MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

20/10/2009 07:19:18

Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?

Niektóre przyzwyczajenia przywiezione z Polski zupełnie nie pasują do angielskiej rzeczywistości. Na Wyspach można sobie na więcej pozwolić – pod różnymi względami.

Stąd już nietrudno do wniosku, że należy to robić tak… by uniknąć wpadki. No i w ten sposób rozpoczyna się nieustanna zabawa w policjantów i złodziei, podszyta obawą, że na jakieś z pozoru zupełnie niewinne zachowanie może się znaleźć stosowny zakaz.
Bo cóż złego w tym, że dwoje dorosłych ludzi płci odmiennej, pracujących, zarabiających i związanych małżeńskim węzłem doczekało się dziecka? Co złego w tym, że przy pielęgnacji noworodka pomaga im położna? Niby nic. Tymczasem małżeństwo osłupiało na wieść, że narażają się na poważne konsekwencje, ponieważ… mają do dyspozycji tylko jeden pokój! A podobno były już w Wielkiej Brytanii przypadki odbierania rodzicom dzieci przez opiekę społeczną z powodu złych warunków mieszkaniowych.

Więc lepiej położnej nie wzywać, bo doniesie komu trzeba i nieszczęsne pacholę będzie się latami tułało po sierocińcach. Blady strach padł na świeżo upieczonych rodziców, którzy nie zdawali sobie sprawy, że z powodu ich skromnego, ale zadbanego i wystarczającego na obecnym etapie lokum mogą zostać zakwalifikowani do marginesu społecznego. A jednak, mimo obaw, zdecydowali się skorzystać z pomocy położnej. I nic wielkiego się nie stało. Położna okazała się sympatyczną panią, która interesuje się zdrowiem dziecka a nie metrażem. Bo co właściwie jej do tego, gdzie kto mieszka?


Co się jednak dziwić, skoro na każdym kroku napotykamy na szereg mniej lub bardziej absurdalnych zakazów oraz ich gorliwych lub (często) nadgorliwych strażników. Aby przepisowo spędzić czas w publicznej, krytej pływalni trzeba się zapoznać z tyloma przepisami, że pewnie sami ich twórcy mają kłopot z zapamiętaniem. Grzecznie i powolutku zanurzyć się w wodzie, a następnie pływać wzdłuż basenu – to jeszcze od biedy można. Ale już na podium, z którego się skacze do wody można sobie tylko popatrzeć. O ile na przykład w Tunezji skaczą sobie z niego bezkarnie nawet kilkuletnie dzieci, to w Polsce jest to wynalazek dostępny tylko dla wyczynowców, uczestniczących w zawodach sportowych. Lepiej nawet na to nie wchodzić, bo zaraz rozlegnie się dzwonek ratownika. A najlepiej się nawet nie zbliżać.


Trudno już chyba sobie wyobrazić bardzie niewinną scenkę na pływalni niż tatuś filmujący 4 letniego syna taplającego się w brodziku. A jednak sam przekonałem się, że nawet amatorska kamera budzi czujność pana ratownika. Stuka mnie w ramię i mówi „nie wolno”. Dlaczegóż to nie wolno? „Bo inni użytkownicy pływalni mogą sobie nie życzyć, by się znaleźć w zasięgu pana obiektywu” – wyjaśnia pan ratownik opromieniony potęgą swojej władzy. Nieważne, że nie robiłem nic złego. Gdzieś w podświadomość zapada przekonanie, że trzeba się pilnować. Że otaczają nas czujne oczy – czy to pana ratownika, który skarci za kamerę; czy to pana policjanta, który wlepi mandat na przechodzenie na czerwonym świetle, choć droga jest zupełnie pusta; czy choćby poczciwej pani z publicznej toalety, która stanowczym głosem egzekwuje należność za skorzystanie z tejże. Nawet w salonie samochodowym pojawia się bezsensowna obawa, czy można wsiąść do auta, choć przecież są one właśnie po to otwarte.


Nie pozostaje nic innego, jak wybrać się do Muzeum Nauki i wyżyć się do woli na rozmaitych wajchach i przyciskach. Tym bardziej, że w Londynie, gdzie nieustannie wpatrują się w nas tysiące kamer można sobie przynajmniej przejść przez ulicę na czerwonym świetle. Nikt na to nie zwraca uwagi i jakoś się ludzie nie zabijają.  


Grzegorz Szczepański, Tygodnik Polski

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

Andrew_Bird

751 komentarz

21 październik '09

Andrew_Bird napisał:

Najlepiej jest dotknąć mumii Tutenchamona i nacisnąć na guziczek odpalający rakietę w łodzi podwodnej. Muzea nie są dla turystów tylko dla naukowców a niektóre eksponaty są jako tako udostępnione, najczęściej za szybą, żeby ich nie niszczyć dotykaniem.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska