Któż nie słyszał opowie¶ci o niedĽwiedziu, który brał udział w bitwie pod Monte Cassino, gdzie nosił skrzynie z amunicj±? Kto nie zna ksi±żeczki W.A. Lasockiego? Nawet ksi±żę Karol przyznał kiedy¶, że opowie¶ć o misiu-żołnierzu czytał swoim synom.
W maju wystawa
Przewodnikiem po tej historii jest dzi¶ Krystyna Ivell, która w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie przygotowuje wystawę po¶więcon± wła¶nie niedĽwiedziowi Wojtkowi.
– Sala na parterze zmieni się nie do poznania – zapowiada Krystyna Ivell. – Widzowie będ± wchodzić do znanego sobie pokoju, ale tak na prawdę będzie w nim osobne, wewnętrzne pomieszczenie, zbudowane na użytek wystawy. Taki labirynt, nawet z własnym sufitem. A w ¶rodku, na jego ¶cianach eksponaty. Dużego formatu czarno-białe zdjęcia czarno-białe. Z Syberii, z Pahlevi. PóĽniej dochodzimy do Iraku, to będ± już zdjęcia kolorowane. Kolejno czarno-białe z Monte Cassino i na koniec Szkocja – znów fotografie kolorowe. Będ± fotomontaże. Pokażemy ręcznie robione pisma-magazyny jeszcze z Dżalal-Abad w Uzbekistanie. Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów. Powiem tylko, że pomocni s± bardzo Wanda Ko¶cia (materiały audiowizualne) i Ludomir Lasocki (archiwum ojca – autora ksi±żki „Wojtek spod Monte Cassino: opowie¶ć o niezwykłym niedĽwiedziu”). I oczywi¶cie materiały z samego Instytutu, gdzie wystawa będzie czynna od 19 maja do 5 czerwca – dopowiada Krystyna Ivell.
Pytana o pomysł na wystawę pani Krystyna sięga po „Daily Mail”, gdzie przeczytała informację, że jaki¶ Szkot napisał ksi±żkę o misiu Wojtku. Skontaktowała się z nim. Temat wrócił, wróciły też wspomnienia z dzieciństwa.
Pani Krystyna jako dziecko trafiła na Syberię. Po układzie Sikorski-Majski z najbliższymi przedostała się do Persji.
– Mama pracowała w wojskowym biurze dokumentów – mówi Krystyna Ivell. – Trzymała mnie z sob± w pracy. Szef biura przymykał na to oczy. A gdzie nas nie przerzucano, do kolejnego obozu czy biura, to mi¶ Wojtek już tam był. Zawsze męczyłam mamę pytaniami: Kiedy ja Wojtka zobaczę?!
Maskotka żołnierzy
Tak na prawdę to na pocz±tku były dwa misie, bracia: Wojtek i Michał, ale żołnierzom Michał nastręczał tyle kłopotów, że oddali go do ZOO jeszcze w Persji. Bardziej ufny i grzeczny Wojtek pojechał z nimi, bo był przeciwieństwem brata. A przełożeni przymykali oko, bo dla żołnierzy mi¶-maskotka był wielk± uciech±. Zreszt± wkrótce Wojtka wcielono do 22 Kompanii, co dla niedĽwiedzia-żołnierza było o tyle ważne, że otrzymał swój przydział jedzenia. Już był na tyle duży, że nie zadowalał się mlekiem. Uwielbiał piwo. Ponoć po wypiciu duszkiem „złocistego płynu” jeszcze przez dłuższ± chwilę wpatrywał się jednym okiem, czy aby na pewno butelka jest pusta. Sięgał też po papierosy, które po prostu jadł. Żołnierze uwielbiali Wojtka.
Krystyna Ivell przypomina, że zwierzęta-maskotki w wojsku to nie tylko mi¶-Wojtek.
– Taki zwierzak w¶ród żołnierzy to fantastyczna podbudowa psychiczna – mówi pani Krystyna. – Znane s± rozmaite przypadki kompanijnych czy pułkowych psów, kotów czy małpek. Lotnicy mieli swoje kaczki i gęsi. Pamiętam w jednym z obozów na Bliskim Wschodzie żołnierza, którzy miał swojego zwierzęcego pupilka dosłownie za pazuch±. To była łasiczka, która ci±gle wędrowała mu po karku i ramionach i raz po raz znikała pod bluz±. Ja sama w tamtych czasach w Palestynie miałam przez kilka miesięcy kameleona! Bardzo przeżywałam, gdy przyszedł czas na szkołę i musiałam się z moim małym przyjacielem rozstać – u¶miecha się dzi¶ pani Krystyna.
Najsłynniejsz± w polskim wojsku była Ba¶ka Murmańska – niedĽwiedzica polarna, która – jak wie¶ć niesie – salutowała samemu marszałkowi Piłsudskiemu.
B±dĽ pierwsz± osob±, komentuj±c± ten artykuł.