październikową. Nie wyglądali jak hollywoodzkie postacie. Potężne chłopiska w hełmach z rogami, toporami i ciężkimi tarczami uwijali się jakby gdzieś bardzo się spieszyli. Właśnie przypomniała mi się ciekawa historia, która usłyszałem w pubie od jednego starego wikinga. Otóż opowiedział mi przygodę, jaka wydarzyła się jego znajomym. Chodziło o drużynę niejakiego Olafa zwanego Wielka Pała (ze względu na bron która się posługiwał, a był to „przedmiot” rzeczywiście olbrzymi, wzbudzający zazdrość u towarzyszy broni i zachwyt niewiast z wioski). Olaf, chłop potężny i odważny jeden z tych, co to są oporni na wiedze i ciężcy do zaj... zatłuczenia, wybrał się z kolegami na wycieczkę w taki właśnie mglisty dzień jak dziś. Podobno po całym zdarzeniu porzucił wojenny fach i przeszedł do branży bramkarskiej. Wracając do opowieści. W skrócie - mój kompan z pubu, kręcąc palcem warkoczyki na brodzie podsumował ową wyprawę wojenną tak: - Nie dość, że przez tę cholerną mgłę chłopaki złupili własną wioskę, to Olaf zgwałcił swoją teściową trzy razy…
To tak tylko mi się przypomniało w związku z ta mgłą w porcie.

Chciałem wrócić do centrum miasta, ale coś mnie zaniepokoiło, coś zaczęło się dziać w moim autobusie, coś niedobrego. Zimny dreszcz znów przeszył moje ciało. Odwróciłem głowę tzn. czaszkę i zobaczyłem… Kilka pumpkinów wstało z siedzeń, wyciągnęły ręce przed siebie i kołysząc się szły w moja stronę…
W tym momencie musze przerwać moja opowieść.
Zapewne drogi czytelniku, czytelniczko domyślasz się, co było dalej?
Otóż nie! Musze Cię rozczarować. Nie obudziłem się zlany potem i z krzykiem na ustach. To nie był sen.
Po prostu kilku pasażerów chciało wysiąść na Gunwharfie. A ja, cóż… Dalej krążę w moim piekielnym pojeździe i co więcej…wybieram się po Ciebie! Wypatruj na południowej stronie nieba, dziś w nocy, płonącego pojazdu z numerem 40. Przybędę z wielką prędkością, żeby zabrać Cię na ostatnią, piekielną przejażdżkę i to całkiem for free.

P.S. Znam adresy wszystkich, nieopatrznie zostawiliście na MW
Magic Sunny - Warwick Rd- będę dziś
Krakn - Featherbed Ln- będę
Agalon - London- znajdę, będę dziś
Wąsaty - Warde Chase - wpadnę w odwiedziny
Czarnaelka - Queen St - blisko heh
Amelka66 - Elliston Ave - zaglądnę
Andypolo – Conyyers Gardens - dziś wieczorem
Galadriel – Warwick Cres - przybywam w nocy

Autor65

Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

     
    Linki sponsorowane
    Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

    Komentarze (wszystkich 4)

    piotrekg

    4 komentarze

    3 listopad '10

    piotrekg napisał:

    "Portsmouth jest jedynym miastem w Anglii położonym na wyspie!" O_o

    profil | IP logowane

    czarnaelka

    24 komentarze

    2 listopad '10

    czarnaelka napisała:

    dobrze sie sklada bo chlop na nocce,pozwole sie porwac.. bus pass tez mam :))
    A tak serio to jestes Pan niemozliwy.

    profil | IP logowane

    Cowboy

    3603 komentarze

    2 listopad '10

    Cowboy napisał:

    Twardowski to pierwszy kosmonauta :)

    profil | IP logowane

    Reklama

    dodaj reklamę »Boksy reklamowe

    Najczęściej czytane artykuły

          Ogłoszenia

          Reklama


           
          • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
          • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
          • Tel: 0 32 73 90 600 Polska