Wielozadaniowy Wózek Zakupowy
Przypomniała mi się ciekawa historyjka z WWZ-etem. Jeżdżę sobie po miasteczku 13stką, takim starym minibusem pamiętającym chyba Churchilla. Wadą tego busika jest to, że ma schodki i trzęsie się jak zardzewiały shaker. Większość pasażerów to wracające z zakupów starsze panie z wózkami. Włazi mi taka uśmiechnięta i drze za sobą wózeczek, co miałem robić? Wyskoczyłem jak łania z kabiny, później okazało się, że raczej jak baran. Przeskoczyłem schodeczki, łapię za rączkę wózeczka i… dupa, ani drgnie, wziąłem w obie łapy i wytaszczyłem potwora na busa floora. O nie, nie pcham dalej i pomyślałem: jak przytargała go tu, to niech pcha dalej. Co ona tam miała? Złom? Odpadki uranu? A może 40 kilo modyfikowanych genetycznie patatosów! Nie wiem. Usiadłem obolały za kierownicą, zerknąłem w lusterko wewnętrzne, żeby sprawdzić czy wszyscy na pace siedzą i… Nie!
Niemożliwe, wstrząsnąłem głową, popatrzyłem jeszcze raz. WWZ-et stal włożony na miejscu składanych wózków dziecinnych. Żeby tego dokonać trzeba wózeczek przerzucić przez barierkę na wysokości 1.2 metra! Babcia siedziała obok uśmiechnięta. Dałem spokój. Nie ma co rozważać, są na Wyspie rzeczy, nad którymi nie trzeba się zastanawiać. Tak jest i koniec.
Wracamy.
Typy free passowców
Babcia (kogoś mi przypominała, kogoś bardzo znanego ale nie bardzo mogłem sobie przypomnieć) zaczęła poszukiwania. - Już, już pokazuje Kochaneczku - powiedziała czule. Skąd wiedziała?
Zaczęła otwierać wieko wózka, ale niestety zamek nie puszczał. Męczyła się chwilkę i zaskoczyła ze można otwierać z drugiej strony. Popatrzyła na mnie i tylko się uśmiechnęła. Nie musiała nic mówić. Wiedziałem. Kochaneczku. Zamek powoli puszczał. Starowinka odchyliła wieko, pochyliła się i zniknęła do połowy. Zaczęła grzebać w środku i wyjmować różne rzeczy. I wtedy mnie oświeciło! To Yoda . Ona wygląda jak mistrz Yoda z Gwiezdnych Wojen. Taka pomarszczona, uszy spiczaste, tyle tylko, że ma pięć palców a nie trzy. I właśnie odgrywa scenę pierwszego spotkania z Lukiem Skywalkerem, gdy wylądował na bujnej planecie w moczarach. Ona robiła to samo - przeszukiwała rzeczy Luka i mruczała coś pod nosem. Znalazła! Wyjęła staromodną torebkę z epoki wiktoriańskiej, troszkę popękaną, ale to nie była najważniejsza z cech w opisie owego artefaktu. Torebka była na zamek! Babcia zaczęła się mocować z zardzewiałym zamkiem. Spojrzałem na zegarek. Niiieeeee. „UŻYJ MOCY” - pomyślałem. Spojrzała na mnie, ale nie była uśmiechnięta. Dałem spokój. Różne już woziłem. Ostatnio Nicka Nolte - ale chyba sobowtóra. Ale najlepsze były czarownice z Eastwick. Te to dopiero były! Nosiły na sobie wszystko, co miały w szafie – na raz! Makijaż jak z Alicji z Krainy Czarów, nawet zęby pojechanie szminka! Noszą zawsze ze sobą wielki bukiet świeżych kwiatów. Przeurocze. Zapytałem, dlaczego jeżdżą a nie latają, odpowiedziały, ze Tax Disk maja out of date, problemy z MOT-em i insurance podrożał na miotły, a jeździć mogą za darmo dzięki councilowi, wiec czemu nie?
Sromotna klęska
Wracamy do Yody.
Otworzyła torebkę i wyjęła portfelik. Nie, nie na zamek. Na gumki. Gumki recepturki. Zabezpieczony był chyba setką takich gumek. Staruszka jednak okazała się złotą kobieta o wielkim sercu i wyrozumiałości. Nie ściągała jedna za druga gumkę tylko po kila na raz!
Spojrzałem na zegarek, mój misterny plan… gruzy.
- Już, już kochaneczku, już pokazuję - powtórzyła się. Co ona z tym…bez przesady, Casanovą nie jestem, chociaż jedna pani mi raz powiedziała…, ale skąd Yoda to wie?
Otworzyła portfel. Odetchnąłem. Już miałem puszczać hamulec, gdy… Jej niemłode spracowane ręce zatrzęsły się, westchnęła. Portfel wypadł jej z rąk, próbowała go złapać i wtedy cała zawartość wypadła na floor busa. Cześć do środka WWZ–eta. A free pasa jak nie było, tak nie ma. Z portfelika wypadła karta wstępu do biblioteki ST. Mary z 53-go roku, kilka zdjęć w sepii, monidło****, mundur sanitariuszki z pierwszej wojny, telewizor lampowy, patefon, Traktat Wiedeński i …ani śladu free passa. Chciałem otworzyć drzwi do mojej kabiny, ale przecież była zablokowana WWZ-etem. Patrzyłem na zegarek i na staruszkę zbierającą fanty, jak na film w zwolnionym tempie. W głowie zaczęło mi huczeć i wirować. Miałem dość. Niczym Pudzian po walce z Sylwią przyklepałem trzy razy otwarta dłonią o plastikowa szybę mojej kabiny. Mam dość! You win! Dość! Proszę, już nie dam rady. Wygrałaś! Puść mnie. Bierz kierownicę, ja pójdę do B&Q. Kupie grabie i rydel, zajmę się ogrodnictwem.
Wcześniej nie pisałem morałów z moich opowieści, ale teraz napisze.
Nigdy nie „Oszukasz Przeznaczenia” i nie staraj się nawet odzyskać Utraconego Czasu, bo i tak w życiu najlepsze są d b ;)
Guide
* Tak. Pija. Tylko nie herbatkę i nie o 5-tej p.m., tylko cały dzień i nie w saloniku, tylko w pubie.
** Z demokracja to jest tak, jak z angielskim trawnikiem, żeby tak wyglądał, to musi być pielęgnowany i przycinany przez 100 lat!
***
WWZ - Wielozadaniowy Wózek Zakupowy. W Polsce nie występuje, ze względu na gabaryty. Nie przyjął się, bo emeryt zmieści swoje zakupy w koszyku wielkanocnym. Emeryt nie posiada też free pasa, więc nie musi nigdzie jeździć i podpierać się w podróży.
****
Monidło – retuszowany i wyolbrzymiony portret Młodej Pary wiszący nad łożem małżonków.
autor65